Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gary z miasteczka Gliwice. Mam przejechane 45075.86 kilometrów w tym 4148.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.11 km/h
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gary.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2017

Dystans całkowity:15.49 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:01:00
Średnia prędkość:15.49 km/h
Maksymalna prędkość:32.50 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:15.49 km i 1h 00m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Predné Solisko 2093 m n.p.m. i Chata Plesnivec 1290 m n.p.m.

Sobota, 28 stycznia 2017 · dodano: 05.02.2017 | Komentarze 0

Takiej pogody dawno w Tatrach nie zapowiadały prognozy. Nic innego nie zostaje, tylko zebrać ekipę i jechać.
Bez najmniejszego problemu udaje się skompletować czteroosobową ekipę.
Dwie Wiole, Krzysiek i oczywiście główny pomysłodawca, czyli Ja. O północy umawiam się z Krzyśkiem i jedziemy po nasze Wiole. Przed czwartą przyjeżdżamy na Štrbské Pleso (Szczyrbskie Jezioro), do miejscowość, która położona jest na południowym brzegu jeziora o tej samej nazwie. Pusto nikogo nie ma. No to w drogę.
Kierujemy się w stronę Szczyrbskiego Jeziora, idąc jego brzegiem szukamy szlaku. Jest. Przechodzimy przez nartostradę, bo nie wiem jak inaczej przejść i wchodzimy w las. Od samego początku szlak pnie się w górę. Po parunastu minutach dochodzimy do kolejnej nartostrady, która przecina mam szlak. Nie wiadomo jak iść. Postanawiamy iść wzdłuż nartostrady.
Po jakimś czasie zza pleców usuwa się nam las a pokazuje piękna sceneria Słowackich miast.



Chwilami jest ciężko, raz płasko raz stromo - w końcu idziemy wzdłuż nartostrady. Nikt nie wpada na pomysł by założyć raki. Z daleka prezentuje się nasza dzisiejsza górka.



Po szóstej docieramy pod Chatę pod Soliskiem (1840 m.) Robimy tu przerwę na poranne śniadanie. Nie ma na co czekać, idziemy dalej.
Wstaje dzień, robi się coraz jaśniej. Na szczyt mamy godzinę drogi. Wchodzimy na czerwony szlak, który zaczyna się koło Chaty. W sumie nie wiadomo jak prowadzi szlak, idziemy po wydeptanych śladach. Od samego początku podejście dość ostro rwie się ku górze.
Na szczyt zostało parę minut, już prawie wyłania się słoneczko.



Nie ma co śpieszyć się do góry. Zatrzymujemy się i oglądamy wschód słońca. Bajka.



Półgodziny później zdobywamy szczyt. Jest to mój kolejny dwutysięcznik.



Predné Solisko (Skrajne Solisko) jest najdalej wysuniętym na południe szczytem w Grani Soliska o wysokości 2093 m.n.p.m. znajdujący się w słowackich Tatrach Wysokich. Na jego szczycie prawdopodobnie w 2013 roku stanął trzymetrowy, ważący 300 kilogramów krzyż, wykonany z czerwonego świerku. Skrajne Solisko od Młynickiego Soliska oddziela dwu siodłowa Smerekowicka Przełęcz.
Skrajne Solisko opada w kierunku Szczyrbskiego Jeziora długim stokiem. W środkowej części pokryty jest kosodrzewiną i piargami, natomiast w dolnej lasem. Na tym stoku, na wysokości ok. 1850 m znajduje się górna stacja kolejki, budynki wyciągu narciarskiego i schronisko na Solisku. Trasa narciarska o długości około 3 kilometrów prowadzi na południe do północnych brzegów Szczyrbskiego Jeziora, gdzie znajduje się stacja dolna. Budowa wyciągu i trasy została ukończona w 1943 roku.
Ze szczytu rozciąga się panorama na osady Spisz i Liptów. Natomiast widoki tatrzańskie ograniczają Dolina Furkotna i Dolina Młynicka. Ale i tak roztaczają się wyjątkowe widoki. Widać też kawałek  Krywania...



i Gerlacha.



A z daleka nawet szczyt Kráľova hola,



na który wjeżdżałem kiedyś rowerem.

Słonko nieźle grzeje, piękne widoki, można by tak spędzić cały dzień. Dookoła żywej duszy, tylko nasza czwórka. Szczyt Skrajnego Soliska okupowaliśmy przez ponad półtorej godziny, robiąc przeróżne zdjęcia i spinając się po okolicznych skałach.
Pora na powrót, schodząc zakładamy już raki. Około trzydzieści minut zajmuje nam dojście do schroniska. Teraz dopiero teraz zaczynają wychodzić w góry pierwsze osoby. Przy schronisku leżaki i maty do leżenia, pełny wypas, nic tylko wylegiwać się na słonku przy minusowej temperaturze. Idziemy zajrzeć do schroniska. Czy to jest schronisko? Bardziej przypomina bar. Byłem tu w sierpniu i inaczej wyglądało, bardziej schroniskowo, a teraz jakiś bar i do tego obsługa jakaś nie mila, takie odniosłem wrażenie.
Ale nic…dalej idę się wylegiwać .
Po dziesiątej postanawiamy się zbierać. Na dzisiaj mamy w planach jeszcze jedna wycieczkę. Krzysiek wpada na pomysł, by zjechać kolejka. Idzie się zagadać z kimś z obsługi czy można zjechać o tak w dół. Pan machnął ręką… i co?
Zjeżdżamy kolejką. Super! W ciągu paru minut jesteśmy na dolnej stacji kolejki. Jeszcze chwila i jesteśmy przy aucie. ..
Wsiadamy i jedziemy. Kierujemy się na parking Kežmarská Biela voda, skąd prowadzi szlak na Chata pri Zelenom pleso. Jednak nie kierujemy się tam. Zostawiamy auto na parkingu i idziemy kawałek Drogą Wolności, gdzie zaczyna się szlak Kežmarské Žľaby. Wkraczamy na niebieski szlak, droga łagodna, szybko się idzie. Po niecałej godzinie docieramy do rozstaju szlaku Čierna voda (910 m) Czarna Woda Rakuska.



Stąd wchodzimy na żółty szlak, który od razu wznosi się ku górze. Szlak mało wydeptany, chyba niewiele osób tu chodzi. Po godzinnym marszu dostrzegamy schronisko.



Jeszcze chwilka i będziemy na miejscu .
Chata Plesnivec (1290 m.) leży na wysokości 1290 m n.p.m.
Polska nazwa Chaty Plesnivec to Schronisko pod Szarotką. Chata znajduje się dokładnie w Dolinie Siedmiu Źródeł, u stóp Bujaczego Wierchu. Jest jedynym schroniskiem tatrzańskim, usytuowanym na zboczach Tatr Bielskich. Przeważnie „Szarotka” nie jest oblegana przez turystów, w otoczeniu tatrzańskiej przyrody, w zaciszu schroniska można więc odetchnąć prawdziwie górską atmosferą.
Chata Plesnivec istnieje od 1932 r. Została wniesiona przez Tibora Grescha, turystę i taternika z Białej Spiskiej. Jej oryginalna nazwa to „Edelweisshütte”, co znaczy: szarotka.
W miejscu, w którym postawiono schronisko, wcześniej znajdował się szałas pasterski. Wypas owiec miał miejsce przy chacie jeszcze przed kolejne 20 lat. W 1936 r. właściciel prywatnego schroniska znacznie je rozbudował. Podczas uroczystego otwarcia, na zewnątrz wywieszona została biało-niebieska „flaga Grescha” z ujmującym motywem szarotki.
Prowadzenie schroniska spowodowało problemy finansowe Grescha, który pomimo tego kontynuował przewodzenie Szarotce aż do czasu, kiedy po drugiej wojnie światowej zmuszony był opuścić Spisz. Schronisko nadal służyło swobodnemu ruchowi turystycznemu, dzięki uprzejmości gospodyni, którą ówcześnie była Eva Rużicková-Kasická. Od roku 1955 schronisko pełniło funkcję stacji badawczej Tatrzańskiego Parku Narodowego (TANAP), a od 1997 roku znowu jest dostępne dla turystów, pod opieką gospodarza Janko Matavy.
Zasiadamy w schronisku zamawiamy zupę, cesnekova polevka.
Ze schroniska można pójśćnad Wielki Biały Staw, skąd dalej można wybrać się dalej czerwonym szlakiem do chaty przy Zielonym Stawie Kieżmarskim. Planowaliśmy tam iść, alejeszcze spory kawałek był przed nami a robiło się trochę późno, dotarlibyśmy tam chyba o zmroku. Nie było sensu, rezygnujemy.
Udajemy się w drogę powrotną. Do samochodu i tak dochodzimy po ciemku…
Kategoria Tatry, Góry


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Świnica - Wierzchołek Taternicki 2291 m.n.p.m i Szczerbina Niżnia

Piątek, 27 stycznia 2017 · dodano: 05.02.2017 | Komentarze 0

Nowy 2017 rok, nowe wyzwania, nowe pomysły, nowe szczyty i kolejne super wycieczki .
Czy ten rok będzie taki sam, czy lepszy niż 2016. To się okaże.
Pierwsza wycieczka w tym roku i jedziemy od razu na Świniobicie. Może w końcu się uda.
Z kim jadę? Z Wiolą... O pierwszej jesteśmy w Katowicach, tu spotykamy się z Arturem i jego kolegą Michałem. Przesiadamy się i przed czwartą docieramy do Zakopanego na parking przy Murowanicy.
Chwila w aucie i w drogę. Wybieramy wariant na Kasprowy Wierch przez Myślenickie Turnie.
Ruszamy, mijamy Kuźnice i wchodzimy w las.Przed czasem docieramy na Myślenickie Turnie.
Piękny widok na nocne Zakopane.



Z Myślenickich Turni szlak prowadzi dalej lasem, który wkrótce zamienia się w śnieżne pola zasypanych kosówek.
Im bliżej szczytu Kasprowego, tym nachylenie wzrasta. Odcinek ten daje mi popalić. W dodatku robi się ślisko, zakładamy raki. Po ponad trzech godzinach docieram na Kasprowy Wierch, gdzie Artur z Michałem czekają już jakiś czas.
Na Kasprowym istna mgła. Widoków zero.



Przez chwile przeszła mi myśl, że chyba nici z dzisiejszej wyprawy. Schodzimy na stację kolejki i tam robimy długą przerwę. Około dziewiątej ruszamy w kierunku Świnicy. Najpierw przechodzimy przez Suchą Przełęcz (1950 m n.p.m.), wchodzimy na najłatwiej dostępny dwutysięcznik w polskich Tatrach - Beskid (2012 m n.p.m.), z niego schodzimy na Przełęcz Liliowe (1952 m n.p.m.), a następnie przechodzimy przez Skrajną Turnię (2096 m n.p.m.), z której ponownie schodzimy na przełęcz, tym razem Skrajną (2071 m n.p.m.).

Idąc myślę,fajnie by było zobaczyć widmo Brokenu. Warunki chyba akurat temu sprzyjają. Chmury na dole słońce na górze… Chwilami jestem w chmurach, chwilami nie, a widoki jak w bajce.



Idąc przez przypadek się obracam i nagle… dostrzegam Widmo. Jest ! Krzyczę sobie po ciuchu. Jest Widmo!



Od razu wyciągam aparat robiąc serie zdjęć. Wioli też się udało załapać. Artur z Michałem pewnie na Świnicy… Pognali… Niech żałują…

Z przełęczy czeka nas jeszcze trawers Pośredniej Turni (2128 m n.p.m.), jeszcze chwilka i docieramy
na Świnicką Przełęcz (2051 m n.p.m.).
Jest coś po dziesiątej.
Od samego początku podejście jest bardzo strome. Szlak dobrze wydeptany, ale i tak trzeba się asekurować czekanem.



Końcówka podejścia mnie wykańcza. Powoli z przerwami na oddech podchodzę do góry . Nie jest źle, przed dwunastą docieram z Wiolą i Michałem na wierzchołek Taternicki Świnicy (2291 m.) Artur chyba godzinę temu…

Udało się !!!



Główny wierzchołek Świnicy, który jest o 10 m wyższy, wydaje się być na wyciągnięcie ręki, ale żeby się na niego dostać, trzeba pokonać Świnicką Szczerbinę Niżnią. Odcinek dość trudny... Próbuje.



Powoli próbuję pokonać ten odcinek, jeszcze kilka metrów …, lecz zmęczenie daje się we znaki, a trzeba jeszcze jakoś wrócić.Tymczasem Artur z Michałem już zaczynają schodzić. Tylko Wiola mi dzielnie towarzyszy z Wierzchołka Taternickiego robiąc mi zdjęcia. Nie ryzykuję, odpuszczam i zawracam, naprawdę parę metrów zostało.



Trudno, będzie jeszcze okazja. Nie ma rozczarowania, jest radość chociaż tego nie okazuję, że tak daleko dotarłem. Cały powracam na Taternicki Wierzchołek,



jeszcze kilka zdjęć i z Wiolą wracamy ze świnickiej rozkoszy. Jest stromo trzeba naprawdę uważać . Opuszczają mnie siły…. Jakoś słabo, brak energii, ale jakoś daje radę.



Dochodzimy do Świnickiej Przełęczy i kierujemy się w kierunku Kasprowego Wierchu. W tym czasie dzwoni Artur i pyta gdzie jesteśmy? Michał zjeżdża kolejką (chyba ma dość) a Artur schodzi na Kuźnice… Dochodzimy do Przełęczy Liliowe i postanawiamy, że schodzimy na Halę Gąsienicową. Mijamy schronisko kierując się koło szałasów i"Betlejemki". Tam robimy dłuższą przerwę. Jakoś nabieram sił. Ruszamy na niebieski szlak prowadzący na Przełęcz między Kopami (1499 m n.p.m.), a następnie idziemy przez Boczań (1224 m n.p.m.) do Kuźnic. Z Kuźnic już busikiem na rondo ido auta, gdzie już czekają na nas…
Kategoria Tatry, Góry


Dane wyjazdu:
15.49 km 0.00 km teren
01:00 h 15.49 km/h:
Maks. pr.:32.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Pierwsze Kilometry w 2017

Niedziela, 15 stycznia 2017 · dodano: 22.01.2017 | Komentarze 0