Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gary z miasteczka Gliwice. Mam przejechane 45075.86 kilometrów w tym 4148.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.11 km/h
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gary.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2014

Dystans całkowity:752.50 km (w terenie 30.00 km; 3.99%)
Czas w ruchu:43:31
Średnia prędkość:17.29 km/h
Maksymalna prędkość:59.00 km/h
Suma podjazdów:3030 m
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:39.61 km i 2h 17m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
33.97 km 0.00 km teren
02:35 h 13.15 km/h:
Maks. pr.:50.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1130 m
Kalorie: kcal

România - Dzień 5 Bicaz - Gheorgheni

Poniedziałek, 30 czerwca 2014 · dodano: 25.07.2014 | Komentarze 0

Kolejny piękny dzień, gdzie pogoda nam dopisuje.
O ósmej słońce tak grzeje, że wytrzymać nie idzie.
Śniadanko i około dziewiątej trzydzieści wyjeżdżamy w kierunku Wąwozu Bicaz z nowymi znajomymi poznanymi wczoraj .
Przed jedenastą dojeżdżamy.



Przed samym wąwozem roztajemy się, chociaż chcieli żebyśmy zabrali się z nimi przez wąwóz.
My twardo odmawiamy.



Ściągamy rowery z campera i żegnamy się.
Oni jadą dalej, a my wsiadamy na rowery i jedziemy podziwiać wąwóz.



Wąwóz Bicaz to wyrzeźbiony przez rzekę kanion. Ustępuje podobno tylko francuskiemu Verdon.
Dnem kanionu biegnie droga, a po obu jej stronach wznoszą się ściany o wysokościach względnych ok. 400 m., częściowo opadające pionowo, częściowo zaś pokryte gęstym lasem. Wąwóz ma 6 km długości.





Dojeżdżamy do Lacul Roşu.
Jezioro Czerwone położone jest u stóp gór Hăsmaş, w sąsiedztwie słynnego wąwozu Bicaz. To urokliwe jezioro powstało w 1837 roku, kiedy to na skutek długotrwałych opadów obsunęło się zbocze góry Ucigasu, blokując potoki Licas, Oii i Rosu. W taki oto sposób powstało największe, naturalne jezioro górskie w Karpatach Rumuńskich. Jego nazwa pochodzi od czerwonych tlenków i wodorotlenków żelaza, które dają zabarwienie osadom dennym.
Już w 1857 roku przybyli tu pierwsi turyści, natomiast w roku 1910 rozpoczęto budowę drogi łączącej Transylwanię z Mołdawią. Po jej ukończeniu zbiornik stał się znacznie bardziej dostępny i oczywiście znany. Przez tyle lat, aż do czasów dzisiejszych zachowały się sterczące z wody kikuty jodeł, dodające jeziorku uroku i dzikości. Zbiornik najbardziej efektownie wygląda jednak z wysokości okolicznych szczytów, głównie z Suhardul Mic (1344 m n.p.m.), na który zaprowadzi nas szlak niebieskich trójkątów. Lacul Rosu położone jest na wysokości 980 m n.p.m, a jego powierzchnia wynosi 11,47 ha. Rozciąga się na długości 2,83 km, a maksymalna głębokość waha się w granicach 10,5 metrów.



Jedziemy dalej. Około piętnastej, po przejechaniu ponad dwudziestu kilometrów, docieramy doPasul Pângărați 1256 m.n.p.m.



Ania wspina się na górę i robi zdjęcia, a ja odpoczywam w obecności paru piesków.



Dalej mamy osiem kilometrów pięknego zjazdu.



Zjazd szybko się kończy, dalsza droga wydaje się płaska, a jedzie się tak, jakby było pod górkę.

Docieramy do...



Kierujemy się na centrum, rozglądając się za noclegiem.
Podjeżdżamy pod informację turystyczna, ale niestety całujemy klamkę.
Hmm... i co dalej?
Parę sekund później podjeżdża do nas dziewczyna na holenderskim rowerze i pyta po angielsku, czy może nam jakoś pomóc.
Jak się potem okazuje - Melania (pół węgierka, pół Rumunka) tłumaczy mam jak dojechać na camping. Musielibyśmy się wrócić, więc nie za bardzo nam to odpowiada.
Wtedy po jej słowach doznajemy szoku...
- Jeśli nie chcecie płacić i planujecie zostać tylko na jedną noc, to możecie przenocować u mnie na ogródku.
Jakoś nie doszło to do nas, myśleliśmy, że źle zrozumieliśmy.
Ale faktycznie dobrze słyszeliśmy.
Nieśmiało zgodziliśmy się pytając czy to na pewno nie problem.
Jedziemy za nią, ale w głowie dziwne myśli: czy to nie jest jakaś morderczyni? Bo kto obcego zaprasza do siebie, nawet na ogródek?
Docieramy, ma fajny trzypokojowy domek. W międzyczasie dociera jej mąż Zoltan.
Rozkładamy namiot w towarzystwie psa Bookshe.



Jemy kolacyjkę. Po jakimś czasie przychodzi z lodami i mówi że jadą gdzieś z mężem i że będą po 21.
Kolejne zdziwienie, ze wpuszczają nas do ogródka i tam nas samych zostawiają. Chyba my baliśmy się bardziej niż oni :)
Wieczorem jak wrócili, to przynieśli po piwku i proponują, że jak chcemy, to możemy się umyć w łazience.
To jest właśnie rumuńska gościnność, której w Polsce się chyba nie spotyka.



Dzień 6

Kategoria România 2014


Dane wyjazdu:
37.92 km 0.00 km teren
02:43 h 13.96 km/h:
Maks. pr.:34.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:660 m
Kalorie: kcal

România - Dzień 4 Vișeu de Sus - Bicaz

Niedziela, 29 czerwca 2014 · dodano: 25.07.2014 | Komentarze 0

Kolejny słoneczny ranek, tym razem w Vișeu de Sus. Wstaję po siódmej, gdy Ania jeszcze śpi aż do ósmej. Ja w tym czasie zacząłem szykować śniadanie.
Wyruszamy przed dziesiątą. Dziś planujemy dojechać doCârlibaba.
Niestetykolejkę wąskotorową Mocăniţa mijamy, a szkoda.
Trzeba jechać - droga pnie się w górę, nie ma ani jednego zjazdu.
Na liczniku już dwadzieścia pięc kilometrów. Zatrzymujemy się wBorșa, gdzie robimy większe zakupy.
Ruszamy dalej, coraz bardziej w górę, w dodatku ukazuje się nam znak „kręta droga” z małym dopiskiem "24 kilometry".
Nasuwa się pytanie - czy to będzie tak caly czas pod górkę?
Okazuje się, że tak.



Nie mamy wyjścia, jechać trzeba.
Trzydzieści cztery kilometry już mamy, a do celu jeszcze 41 kilometrów.



Podjazdowi nie widać końca.
Po drodze chwila odpoczynku przy małym wodospadzie, gdzie mogliśmy trochę nabrać energii.



Ruszamy, mija nas polski camper.
Jedziemy może dwa, może trzy kilometry, a zza zakrętu ukazuje się camper, który nas jakiś czas temu wyprzedzał.
Ooo, Polacy… Wita nas starsze małżeństwo z koleżanką, jak się potem okazuje - z Ostrołęki.
Podjeżdżamy do nich i nawiązuje się romowa.
Rozmawiamy o Rumunii, o jej stereotypach, jacy ludzie są mili, gdzie oni jadą i gdzie my.
W trakcie rozmowy zbliża się krowa z włochatymi uszami.



Zaczęła muczeć pod pensjonatem, pewnie żeby wejść.



Żegnamy się ze spotkanymi ludźmi i już prawie odjeżdżamy.
Nagle pada propozycja od pana Zenka:
- Może Was gdzieś podwieźć?
- Nieeee - mówię nieśmiało po zastanowieniu.
Jeszcze raz pada pytanie:
- A może jednak Was gdzieś podwieźć? Dla nas nie ma żadnego problemu.
Zgadzamy się w końcu. Ania w duchu na pewno była szczęśliwa.
Pakujemy rowery na camper i ruszamy.
Po drodze rozmawiamy praktycznie o wszystkim i zastanawiamy się gdzie wysiąść.
Czy wysiąść wIacobeni by dalej już na rowerach jechać na Suczawę, czy jechać do Bicaz.
Z ciężkim sumieniem podejmuję decyzję ze jedziemy z nimi do Bicaz.
Niestety ominiemy regiony Suczawy, szkoda, może kiedyś...
Czemu "niestety" ktoś zapyta?
Klasztory Bukowiny to symbol tego regionu, nie mający odpowiednika nigdzie indziej. Czworoboczne mury z obronnymi bramami i basztami kryją smukłe, niewielkie bryły cerkwi. Unikalnym zjawiskiem są przede wszystkim malowidła wykonane techniką freskową na zewnętrznych ścianach niektórych cerkwi.

Co jakiś czas zatrzymujemy się, by podziwiać widoki, robimy też wspólne zdjęcie.



Zatrzymujemy się na Przełęczy Prislop 1413 m n.p.m.



Nie można było odmówić sobie również wiszącego mostu.



Przejeżdżamy przezViaduct Poiana Largului.


Jedziemy ok. dwieście pięćdziesiąt  kilometrów i zatrzymujemy się dwanaście kilometrów przed Bicaz w przydrożnym campingu.
Mamy nocleg w małym domku bungalowym.
W ramach podziękowania zapraszamy naszych nowych znajomych na rumuńskie piwo.
A jutro jakie plany? Hmmm, zobaczymy jak wstaniemy.



Dzień 5

Kategoria România 2014


Dane wyjazdu:
83.65 km 0.00 km teren
05:13 h 16.04 km/h:
Maks. pr.:59.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:640 m
Kalorie: kcal

România - Dzień 3 Săpânța - Vișeu de Sus

Sobota, 28 czerwca 2014 · dodano: 21.07.2014 | Komentarze 0

Dziś pobudka standardowo o ósmej, chociaż wcześniej z Anią nie spaliśmy, bo koło namiotu szczekał pies, piały koguty i świnie chrumkały, a właściciel palił ognisko. Poranne śniadanko, pakowanie, no i w drogę. Kierujemy się naSighetu Marmației.
W Rona de Sus zaczęły się lekkie podjazdy, które zamieniły się...



Piękne widoki.



W końcu kiedyś musi nastąpić zjazd - pojawia się długo oczekiwany znak.



Docieramy do miejscowości Leordina, tam zatrzymujemy się na "obiad" - kupujemy chleb, ser, pomidory, jogurty i robimy mała ucztę.
Po drodze na rzece Vișeu natrafiamy na długi most wiszący na stalowych linach.



Niby nic takiego, ale nam sprawia to dużo frajdy.
W końcu po 80 kilometrach docieramy do Vișeu de Sus.
Szukamy tu jakiegoś campingu. Ludzie sami podchodzą i starają się nam pomóc. Wreszcie jakimś cudem, trochę błądząc, natrafiamy na camping. Chociaż pomimo znaków trudno było trafić. Trzydzieści pięć lei - tyle kosztował nas nocleg w namiocie, ale jest prysznic z toaletą. Ania rozbija cort, a ja jadę po wielkiego arbuza i zakupy na kolację.



I kto to wszystko zje?



Zasłużony relaks, z rumuńskim piwem i arbuzem.



No i próba opanowania arbuza przez Anię...



Ale chwilka... Aniu, skórki z arbuza się nie je :)




Dzień 4
Kategoria România 2014


Dane wyjazdu:
88.56 km 0.00 km teren
05:13 h 16.98 km/h:
Maks. pr.:49.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:570 m
Kalorie: kcal

România - Dzień 2 Satu Mare - Săpânța

Piątek, 27 czerwca 2014 · dodano: 21.07.2014 | Komentarze 0

Pobudka o ósmej. Obudziło nas krakanie - kra... kra...
Jemy śniadanie i zbieramy się w dalszą drogę. Kierujemy się naNegrești-Oaș.
Większe miasto, robimy tam dłuższy postój i zakupy.
Dalej w drogę - jedziemy w stronę gór.


Mijamy Certeze. Prawdę mówiąc nie od razu zorientowałam się, że należy
fotografować mijane domy. Dopiero po powrocie zorientowałam się, że panuje tu pewna
powtarzalność. Potem doczytałem, że Certeze to najbogatsza wieś w Rumunii.





Zaraz za Certeze zaczyna się pierwszy podjazd, który ciągnie się przez prawie dziesięć kilometrów, ale w końcu jest piękny 8-kilometrowy zjazd, z tym że nie można było zbytnio szaleć. Mama zabroniła. Nie no, żartuje nie dało się, bo co chwilę ostry zakręt, a do tego dziury i nierówności na drodze.
Po pewnym czasie docieramy do wsi Piatra i od razu do sklepu.
- Bună
ziua - czyli dzień dobry.
Pod sklepem zaczepia nas starszy pan, który coś zaczyna mówić. Ania mówi, że nie rozumie, a on zaczyna mówić łamliwym słowacko-polskim językiem. Już dokładnie nie pamiętam o czym rozmawialiśmy, ale z tego co pamiętam, to był przez jakiś czas w Polsce i jego babuszka pochodziła z Polski.
Do końca dzisiejszego celu zostaje jeszcze sześć kilometrów.
Dojeżdżamy do miejscowości Săpânța.



W Sapancie jest jedno miejsce, które zostało rozsławione na całą Europę, przyciągając turystów do tej niepozornej wioski.
Znajdujemy pensjonat, dogadujemy się co do noclegu, mówimy, że za godzinę będziemy, bo pojedziemy sobie jeszcze zobaczyć Cimitirul Vesel, czyli Wesoły Cmentarz.



Cmentarz bardzo odmienny od wszystkich innych cmentarzy w Europie, dzięki czemu w 1999 roku został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. A wszystko zaczęło się w 1935 roku, kiedy to miejscowy artysta Ioan Stan Patraş po raz pierwszy wykonał "wesołe" epitafium. Ma ono zawsze ten sam schemat - rzeźbione na dębowym bloku drewna, pomalowanym na charakterystyczny błękitny kolor, który otrzymał nawet swoją nazwę "alabastru din Săpânţa", składa się z malowanej płaskorzeźby oraz znajdującego się pod nią rymowanego epitafium. Płaskorzeźba przedstawia zmarłego w sytuacji z życia codziennego lub z momentu śmierci a epitafium opisuje, często w żartobliwy sposób, życie zmarłego. Nad płaskorzeźbą zwykle pojawia się motyw gołębic a całość zwieńczona jest malowanym krzyżem.

Nagrobki przedstawiają zwykle czynności codzienne, charakterystyczne dla zmarłego.



Niektóre nagrobki przedstawiają przyczynę śmierci...



A niektóre są bardzo zagadkowe.



Wracamy do gospodarza i rozkładamy namiot.



Następnie jemy kolację z pysznym, kupionym po drodze miodkiem.
W końcu nadchodzi chwila by odpocząć, kładziemy się spać.




Dzień 3
Kategoria România 2014


Dane wyjazdu:
84.23 km 0.00 km teren
04:23 h 19.22 km/h:
Maks. pr.:35.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 30 m
Kalorie: kcal

România - Dzień 1 Debrecen (Hungary) - Satu Mare (Romania)

Czwartek, 26 czerwca 2014 · dodano: 20.07.2014 | Komentarze 3

Wstajemy koło piątej i jedziemy w dalszą drogę, na razie jeszcze autem. Zostaje nam około 100 kilometrów. Przed ósmą jesteśmy w Debreczynie. Przez godzinę szukamy őrzött parkoló, czyli po naszemu parkingu strzeżonego. Pytamy się najpierw staży miejskiej, ale nie umiemy się dogadać, pomaga nam przypadkowa kobieta, jednak właściwie nic konkretnego się nie dowiadujemy. Szukamy dalej. Docieramy na jakiś parking policji. Tam nas wysyłają gdzieś koło salonu Hondy. Docieramy tam, ale nic nie widać, jednak w pobliżu jest komenda policji. Postanawiamy tam pójść i się zapytać. Niestety recepcjonista nie mówi po angielskiego, ale pokazuje, że za dziesięć minut ktoś zejdzie. No i faktycznie przychodzi pan policjant, albo jakiś biurowy. Ania się pyta:
- Do you speak english?
- Yes.
No i się zaczęło...
Pytamy go gdzie jest parking strzeżony, by zostawić auto na dwa tygodnie.
Policjant chyba nie bardzo rozumie i dochodzi do wniosku, że ukradli nam auto.
Nie umiemy się dogadać.
Każe nam chwilę poczekać.
Ania decyduje, że idziemy, nie czekamy, bo nas jeszcze zamkną za zawracanie głowy.
Dalej krążymy po mieście, aż końcu trafiamy na parking, co prawda nie strzeżony, ale parking, na którym można pozostawić auto na dłużej niż parę godzin i gdzie nie płaci się w parkomacie.
Dogadujemy się i płacimy 15000 forintów.
Wypakowujemy cały sprzęt.
Po jedenastej ruszamy. Po trzydziestu kilometrach docieramy doNyírábrány - granicy węgiersko-rumuńskiej.
Kontrola paszportów i przekraczamy granicę.



Po przekroczeniu granicy uciekła nam jedna godzina. Dlaczego? Zmiana czasu o godzinę do przodu.
Więc w drogę.
Jedziemy, jedziemy i końca nie widać.



Wiatr nam sprzyja, wieje nam w dup... w plecy :)
Mamy już siedemdziesiąt kilometrów przejechane, gdy docieramy do Carei. Zaczyna kropić, do tego zmęczeni krótkim snem w samochodzie postanawiamy poszukaćgară - dworca kolejowego. Gdy oglądamy mapę, podjeżdża do nas gość w BMW. Zapytał się czego szukamy...
- Gara de tren gara...
Wskazuję nam drogę na dworzec. Jesteśmy w szoku, że tak sam od siebie do nas podjechał.
Docieramy na dworzec i kupujemy bilety do Satu Mare. Koszt 10,5 Lei na osobę (z rowerem) za trzydzieści sześć kilometrów.



Przed dziewiętnastą przyjeżdżamy pociągiem do Satu Mare.
Szukając campingu jedziemy spory kawałek. Postanawiam zapytać się na stacji.
- Hello, I have one question. Where is the camping ?
Sprzedawca tłumaczy:
- Two kilometers and left.
-Thank’s you
Więc wracamy.
Jedziemy, jedziemy i nic nie ma.
Podjeżdżam do gościa, który akurat wsiada do samochodu.
Pytam się go jak dojechać do campingu.
Zaczynamy rozmawiać. Tłumaczy nam jak dojechać.
W końcu mówi, że mamy jechać za jego samochodem i wskaże nam drogę.
Niesamowite poświęcenie i rumuńska uprzejmość.
Jedzie ruchliwą drogą 30 km/h na awaryjnych, a my za nim.
Wjeżdżamy w boczną uliczkę, za nami policja, ups...
Policjanci wysiadają, ten gość również i o czymś rozmawiają po rumuńsku, my zbytnio nie rozumiemy, ale z tego co wnioskujemy, to mówi, że szukamy pola namiotowego.
W końcu policjanci życzą nam szerokiej drogi, a my jedziemy dalej z naszym przewodnikiem.
Docieramy do campingu, mało tego - nasz przewodnik załatwia za nas wszelkie formalności. Dziękujemy mu bardzo, pytamy się jak się odwdzięczyć, uśmiecha się tylko i życzy miłego wypoczynku w Rumunii.
Płacimy jedynie 10 lei za camping i rozbijamy cort czyli namiot...



Mała kolacyjka, chwila relaksu i spać .



Dzień 2
Kategoria România 2014


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

România 2014 - Dzień wyjazdu

Środa, 25 czerwca 2014 · dodano: 20.07.2014 | Komentarze 0

Kolejny dzień codzienności - pobudka o piątej i do roboty. Ale mimo wszystko to był wyjątkowy dzień. Jest szósta rano, od urlopu dzieli mnie już tylko osiem godzin. Odliczam czas: jeszcze tylko cztery godziny, dwie godziny... W końcu czternasta.
Hura, mam urlop.
Wsiadam do auta, do którego dnia poprzedniego załadowaliśmy rowery i bagaże. Jadę na chwilę do domu, a około siedemnastej z małym poślizgiem docieram do Katowic na ogródek po Anię.
Około godziny 17:30 ruszamy, jedziemy przez Oświęcim, Wadowice, Suchą Beskidzką i Białkę Tatrzańska.
Przekraczamy granicę i kierujemy się na Starý Smokovec, następnie na Poprad. Ale po drodze zaglądamy doNová Lesná na Česneková polévke i vyprazany syr.
Po dwudziestej drugiej wyjeżdżamy w dalszą drogę. Za Popradem zaczynają się już pierwsze przygody i pierwsze serpentyny. Ciemno, ostre zakręty… ale to nie wszystko. Chwilami występują potworne mgły, że czasami nie było nic widać, ale udało się bezpiecznie przejechać. Jednak to nie koniec, przygoda trwała dalej. Po drodze mijamy chyba z dwanaście lisów (de facto przelatywały nam przed samym autem), z cztery żaby, trzy myszki, sowę lub inne fruwające zwierzę, które przeleciało nam przed szybą i jakieś dwa niezidentyfikowane zwierzaki przypominające mrówkojada z małym nosem – spacerek se urządziły. Ale hitem było co innego, coś, co o mały włos nie przyprawił nas o zawał serca. Jedziemy dalej lasem, serpentyny już się prawie skończyły i widzimy, że coś jest na poboczu. Na początku myśleliśmy, że to kamień czy jakaś kłoda tak wystaje, a to się nagle spogląda w naszą stronę swymi ślepiami. A to dzik…
Bezpiecznie koło drugiej docieramy na Magyarország do Miszkolca.
Zatrzymujemy się na parkingu przy Tesco, całe szczęście otwarte 24h, małe zakupy i do auta na małą drzemkę…

Dzień 1

Kategoria România 2014


Dane wyjazdu:
18.96 km 0.00 km teren
00:59 h 19.28 km/h:
Maks. pr.:36.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Praca

Poniedziałek, 23 czerwca 2014 · dodano: 23.06.2014 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
76.65 km 30.00 km teren
04:21 h 17.62 km/h:
Maks. pr.:35.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Łącza

Niedziela, 22 czerwca 2014 · dodano: 23.06.2014 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
26.80 km 0.00 km teren
01:52 h 14.36 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Praca

Wtorek, 17 czerwca 2014 · dodano: 17.06.2014 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
22.53 km 0.00 km teren
01:27 h 15.54 km/h:
Maks. pr.:33.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Praca

Poniedziałek, 16 czerwca 2014 · dodano: 16.06.2014 | Komentarze 0