Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gary z miasteczka Gliwice. Mam przejechane 45075.86 kilometrów w tym 4148.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.11 km/h
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gary.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Wycieczki Rowerowe

Dystans całkowity:2070.34 km (w terenie 518.00 km; 25.02%)
Czas w ruchu:134:20
Średnia prędkość:15.41 km/h
Maksymalna prędkość:76.10 km/h
Suma kalorii:5610 kcal
Liczba aktywności:34
Średnio na aktywność:60.89 km i 3h 57m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
62.39 km 0.00 km teren
03:47 h 16.49 km/h:
Maks. pr.:48.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Jura - Częstochowa - Żarki

Sobota, 7 maja 2016 · dodano: 02.06.2016 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
71.02 km 10.00 km teren
04:23 h 16.20 km/h:
Maks. pr.:56.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Spiš i Vlkolínec

Poniedziałek, 2 maja 2016 · dodano: 26.05.2016 | Komentarze 0

W trzeci dzień majówkowej Słowacji nie mieliśmy zbytnio pomysłu gdzie jechać. W końcu postanowiliśmy wybrać się na Spišský Hrad zwiedzić słynne zamczysko.
Ruszamy ze Smižan. Po przejechaniu trzydziestu kilometrów w oddali błyszczy Spiski Hrad,



  po prawej stronie mijamy Siwą Brode.



Sivá Brada jest to niewysokie wzgórze trawertynowe (506 m n.p.m). Na jego szczycie znajduje się barokowa kapliczka p.w. Krzyża Świętego. Została postawiona w 1675 roku. Przed kapliczką stoi sporych rozmiarów krzyż, obok są dwa wycieki wody mineralnej. Całe wzgórze pokryte jest malutkimi gejzerami, ledwie widocznymi w trawie. Powyżej parkingu wykonano sztuczny odwiert, z którego w nieregularnych odstępach czasu wytryskuje piękny gejzer podobno dochodzący czasem do wysokości kilku metrów. Niestety, nie udało mi się tym razem trafić na to widowisko.
Jedziemy na zamek, jeszcze tylko stromy podjazd i jesteśmy.



Zamek Spiski (Spišský Hrad), jest jednym z największych kompleksów zamkowych w postaci ruin w Europie Środkowej.
Rowery zostawiamy w tajnej skrytce zamkowej i idziemy zwiedzać. Byłem już tu kiedyś, więc nie będę się rozpisywać o historii zamku. (Spišský Hrad)







Po zwiedzaniu zamku przyszedł czas na powrót.
Po drodze zajeżdżamy do starodawnego miasta Lewocza (Levoča),leżącego na wschodzie regionu Spiszu. Jest one dosłownie kulturalno-historycznym skarbem wśród miast słowackich, z mnóstwem zabytków architektonicznych, związanych ze sławnymi dziejami miasta. Rozległy prostokątny rynek jest centrum starodawnej Lewoczy. Stoją tutaj rzymskokatolicki farny Kościół pod wezwaniem św. Jakuba z XIV wieku, będący jedną z najcenniejszych budowli sakralnych na Słowacji. Wysoka smukła wieża kościelna z pierwszej połowy XIX wieku jest najbardziej wyrazistym elementem panoramy miasta.
Niezwykle cenne jest wnętrze kościoła, będąc jedynym w swoim rodzaju muzeum średniowiecznej sztuki sakralnej. Późnogotycki drewniany ołtarz główny św. Jakuba, mierzący 18,6 m wysokości, jest najwyższym tego typu ołtarzem na świecie. Wykonano go z drewna lipowego w latach 1507– 1517 w pracowni Mistrza Pawła z Lewoczy. Swoją własną podobiznę Mistrz Paweł uwiecznił w jednej z dwunastu rzeźb apostołów wspaniałej kompozycji „Ostatniej Wieczerzy“, umieszczonej u stóp ołtarza.
Z kościołem parafialnym sąsiaduje budynek dawnego Ratusza Lewoczskiego z arkadami, wzniesiony po pożarze w 1550 roku.



Należy on do szczytowych osiągnięć świeckiej renesansowej architektury na Słowacji.

Na rynku znajduje się także tzw. klatka hańby z XVI wieku, wykorzystywana w przeszłości do publicznego piętnowania winnych przekroczeń prawa. Rynek otacza ponad 50 godnych uwagi kamienic mieszczańskich i patrycjuszowskich. Większość z nich znana jest pod nazwami pochodzącymi od nazwisk dawnych właścicieli.
Całą historię bardzo dokładnie opisuje witryna slovakia.travel.
Spiska Lewocza występuje po raz pierwszy na kartach historii w dokumencie z 1249 roku, pod nazwą „Leucha“. Prosperująca osada, dogodnie położona na szlaku handlowym „Via Magna“, szybko się rozrosła do miasta z wieloma przywilejami. W krótkim czasie Lewocza stała się głównym ośrodkiem niemieckiej kolonizacji na Spiszu, a w 1271 roku stała się stolicą Związku Sasów Spiskich. Dalszy rozwój zmierzał jednak w kierunku osłabienia wpływu tego Związku, co w końcu doprowadziło w 1323 roku do nadania Lewoczy rangi wolnego miasta królewskiego.
Handel był główną siłą napędową rozwoju Lewoczy, stopniowo osiągając wymiar międzynarodowy. Mieszczanie z Lewoczy handlowali z Krakowem, miastami hanzeatyckimi, ba, nawet z Wenecją. Tutejsi rzemieślnicy produkowali nie tylko dla potrzeb własnych, ale zaopatrywali także targi i jarmarki w całch ówczesnych Węgrzech i w Polsce. Nieco później Lewocza stała się jednym z głównych ośrodków renesansu i humanizmu w ówczesnych Węgrzech.

Wracamy do Smižan.
Następnego dnia trzeba było wracać już do kraju, do codziennych obowiązków. Ale przed powrotem udało się pojechać jeszcze do osady Vlkolínec (Wlkoliniec).
Jak podaje Slovakia.travel osada ta została wspominana po raz pierwszy w roku 1376. Jako jedyna wieś na Słowacji nie została naruszona przez nową zabudowę i jest unikalnym urbanistycznym zespołem zabudowań ludowych. Na podstawie badań komparatystycznych ICOMOS (Międzynarodowa Rada Zabytków i Zespołów Zabytków) została uznana za najlepiej zachowaną osadę tego typu w Łuku Karpackim. Pierwotnie należała ona do drwali, pasterzy i rolników.



Wlkoliniec jest typowym przykładem dwurzędowej podłużnej wsi z długimi podwórzami. Mniej więcej w środku osada dzieli się na dwie ulice. Jedna z nich prowadzi do barokowo-klasycystycznego, rzymskokatolickiego Kościoła Zjawienia Panny Marii z roku 1875, druga, bardziej stroma, kieruje się ku zboczu góry Sidorovo (1 099 m). Pośrodku osady stoją dwa najczęściej fotografowane obiekty Wlkolińca– stojąca na kamiennej podstawie dwupiętrowa zrębowa dzwonnica z roku 1770



oraz zrębowa studnia z roku 1860. Wśród obiektów chronionych znajduje się także 45 drewnianych chat z podwórzami, które pochodzą z XVIII wieku. Kiedyś dwa razy w roku budynki pokrywane były niebieską, różową i białą farbą wapienną.

Typowym przykładem miejscowego domu jest dom rolnika – jedna z ekspozycji Muzeum Liptowa w Ružomberku. Zbudowany w 1886 roku obiekt udostępniono zwiedzającym w roku 1991. Zachowany pierwotny podział budynku oraz wyposażenie jego wnętrza stanowi wierny obraz sposobu życia mieszkańców osady na końcu XIX i na początku XX wieku.



Pozostałe obiekty w rezerwacie zabytków Wlkoliniec są zamieszkałe, mieszka w nich łącznie 30 osób. Wlkoliniec tworzy część Parku Narodowego Wielka Fatra. Prowadzi tędy trasa rowerowa, a właściciele wielu drewnianych chat oferują turystom noclegi. Latem odbywa się tu wiele imprez, wśród nich na przykład „Niedziela w Wlkolińcu“, odbywająca się zawsze na początku sierpnia.


Dane wyjazdu:
76.69 km 20.00 km teren
04:49 h 15.92 km/h:
Maks. pr.:59.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2240 kcal

Slovenský raj

Niedziela, 1 maja 2016 · dodano: 10.05.2016 | Komentarze 0

Slovenský raj jest uważany za jeden z najpiękniejszych obszarów. Można go odwiedzić również na rowerze, znajduje się tam bowiem wiele szlaków. Szeroko znana jest trasa z Podleska na Kláštorisko. Przez siodło Kopanec można dostać się od północy do Dediniek, można jeździć nawet w obszarze Gerav. Wiele tras rowerowych w Słowackim Raju charakteryzuje się tym, że często należy z roweru zejść, a następnie nieść go po trudno przejezdnych terenach. Obecnie istnieje osiem tras dla jednośladów, które są głównie w strefie ochronnej parku narodowego. Znajduje się tu również kilka nieoznakowanych tras, na których można podziwiać naturalne piękno i ciekawe widoki. My wybieramy Okrążenie Słowackiego Raju.

Start z miejscowości Smižany, gdzie obieramy kierunek na Spišská Nová Ves, a następnie Novoveská Hute. Teraz trasa prowadzi w boczną ulice, która pomimo asfaltu szybko zaczyna przypominać ser szwajcarski. Mało tego, po dłuższej chwili zamienia się w dość stromy teren. Niestety chwilami jesteśmy zmuszeni schodzić z roweru, bo nie mamy szans na podjechanie.
Po około ośmiu kilometrach męczącej trasy od Novoveská Huta ukazuje się Sedlo Čertova hlava 1055 m.- czyli wymarzony koniec podjazdu.



Teraz tylko zjazd, oczywiście w terenie. Droga taka sama jak podjazd, ale co tam, ważne jest to, że zjeżdżamy.
Dojeżdżamy do miejscowości Mlynky.
Tu już upragniony asfalt, który prowadzi nas do Dedinky.
Miejscowość w Dolinie Hnilca nad brzegiem zbiornika wodnego Palcmanská Maša powstała w roku 1933 z połączenia miejscowości Imrichovce i Štefánovce.



Tu czeka nas zasłużona chwila odpoczynku, uzupełnienie płynów i dalsza droga.
Teraz obraliśmy kierunek Hrabušice. Pozostało nam jeszcze dobre czterdzieści kilometrów do końca, a tu nie ma jeszcze połowy. I znów podjazd około dziesięciu kilometrów, ale tym razem ale tym razem asfaltem. Powoli pniemy się do góry.
Po drodze mijamy tunel drogowy o długości 325.7 metrów, który został zbudowany 1969 roku.



Przy Krivian 820 m. skręcamy w prawo. W końcu osiągnęliśmy Sedlo Kopanec 987 m.



Już radocha, większa część trasy za nami, a do tego znowu zjazd. Tutaj jedziemy już z górki i to praktycznie do samych Smižan.
Po ponad siedemdziesięciu kilometrach zmęczeni docieramy do celu… Słowacki Raj okrążony.









Dane wyjazdu:
20.14 km 20.00 km teren
02:37 h 7.70 km/h:
Maks. pr.:55.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Kráľova hoľa

Sobota, 30 kwietnia 2016 · dodano: 10.05.2016 | Komentarze 0

Gdzie na rower?
Jeśli używacie czasami tego genialnego wynalazku ludzkości, jakim jest rower, to pewnie nieraz zadajecie sobie to pytanie. Możecie oczywiście pojechać tam gdzie zwykle... To też jest jakiś pomysł. Ale jeśli macie kilka dni wolnego i chęć zobaczenia czegoś nowego, jedźcie na Słowację!

Akurat był weekend majowy.

Pierwszym celem naszej wycieczki był najwyższy szczyt we wschodniej części Słowackich Tatr Niżnych - Kráľova hoľa - wznoszący się na wysokość 1946,1 m n.p.m.



Podjazd zaczyna się w miejscowości Šumiac, (880 m n.p.m.), skąd na szczyt wiedzie droga o długości 11.5 km i przewyższeniu 1150 m. Jest to dość nietypowe, bo dolna część podjazdu jest szutrowa, natomiast górna - asfaltowa.
Na górnym odcinku okazało się, że droga pokryta jest śniegiem. Liczyłem się z tym, że śnieg się pojawi, ale nie spodziewałem się, że w takich ilościach… Jadąc mozolnie, gdzieś w środku drogi pokazują się pierwsze śniegi.



Pokonaliśmy je bez większych problemów. Problem zaczął się dopiero później. Dopóki śnieg nie leżał na całej drodze, trudności były do przejścia, lecz ten stan rzeczy szybko się skończył. Marek postanowił zawrócić.
Do szczytu nie zostało jednak daleko (około dwóch kilometrów) i postanowiłem pokonać ten kawałek piechotą.



Może ten śnieg jest tylko zawiany z góry i dalej będzie już asfalt? Po około pięciuset metrach, gdzie śniegu było coraz więcej postanowiłem zakończyć dalszą wędrówkę chociaż do celu zostało około półtora kilometra. Na wprost rozpościerał się widok na Kráľova hole,



a z prawej panorama na Tatry.



Została jeszcze jedna opcja: iść po śladach z rowerem na barana. Przeszkadzał jednak mokry śnieg i przemoczone buty. To jest ból …

Czasem w życiu trzeba zrezygnować, mimo że ma się siłę i zapał. Natura jest nieubłagalna. Ale widoki… bezcenne. Pomimo, że Klarova Hola nie została zdobyta to było warto.



Zawracam. Buty przemoczone. Wsiadam i próbuje zjeżdżać po tym śniegu. Parę metrów, parę wygibasów i po kawałku w dół. I tak kilka razy.



Teraz zaczyna się zjazd. Jeszcze chwilami  małe zaspy, w które wbijam się z rozpędu i pokonuje je bez żadnych problemów. Śnieg się kończy i zaczyna się to co lubię najbardziej… Szybkość, do hamowanie, zakręt i dalej… prędkość maksymalna pięćdziesiąt pięć km/h.



Wkrótce docieram na parking. Teraz pozostaje ogrzać nogi i spakować rowery. Ale chwila, co to? Jakiś syk… Mamy pierwszego snejka w tym sezonie. Po uporaniu się z problemem pakujemy się do auta i jedziemy do miejscowości Smižany.
Po drodze mijamy jeszcze
Wiadukt w Telgárcie…



Dość  ciekawa historia  jednotorowej, niezelektryzowanej linii kolejowej 173 Margecany–Červená Skala.

Jak dowiadujemy się ze źródła decyzje o budowie trasy zapadły w latach 1919-20, połączenie Červenej Skaly i Margecan zaczęto budować 31 maja 1931 roku. Budowa linii w wąskiej dolinie była wymagająca, niezbędne było kucie w skałach, budowa nasypów oraz sześciu mostów o długości przekraczającej 10 metrów. Właśnie na nieistniejącym odcinku w okolicy miejscowości Telgárt była potrzeba najambitniejszych budowli, w tym 281 obiektów mostowych (największy z nich to Wiadukt Telgarcki, którego główny łuk ma 32 metry rozpiętości) i 9 tuneli o długości całkowitej 3800 metrów. Interesująca z technicznego punktu widzenia jest tzw. Pętla Telgarcka - spiralny tunel o promieniu 400 metrów i długości 1239 metrów, który rozwiązuje problem 31-metrowej różnicy wysokości, którą pokonać trzeba przed przełęczą Besnik.




Dane wyjazdu:
59.71 km 0.00 km teren
03:12 h 18.66 km/h:
Maks. pr.:42.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Pławniowice i Toszek

Sobota, 2 sierpnia 2014 · dodano: 07.08.2014 | Komentarze 0

Miał być wyjazd na Jurę, ale złożyło się parę czynników i w końcu nie pojechaliśmy.
Leniwie dziś wstałem, prawie po dziesiątej. Jemy z Anią śniadanie i zbieramy się w drogę. Kierujemy się na Pławniowice, a dokładniej na Zespół Pałacowo-Parkowy w Pławniowicach.



Pławniowice to wieś leżąca w gminie Rudziniec, po raz pierwszy została opisana w 1317 roku. Na wschód od miejscowości odkryto ślady grodu kultury łużyckiej sprzed 2500 lat. W XVIII i I poł. XIX wieku zajmowano się tu hutnictwem żelaza. W 1738 roku. wieś została kupiona przez barona Franciszka Wolfganga von Stechow, który do posiadłości dokupił Biskupice i Rudy. Zleceniodawcą wybudowania pałacu w latach 1882–1885, na miejscu wcześniejszego, należącego do Zygmunta Mikołaja von Gderz, był żyjący w latach 1834–1910 Franciszek Ballestrem – przewodniczący Reichstagu w latach 1898–1906. Budowniczym obiektu został Carl Heidenrich pochodzący z Kopic. Pałac tkwił w swej niezmienionej formie do roku 1945. Po natarciu wojsk radzieckich, urzędujący w pałacu Mikołaj Ballestrem został zmuszony do opuszczenia go. Uciekł do Drezna, w którym zginął podczas nalotu dywanowego. Natomiast w pałacu rozgościł się marszałek Iwan Koniew. Po wojnie zrujnowany już obiekt został przekazany władzom kościelnym. Po roku 1992 został własnością Diecezji Gliwickiej, jako dom rekolekcyjny. Od 1993 roku po wieloletnich staraniach proboszcza prowadzone są prace, mające na celu całkowitą renowację obiektu. Pałac służy dziś diecezji gliwickiej jako Zespół Edukacyjno-Formacyjny.
Pałac usytuowany jest na planie podkowy, z dwoma skrzydłami zwróconymi ku tyłowi, zawiera również siedem wież: przy przedniej części wschodniego skrzydła wieża na planie kwadratu, wyższa od całego budynku, zwieńczona czterospadowym dachem; w części tylnej tego skrzydła wieża znacznie niższa od poprzedniej, na planie kwadratu, zwieńczona cebulowo. W wewnętrznej części podkowy znajdują się trzy wieże okrągłe o różnej średnicy z dachem stożkowym. Po prawej stronie frontu wieża kwadratowa z nakryciem cebulastym. Oprócz wymienionych wież zauważyć możemy szereg małych wieżyczek. Uroku całości nadaje kolorystyka: cegła skontrastowana z piaskowcem oraz duża ilość sztukaterii. Frontowe wejście podkreśla posadowiony na kolumnach balkon. Z tyłu pomiędzy skrzydłami rozpościera się dziedziniec, na którym w centralnym punkcie stoi fontanna.



Po zwiedzeniu Pałacu kierujemy się na Toszek.
Nie do psychiatryka, a szkoda, bo komuś by się przydał.



Jedziemy na zamek.

Zamek w Toszku powstał w XV w. Właścicieli miał wielu. W 1429 roku został uszkodzony przez husytów, jednak odbudowano go. Dotknęły go dwa poważne pożary. Z jednym z nich wiążą się nawet legendy.
Podobno 29 marca 1811 roku, w pierwszy dzień Wielkiej Nocy, w lewym skrzydle zamku wybuchł wielki pożar. W owym czasie zamkiem władał hrabia Leopold von Gaschin, a jego małżonką była księżniczka Gisela.
Ponoć w dniu ślubu małżonek ofiarował jej najcenniejszą pamiątkę rodzinną. Tą pamiątką była złota kaczka siedząca w srebrnym gnieździe na jedenastu złotych, wypełnionych dukatami jajach. Owa kaczka przekazywana była z pokolenia na pokolenie w rodzie Gaschinów - Gaszyńskich. Pożar wybuchł w tym właśnie skrzydle zamku, gdzie znajdowała się sypialnia hrabiny. Gdy obudziła się, na ratunek było już za późno. Klatka schodowa ogarnięta była płomieniami. Hrabina przypomniała sobie jednak o ukrytym przejściu, wiodącym do podziemi. Schwyciła zatem swój skarb - złotą kaczkę – i zbiegła do lochów.
U góry szalał pożar, a Gisela tułała się tunelami.
Nie potrafiła znaleźć wyjścia. Rano następnego dnia, znaleziono ją w miejscu odległym o kilka kilometrów od zamku. Była nieprzytomna i nie odzyskawszy zmysłów zmarła.
Złota kaczka siedząca na jedenastu złotych jajach, pozostała w podziemiach i wciąż czeka na śmiałka, który się po niego wyprawi.

Pora wracać do domu ... Jedziemy przez Pyskowice. Pięć minut po tym jak weszliśmy do domu zaczęło padać.





Dane wyjazdu:
9.53 km 0.00 km teren
00:55 h 10.40 km/h:
Maks. pr.:29.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Pszczyna

Niedziela, 30 marca 2014 · dodano: 03.04.2014 | Komentarze 0


Piękny niedzielny dzień. Jest koło 12 godziny.
Powoli się przebudzam. Najwyższa pora wstać. Budzę Anię.
Ja poszedłem późno spać bo oglądałem filmy, a Ania wróciła o piątej rano z wycieczki z Torunia.
Pada pytanie:
"Co robimy?".
Gdzie można pojechać rowerem?
Dochodzimy do wniosku, że można jechać do Pszczyny zobaczyć zagrodę Żubrów i Skansen Wsi Pszczyńskiej.
Zbieramy się... Rowery pakujemy do samochodu (niestety koła trzeba było ściągać) i w drogę.
Po przejechaniu ok. 50 kilometrów docieramy na miejsce i bez problemu znajdujemy parking przy samym parku.
Po złożeniu rowerów ruszamy w stronę parku.
Przed Pałacem robimy zdjęcia.



Po małych trudnościach docieramy też do Zagrody Żubrów.

Zaledwie kilkaset metrów od pszczyńskiej starówki można spotkać... żubra.



Taką możliwość daje odwiedzenie Pokazowej Zagrody Żubrów, która powstała na terenie zabytkowego parku, w części zwanej „Zwierzyniec”.
W Zagrodzie można zapoznać się ze zwyczajami nie tylko żubra, który jest największym ssakiem w Europie.






Możemy również poznać inne zwierzęta zamieszkujące tereny południowej Polski tj. muflony, jelenie, sarny, daniele...



...oraz pozostałych mieszkańców obiektu tj: kaczki krzyżówki, kazarki rdzawej, bernikli, gęsi łabędzionosej, łabędzi oraz pawi indyjskich...



Po zwiedzaniu zagrody kierujemy się do Skansenu - Zagrody Wsi Pszczyńskiej.



Zagroda Wsi Pszczyńskiej powstała w 1975 roku i jest jedną z wielu atrakcji Zabytkowego Parku Pszczyńskiego.
Z biegiem lat skansen rozrastał się, obecnie na powierzchni 2 ha znajduje się kilkanaście zabytków architektury drewnianej z okolic Pszczyny, pochodzących w zdecydowanej większości z XIX wieku.





Chciałem sobie kupić sakwę na kierownice, ale już nie potrzebuję, mam coś lepszego... przyczepkę.



Po godzinie osiemnastej docieramy do auta.



Dużo nie pojeździliśmy, ale był to świetny środek transportu. Pakujemy rowerki do auta...



...i w drogę do domu


Dane wyjazdu:
9.58 km 0.00 km teren
00:41 h 14.02 km/h:
Maks. pr.:29.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Klodnitz Kanal

Środa, 20 listopada 2013 · dodano: 20.11.2013 | Komentarze 0

Kanał Kłodnicki (niem. Klodnitzkanal) – droga wodna zbudowana w latach 1792-1822, która miała służyć do transportu węgla z Zabrza z kopalni Luiza oraz z Królewskiej Huty (dziś Chorzów) z kopalni Król do Gliwic i dalej na zachód.

Dziś wycieczka do centrum Gliwic, a dokładnie na budowę DTŚ-ki, by zobaczyć śluzę dawnego kanału kłodnickiego.











Śluzę zbudowano jako ostatnią, bo z nr XVIII na trasie dawnego Kanału Kłodnickiego (Klodnitz Kanal). Wykonano ją ok. roku 1800 - 1806, w całości z obrobionego piaskowca z ceglanym wypełnieniem murów zewnętrznych. Komora śluzy miała 35 m długości i 4 m szerokości, spiętrzała wodę do śluzowania na wysokość 2 m. Całkowite wymiary zewnętrzne śluzy to 40 m długość, 5m szerokość, 5m wysokość/ głębokość w gruncie.



Dawniej kursowały tu barki typu odrzańskiego, początkowo o nośności 27,5 tony, a po małej przeróbce śluz - o nośności 60 ton i zanurzeniu 1 metra. Śluzy i Kanał Kłodnicki były na owe czasy największym europejskim osiągnięciem techniki i Gliwice dzięki temu były znane nie tylko z budzącego się przemysłu ciężkiego, ale i nowoczesnych rozwiązań komunikacji wodnej.

A teraz trochę historii:

Eksploatację kanału rozpoczęto 20 lipca 1806 roku, jednak całkowite zakończenie budowy nastąpiło dopiero w 1822 roku. Ostateczne koszty zakończonej budowy wyniosły 800 000 talarów. Dla upamiętnienia budowy kanału tworzącego poprzez Odrę połączenie Gliwic z Morzem Bałtyckim na gliwickim rynku, obok ratusza postawiono fontannę z Neptunem autorstwa Johannesa Nitschego.

Kanał miał, zgodnie z projektem, 46 km długości, 12 m szerokości i głębokość 1,6 m. Na trasie kanału znajdowało się 18 śluz, początkowo drewnianych, a po zakończeniu kampanii napoleońskiej, po 1814 r., przebudowanych na murowane.

W następnych latach Kanał Kłodnicki przedłużono do Zabrza, gdzie został połączony z Główną Kluczową Sztolnią Dziedziczną kopalń "Królowa Luiza" w Zabrzu i "Król" w Królewskiej Hucie.

Gliwicki port znajdował się w centrum miasta (pomiędzy obecnymi ulicami Dworcową i Zwycięstwa). W 1897 roku do portu doprowadzono linię kolei wąskotorowej. W tych latach wodami kanału spławiano corocznie ok. 50 000 ton towarów



Kanał Kłodnicki odegrał znaczną rolę w rozwoju dziewiętnastowiecznego Górnego Śląska, ale jego znaczenie zaczęło maleć po wybudowaniu kolei żelaznej z Wrocławia do Mysłowic. W XX wieku był już przestarzały. Kanał miał niską przepustowość, a koszty transportu nim towarów były wysokie. W 1916 roku w związku z zakończeniem eksploatacji sztolni w "Królowej Luizie" zasypano odcinek kanału łączący Gliwice z Zabrzem. W latach trzydziestych XX wieku postanowiono zbudować nowy kanał równoległy do Kanału Kłodnickiego (Kanał Gliwicki). Jego budowę rozpoczęto w 1934 roku. W 1936 roku zamknięto port i zasypano w większej części koryto Kanału Kłodnickiego w centrum Gliwic (w centrum miasta nadal zachowały się dwa mosty nad zasypanym korytem kanału). Ostatnie fragmenty Kanału Kłodnickiego zostały zasypane w 1953 r.


KALENDARIUM

KANAŁ KŁODNICKI – GLIWICE

1788 – Projekt Kanału Kłodnickiego

1792 – Rozpoczęcie budowy Kanału Kłodnickiego

1794 – Rozpoczęcie budowy Królewskiej Odlewni Żeliwa w Gliwicach

1806 – Zakończenie budowy Kanału Kłodnickiego

1806 – Początek eksploatacji portu w śródmieściu Gliwic

1806 – Budowa pochylni przy Hucie Gliwickiej

1822 – Oficjalne otwarcie Kanału

1823 – Otwarcie wszystkich 18 śluz Kanału Kłodnickiego

1834 – Koniec eksploatacji Kanału Sztolniowego

1839 – Rozebranie pochylni przy Hucie Gliwickiej

1843 – 1855 – Lata rozkwitu portu i kanału

1870 – 1890 – Kryzys przewozów towarowych kanałem

1894 – Początek pracy parowego ciągnika barek po kanale

1897 – Doprowadzenie kolei wąskotorowej do portu Gliwice (w śródmieściu)

1910 – Likwidacja odnogi kanału prowadzącej z Huty Gliwickiej

1913 – Otwarcie drogi promenadowej nad kanałem

1922 – Osłabienie transportu węgla Kanałem Kłodnickim

1934 – 1941 – Budowa nowego Kanału Gliwickiego

Dane wyjazdu:
73.13 km 35.00 km teren
04:39 h 15.73 km/h:
Maks. pr.:41.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

W poszukiwaniu Potwora i Portu

Niedziela, 10 listopada 2013 · dodano: 13.11.2013 | Komentarze 0

Niedziela rano. Miało być deszczowo, a tu ładna pogoda. Więc wsiadamy na rowery i w drogę.
Kierujemy się ...



Mijając chwilami małe przeszkody...



Dojeżdżamy do kapliczki św. Marii Magdaleny,



Ocalała ona w wielkim pożarze lasów raciborskich, który w 1992 r. trwał aż 19 dni i strawił ponad 10 tysięcy hektarów lasu.

Jedziemy dalej, po drodze Ania chciała się upewnić, że nie ma dzików...



W Kotlarni,



kierujemy się na lasy w okolicach Dziergowic.

Jedziemy.



Po drodze wjeżdżamy na teren kopalni by znów zobaczyć Potworne Potwory, które połykają piach...

Nie ma ich?



Nie ma !

Pusto, nie ma nic, tylko piach porośnięty trawami.



Zawiedzeni jedziemy dalej.
Po chwili jazdy znów skręcamy na teren kopalni, ku naszemu zdziwieniu stoi Potwór.



I kolejny...



Zachowujemy się cicho, robimy zdjęcia i w drogę.

No jeszcze jedno zdjęcie... grupowe.



Jadąc dalej nieznana mam droga docieramy do akwenu wodnego Dziergowice.





Przejeżdżamy przez Bierawę i Brzeźce

W końcu docieramy...



Jedziemy do centrum.... i do portu...

W latach 1792-1821 wybudowano Kanał Kłodnicki, który pobudził rozwój gospodarczy okolic Koźla. Po Kanale Kłodnickim kursowało rocznie ponad 1 tys. statków, przewożąc głównie towary z Gliwic.

W latach 1891-1908 wybudowano port rzeczny w Koźlu-Porcie. Był to największy port rzecznych w Polsce.
Był...



portu nie ma...



Dziś jest to wielka ruina… Jest tu bardzo zaniedbanie, a po zmroku niewielu mieszkańców z innej części miasta ma odwagę tam zaglądać... Robimy więc parę zdjęć i znikamy stąd. Jedziemy do centrum na pizzę i lody. Najedzeni ruszamy dalej. Do pociągu mamy jeszcze ponad godzinę, więc jedziemy poszukać rynku. Okazuje się, że rynku tu też nie ma.
Jedziemy przez park i na dworzec gdzie o…



mamy pociąg do Gliwic.


Dane wyjazdu:
83.85 km 40.00 km teren
05:17 h 15.87 km/h:
Maks. pr.:47.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Lędziny i Złota Jesień

Niedziela, 27 października 2013 · dodano: 29.10.2013 | Komentarze 0

Po wczorajszej, prawie 50 km wycieczce Gliwice - Katowice, postanowiliśmy obrać dziś za cel Lędziny, jesienną porą.
Startujemy z Katowic.



Lędziny – miasto w województwie śląskim, w powiecie bieruńsko-lędzińskim. Gmina sąsiaduje od północy z Katowicami i Mysłowicami, od wschodu z Imielinem i Chełmem Śląskim, od południa z Bieruniem, natomiast od zachodu z Tychami.

Droga prowadzi w 90 procentach lasami, gdzie jesień dodaje niesamowitego uroku.
Jedziemy przez Dolinę Trzech Stawów, Las Murckowski...





Po drodze spotykamy leśne zwierzątko...



Po jakimś czasie w końcu docieramy pod kościół, który znajduje się na wzgórzu w Lędzinach.



Po małym odpoczynku pozostało wracać...



... a na końcu jeszcze zoombi...







Dojeżdżamy do Katowic... obiad... i do Gliwic.

Dane wyjazdu:
101.44 km 20.00 km teren
05:52 h 17.29 km/h:
Maks. pr.:58.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Gliwice - Szarlota

Środa, 15 sierpnia 2012 · dodano: 15.08.2012 | Komentarze 1

Pobudka po 10 ... Ania mnie obudziła ... Niedobra :P, a wstawać się nie chciało ...
Wyjechaliśmy o 11 zabierając ze sobą Darka.
Po 25 km dojeżdżamy do Zabytkowej stacji kolejki wąskotorowej w Rudach.



Nawet można było się przejechać,



ale że przed nami daleka droga, chwila odpoczynku i ruszamy dalej.

Ok. 31 km mijamy Jezioro Rybnickie





Jadąc dalej napotykamy Zabytkowa Kopalnia "Ignacy"

Szyb "Głowacki"



Szyb "Kościuszko"



Po przejechaniu ok. 48 km dojeżdżamy do ...



już dzieli nas chwila do



lecz musimy zawrócić.

Czemu ?

Z tej strony nie wjedziemy musimy się wrócić jakieś 2,5 km

W końcu docieramy, mamy ją przed sobą :)

Najpierw trzeba było się wdrapać



By potem jechać dalej



Niektórzy mieli dość



ale co tam daliśmy rade



Na szczyt Szarloty weszliśmy piechotą. Szczyt znajduje się ok. 407 m n.p.m. i jest jedną z najwyższych hałd w Europie.









Mając ok 56 km na licznikach ruszyliśmy do Gliwic ...

?134507107265540