Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gary z miasteczka Gliwice. Mam przejechane 46545.42 kilometrów w tym 4148.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.38 km/h
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gary.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2016

Dystans całkowity:54.47 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:02:41
Średnia prędkość:20.30 km/h
Maksymalna prędkość:48.50 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:54.47 km i 2h 41m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Zamek Książ

Niedziela, 21 lutego 2016 · dodano: 29.02.2016 | Komentarze 0



Pomysł wycieczki do Książa zrodził się nagle. Wyjazd po dziesiątej i po czternastej na Zamku Książ.
Zamek Książ jest jednym z największych zamków w Polsce i Europie. Zbudowany na urwistym skalnym cyplu, na wysokości 395 m n.p.m., otoczony głęboką kotliną porośniętą lasem. Położony na terenie Książańskiego Parku Krajobrazowego jest budowlą charakteryzującą się różnymi stylami architektury, posiadającą ponad 400 pomieszczeń.
Zamek został wybudowany w latach 1288-1292 przez księcia świdnicko-jaworskiego Bolka I Surowego.



W latach 1491-97 właścicielem zamku został król Władysław Jagiellończyk. Następnie rezydencję oddano pod zastaw rodzinie Hochbergów, którzy stał się wolną własnością dziedziczną ich rodu, aż do 1941 roku, kiedy to został skonfiskowany przez hitlerowców.



W latach 1618-48, podczas trwającej wojny 30-letniej, Książ uległ kilkakrotnemu zniszczeniu. Po zakończonej wojnie zamek był kilkakrotnie przebudowywany. Największe zmiany poczynił Konrad Ernst Maksymilian von Hochberg, przekształcając średniowieczną siedzibę w barokową rezydencję.
W 1941 roku do Zamku Książ wkracza nazistowska paramilitarna organizacja „Todt“, prowadzone są tu intensywne prace, przypuszczalnie przygotowywano tu jedną z głównych kwater Hitlera.
W tym czasie powstają również podziemne tunele pod zamkiem i Dziedzińcem Honorowym. w efekcie których na głębokości około 50 metrów zostały wykute potężne tunele.Historycy mają różne zdania na temat przeznaczenia podziemi pod zamkiem oraz tuneli, które w tym samym czasie budowane były w Górach Sowich.


PLAN OTOCZENIA ZAMKU:
1. BRAMA OŚLA, 2. BIBLIOTEKA, 3. BASZTA PROCHOWA, 4. DZIEDZINIEC HONOROWY, 5. OFICYNY, 6. TARAS BASZTY PROCHOWEJ, 7. TARAS BOGINI FLORY, 8. TARAS WODNY, 9. TARAS ŚRODKOWY, 10. TARAS ORZECHOWY, 11. TARAS BOLKA, 12. TARAS PODKOWIASTY, 13. TARAS RÓŻANY, 14. TARAS KASZTANOWCOWY, 15. TARAS ZACHODNI, 16. TARAS PÓŁNOCNY, 17. TARAS ARKADOWY, 18. AMFITEATR


Kategoria Bez Roweru


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Tyrolka

Sobota, 20 lutego 2016 · dodano: 28.02.2016 | Komentarze 0

Z tyrolką miałem do czynienia tylko raz w parku linowy, miała ona z jakieś dwadzieścia metrów. Bałem się trochę, że lina nie wytrzyma, że się urwie. Ale jakoś się udało. Delikatnie się powiesiłem (wow, utrzymała mnie), puściłem się i zjechałem.
Tymczasem w Bytomiu na sportowej dolinie były organizowane skoki i tyrolka.
Na początku nie byłem przekonany do tego by zjechać na tyrolce. W sumie nie było za bardzo z kim jechać... takie wymówki. W końcu wybrałem się z Anią. Koleżanką, przyjaciółką- Boże, jak to głupio brzmi... no cóż. Przyjechała po mnie i pojechaliśmy. Auto zostawiliśmy na parkingu i poszliśmy wzdłuż betonowej drogi, gdzie potem odbiliśmy na błotnisto- bagienny teren. Nawet auto organizatorów nie dało rady go pokonać.



Lekko ubłoceni doszliśmy do dolnej stacji tyrolki. Akurat udało nam się dorwać jednego z organizatorów, który akurat szedł na start czyli strefę adrenaliny (lub mojego końca). Poszliśmy za nim, i tu dopiero zaczynała się przeprawa przez prawdziwe błoto. Ubrudzeni już totalnie dotarliśmy na miejsce.
Masakra: przede mną ukazuje się około 70 metrowa przepaść. Może nie wysokość zrobiła na mnie takie wrażenie, tylko to, że mam się przedostać na drugą stronę za pomocy 170 metrowej liny nad przepaścią. Jedyny plus tego, że są dwie liny, jak jedna się urwie to jest jeszcze druga. Takie moje fantazje.
I ja mam po tym zjechać... Ania pierwsza idzie na ścięcie,



długo się waha, chce rezygnować. Ale walczy. W końcu się odważyła.



No to teraz ja.Stres jest, lecz opanowany, ukryty. Skoczyć czy nie -bicie się z myślami i ta moja wyobraźnia co by było, gdyby ...



w końcu zbieram się na odwagę. Odpycham się



i lecęęęę.



Na początku dziwne uczucie spadania, ale po sekundzie rozkoszuje się -sam nie wiem czym. Czy tym, że zjeżdżam na tyrolce, czy widokiem, czy tym, że się odważyłem. Po prostu super. Brak słów by to opisać. Trzeba po prostu tego spróbować. Po paru sekundach koniec trasy. Hmmm i co teraz ? Ja chcę jeszcze raz. Drugi raz o wiele lepszy, już prawie z rozbiegu zjeżdżam w dół.



Ania chwile później. Poezja. Po drugim razie trzeci. Nie przeszkadza nam że trasa dojścia jest ekstremalnie grząska. Trzeci raz jest jeszcze lepszy. W końcu nadchodzi czas powrotu, wszystko co fajne szybko się kończy. Teraz trzeba czekać tydzień lub dwa, czasem nawet trzy by spędzić kolejny niezapomniany weekend.





Kategoria Bez Roweru


Dane wyjazdu:
54.47 km 0.00 km teren
02:41 h 20.30 km/h:
Maks. pr.:48.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Gliwice i okolice

Niedziela, 7 lutego 2016 · dodano: 07.02.2016 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Niedoszła Świnica

Sobota, 6 lutego 2016 · dodano: 15.02.2016 | Komentarze 1


Świnice planowałem od półtora miesiąca, ale zawsze było pod górkę.
Do Zakopanego przyjeżdżamy po godzinie siódmej. Auto zostawiamy w pobliżu stacji BP, znajdującej się przy Rondzie Jana Pawła II w Zakopanem.
Stamtąd piechotą idziemy asfaltową drogą do Kuźnic przez Murowanicę, pod dolną stację kolejki na Kasprowy Wierch.
Przed ósmą dochodzimy do Kuźnic (ok.1010 m n.p.m.). Udajmy się do kolejki. Bilety kupiliśmy już prędzej przez Internet, więc nie musieliśmy już czekać w kilkumetrowej kolejce do kasy.
Kolejka ruszyła, a my razem z nią. Po dwunastu minutach dojeżdżamy na Kasprowy Wierch.
A tam same chmury, nic nie widać, ale na szczęście dość szybko odsłaniają się piękne widoki.
Ruszamy w kierunku Świnicy. Najpierw przechodzimy przez Suchą Przełęcz (1950 m n.p.m.), wchodzimy na najłatwiej dostępny dwutysięcznik w polskich Tatrach - Beskid (2012 m n.p.m.),



z niego schodzimy na Przełęcz Liliowe (1952 m n.p.m.), a następnie przechodzimy przez Skrajną Turnię (2096 m n.p.m.), z której ponownie schodzimy na przełęcz, tym razem Skrajną (2071 m n.p.m.). Z tej przełęczy czeka nas jeszcze trawers Pośredniej Turni (2128 m n.p.m.), aby dostać się na ostatnią przełęcz przed Świnicą - Świnicką Przełęcz (2051 m n.p.m.).

Przechodząc ten odcinek, cały czas mamy cudowne widoki na tatrzańskie doliny i szczyty,



za nami mamy także fajne widoki na Babią Górę w Beskidzie Żywieckim.



Świnica niestety jest w chmurach.



Z przełęczy ruszamy po dziesiątej.
Spoglądam z lekkim przerażeniem w stronę wejścia na Świnicę.
Od samego początku podejście jest bardzo strome.



Jesteśmy dziś drudzy na szlaku, na nasze szczęście i dzięki temu mamy już przetarty szlak.

Mimo tego bardzo ostrożnie i powoli podchodzimy do góry, asekurując się czekanem.
Niestety przed wierzchołkiem taternickim Świnicy postanawiamy zawrócić.



Dalsza droga nie ma sensu, gdyż gęste chmury i brak doświadczenia w zimowej wspinaczce utrudniają nam wejście.
Schodzimy ponownie bardzo ostrożnie, mając teraz przed sobą widok stromizny,



po której trzeba zejść na Świnicką Przełęcz.

Po bezpiecznym zejściu na przełęcz, robimy dłuższy odpoczynek.
Ze Świnickiej Przełęczy idziemy w kierunku Kasprowego Wierchu, zajmuje nam to godzinę. Parę zdjęć



i w drogę na Kuźnice. Zaczyna wiać, tak jak w prognozie zapowiadali.



Po siedemnastej dochodzimy do auta. W planach mamy jechać do Schroniska na Markowych Szczawinach (pod Babią Górą), lecz kiedy jesteśmy przed dziewiętnastą przed szlakiem, wiatr przybiera na sile kołysząc mocno drzewami.No nic, obieramy kierunek do domu…

A Świnica dalej czeka… Nie zdobyta.
Kategoria Góry, Tatry