Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gary z miasteczka Gliwice. Mam przejechane 45075.86 kilometrów w tym 4148.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.11 km/h
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gary.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2015

Dystans całkowity:54.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:02:50
Średnia prędkość:19.24 km/h
Maksymalna prędkość:38.30 km/h
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:18.17 km i 0h 56m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
16.88 km 0.00 km teren
00:46 h 22.02 km/h:
Maks. pr.:38.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Praca

Poniedziałek, 18 maja 2015 · dodano: 18.05.2015 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
4.30 km 0.00 km teren
00:14 h 18.43 km/h:
Maks. pr.:30.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Gliwice

Niedziela, 17 maja 2015 · dodano: 17.05.2015 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
33.32 km 0.00 km teren
01:50 h 18.17 km/h:
Maks. pr.:32.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Gliwice i okolice

Niedziela, 17 maja 2015 · dodano: 17.05.2015 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Spišský hrad

Środa, 6 maja 2015 · dodano: 11.06.2015 | Komentarze 0

Dziś ostatni dzień na Słowacji.
Nie było już sił na trzeci dzień, by udać się na Słowacki Raj. Postanowiliśmy pojechać na Zamek Spiski (Spišský Hrad).
Zamek Spiski zalicza się do największych kompleksów zamkowych w Europie i jest największym zamkiem na Słowacji. Zajmuje powierzchnię ponad 41 tysięcy m2. Ale nie tylko z powodu wielkości w 1993 roku zamek został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jego budowę rozpoczęto w dwunastym wieku i rozbudowywano przez kolejne 600 lat. Dziś już wiele z niego nie zostało, ale bliższe spojrzenie pozwoli dostrzec coś fascynującego w przeszłości tego kolosa, nawet jeśli dotychczas historia wcale nas nie pociągała...
Już z daleka robi niesamowite wrażenie.



Początki budowy średniowiecznego grodu na trawertynowym wzgórzu sięgają początku XII wieku. Najstarsza wzmianka pisemna o zamku pochodzi z 1120 roku. Na początku pełnił on funkcję twierdzy granicznej na północnej granicy wczesnofeudalnego państwa węgierskiego.
W drugiej połowie XV wieku wykonał jego przebudowę nowy właściciel Stefan Zápolya, który chciał tutaj stworzyć reprezentacyjną siedzibę szlachecką. W kompleksie zamkowym wybudował pałac, salę rycerską i kaplicę świętej Elżbiety. W jednej z komnat zamku urodził się jego syn Jan, który stał się później królem Węgier.
Od XVI w. do 1636 r. zamek był siedzibą żupanów spiskich z rodu Turzonów, następnie Zápolya, później objął go we władanie ród 1780 na zamku miał miejsce pożar, a Zamek Spiski zamienił się z czasem w ruiny. Ostatni właściciele opuścili zamek w 1948, a w 1961 został uznany za Narodowy Pomnik Kultury (Národná Kultúrna Pamiatka). Całkowitemu spustoszeniu zamku zapobiegli konserwatorzy zabytków. W 1970 roku rozpoczęto wymagającą pod względem technicznym konserwację fortyfikacji i pałaców zagrożonych niestabilnością podłoża skalnego.
W kompleksie zamkowym są aktualnie umieszczone ekspozycje muzealne Muzeum Spiskiego poświęcone historii zamku, broni średniowiecznej i prawu feudalnemu.
Samochód zatrzymaliśmy na parkingu położonym u podnóża wzgórza zamkowego. Dojechaliśmy tutaj przed dziesiątą. Następnie udaliśmy się prawie asfaltową drogą (prawie "robi różnicę") na zamek.



Wejście na zamek zajęło nam około czterdzieści minut z Spišské Podhradie.
Bilet kosztował 5 EUR, dodatkowo obcokrajowcy mogą wypożyczyć za kaucją (10 EUR) elektroniczne urządzenie pozwalające na odsłuchanie w ich języku ojczystym historii danej części zamku. Podczas zwiedzania wystarczyło wybrać na klawiaturze tego urządzenia cyfrę widoczną na zamkowych murach, aby móc wysłuchać odpowiedniego opowiadania lektora. Po raz pierwszy spotkaliśmy się z takim elektronicznym przewodnikiem. Zwiedzanie zaczynamy od górnej części zamku.....



Kamienny okrąg jest pozostałością po wieży z XV wieku,
po jego lewej stronie widać fundamenty dawnej celtyckiej świątyni



Następnie przeszliśmy się po murach zamku dolnego...






Od dziś zamkiem My rządzimy.





Koło trzynastej kończymy zwiedzanie i udajemy się z powrotem do samochodu i kierunek Polska.
Widok z Spišské Podhradie.



Ale postanawiamy jeszcze pojechać na słowackie zakupy i do naszej ulubionej restauracji w Nova Lesna….

Kategoria Bez Roweru


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Tomášovský výhľad

Wtorek, 5 maja 2015 · dodano: 13.06.2015 | Komentarze 0

Wstajemy nie za wcześnie, nie za późno, choć sił i chęci mało. W końcu udaje się nam zebrać z łóżek.
Dziś węgdrówkę zaczynamy w miejscowości Čingov (504 m n.p.m.), która stanowi bazę wypadową dla wschodniej części szlaków Słowackiego Raju.
Stąd też mamy możliwość okrężnej wędrówki, dłuższej lub krótszej, z nawrotem w Letanowskim Młynie (wariant dłuższy), albo z zejściem za Tomaszowskim Widokiem w okolice doliny Białego Potoku (wariant krótszy). W obu wariantach wracamy fragmentem Przełomu Hornadu.
Najpierw kierujemy się na nieodległy stąd Tomášovský výhľad.



Znajdujemy żółty szlak, który prowadzić nas będzie grzbietem wznoszącym się nad Hornadem po południowej stronie.
Około godziny dziewiątej wchodzimy na skalny taras Tomaszowskiego Widoku (Tomášovský výhľad) utworzony ręką natury na południowym zboczu Ludmanky. Wznosi się on ponad 200 metrów nad doliną Hornadu opadając ku niej imponującym, podciętym urwiskiem.
Południowe ściany Tomaszowskiego Widoku są popularne wśród wspinaczy, którzy wytyczyli na nich około 100 dróg wspinaczkowych o różnym stopniu trudności. Jako pierwsi pokonali ją 8 października 1938 roku A. Brnčal, A. Huba i E. Leschinský. Na tych ścianach pod tarasem Tomaszowskiego Widoku znajduje się jaskinia Michalova diera.
Dalej podążamy zielonym szlakiem i dochodzimy do rozstaju dróg pod Tomašovským výhľadom
Idziemy teraz niebieskim szlakiem, zacisznym lasem. Słychać tylko wody Hornadu uderzające o skalne zakola, gdzieniegdzie powtarzane z echem odbijanym od ścian zalewanej nadbrzeżnej groty. W końcu dochodzimy do stupaczek nad Zaciszem (Stúpačky nad Tíšinou).
Na kolejne stupaczki nie musimy długo czekać. Po paru minutach docieramy przed stupaczki przy Jaskini (Stúpačky pri Jaškyni).



Dalej mamy emocjonujące stupaczki pod Młynem (Stúpačky pod Mlynom). Wcale nie tak łatwo przejść po wąskich stupaczkach, wyzwala to szczyptę adrenaliny. Dawka emocji udziela się i potęguje satysfakcję z każdego kroku.



Po przejściu dochodzimy do polanki, przechodzimy przez murowany mostek, który wybudowano w 1995 roku w miejscu wcześniejszego zniszczonego w 1944 roku podczas Słowackiego Powstania Narodowego i po chwili znajdujemy się przy Letanowskim Młynie.
Letanowski Młyn (Letanovský mlyn) to polana położona na wysokości 523 m n.p.m. w miejscu, w którym do Hornadu uchodzi Trstený potok. Na początku XIX wieku stał na niej młyn wodny, który spalił się i nie został już odbudowany. Zachowały się jedynie jego resztki. Oprócz bufetu stoi tu obecnie kilka prywatnych domów dysponujących kwaterami dla turystów.
Dalej niebieskim szlakiem kierujemy się na Klaštorisko.
Idziemy zalesionym zboczem. Na bardziej urwistych fragmentach korzystamy z umocowanych drabinek z drewna,
Nieco dalej, za metalową kładką oporęczowaną łańcuchem pokonujemy kolejny szereg stupaczek wspinających się po skalnej ścianie.



Pokonujemy też mostki.



Dalsza trasa wiedzie dnem Klasztorskiego Wądołu (Kláštorská roklina), przez który wiedzie jednokierunkowy szlak koloru zielonego. Wąwozem tym spływa potok zasilający wody Hornadu, mający źródła pod Kláštorskiem. Roklina ta liczy 1,5 km długości i posiada 224 m różnicy wzniesień. Naszpikowana jest różnymi atrakcjami, a przede wszystkim sporo w niej wodospadów. Kláštorská roklina znana była od dawna, ale udostępniona do turystycznego zwiedzania została dopiero w 1960 roku. Pierwszym krokiem do tego stało się wybudowanie mostu linowego (Lanová Lávka) nad Hornadem u wylotu Kláštorskiej rokliny.
.
Na niewielkim, początkowym fragmencie wąwozu wraz z zielonymi znakami biegną żółte znaki, które po około 100 metrach odchodzą na prawo i prowadzą na Kláštorsko łatwiejszą drogą powyżej dna wąwozu. Tymczasem na naszym zielonym szlaku pojawiają się drewniane drabinki pełniące funkcje stopni, czy też kładek nad bystrym potokiem. Gdzieniegdzie, gdzie dno doliny jest bardziej płaskie w korycie potoku leżą pniaczki, przydatne szczególnie przy wyższym poziomie płynącej wody. Dziś wygodniej idzie się brodząc, na co pozwala płycizna potoku.
Klasztorski Wądół nie jest długi, sprawnie przechodzimy od jednego do drugiego wodospadu. Zaczynamy od Wodospadu Odkrywców (Vodopád Objaviteľov) o wysokości 11,5 m wysokości. Potem mamy Wodospad Antona Straki (Strakov vodopád) o wysokości 13 m.



Anton Straka był autorem przewodnika po Słowacji z 1921 roku opisującego m.in. Słowacki Raj. Poświęcony mu wodospad pokonujemy korzystając z drabiny ustawionej po lewej stronie wodnych strug.
Po paru minutach później dochodzimy pod Wodospad Tęczowy (Dúhový vodopád) wysoki na 8,5 m.



Obok niego mamy dwie drabinki ustawione jedna nad drugą o kącie nachylenia znacznie mniejszym niż wcześniejsze, ale nie można na nich przyjąć wyprostowanej postawy. Wychodząc po szczebelkach podpieramy się na rękach.
Dalej poprzez kaskády Gustáva Nedobrého poświęcone nauczycielowi i propagatorowi nazwy Słowacki Raj docieramy pod Wodospad Mały (Malý vodopád) o wysokości 3 m. Następnie pokonujemy Wodospad Omszały (Machový vodopád) mający 6 m wysokości. Ponad tym wodospadem wąwóz rozszerza się. Idziemy jeszcze krótko korytem potoku, po czym odchodzimy nieco na lewo od niego i przez chwilkę dość ostro podchodzimy zbocze. Po prawej widzimy ostatni z wodospadów - Wodospad Kartuzów (Kartuziánsky vodopád) o wysokości 4 m. Zaraz potem wychodzimy z wąwozu.



Powyżej Wodospadu Kartuzów pozostaje jeszcze krótka wędrówka lasem i wychodzimy na rozległą polanę położoną w sercu Słowackiego Raju. Nazywa się ona Kláštorisko (775 m n.p.m.). Na jej dolnym skraju ścielą się ruiny klasztoru kartuzów z przełomu XIII i XIV stulecia. W tamtych czasach znajdowała się tutaj osada zakonna.



Dzisiaj stanowi ona istotny punkt na mapie turystycznej Słowackiego Raju, skupiający szlaki turystyczne oraz oferujący bazę noclegową i gastronomiczną.
Przed trzynastą wchodzimy do schroniska - Chaty Kláštorisko. Zasiadamy w nim na dłużej, odpoczywamy.

Po dłuższym odpoczynku pora wracać w stronę Čingov.







Kategoria Slovensky Raj


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Podlesok - Suchá Belá

Poniedziałek, 4 maja 2015 · dodano: 14.06.2015 | Komentarze 0

Już dawno był pomysł, żeby wybrać się na wycieczkę na Słowację, a dokładnie na Słowacki Raj.
Wreszcie przyszedł ten moment… Wstajemy koło 7, bo prędzej nam się nie chciało, pakujemy się i w drogę.
Około trzynastej docieramy do Podlesok u wrót Słowackiego Raju, gdzie zaczyna się szlak Suchá Belá.



Suchá Belá to wapienna, krasowa dolina, która na znacznej długości ma charakter skalnego wąwozu. Jej nazwa pochodzi od potoku, który wyciął w mezozoicznych skałach ten fantastyczny wąwóz - Suchá Belá, co znaczy po naszemu Sucha Biała.
Wąwóz ten podobnie jak inne w Słowackim Raju długo był niedostępny. Dopiero w 1900 roku pewien nauczyciel, taternik i działacz turystyczny - Martin Róth z Nowej Wsi Spiskiej wraz z grupą turystów podjął pierwszą próbę zagłębienia się w weń, ale doszli wówczas jedynie do Misowych Wodospadów (słow. Misové vodopády), które okazały się przeszkodą nie do pokonania. Cały wąwóz Suchá Belá udało się przejść dopiero 10 lat później, zaś Martin Róth stał się głównym inicjatorem udostępniania dzikich kanionów Słowackiego Raju i budowy w nich różnego rodzaju ułatwień i pomocy umożliwiających ich przebycie.
Zaczynamy wędrówkę w znanym ośrodku turystycznym położonym w dolinie Wielkiej Białej Wody (słow. Veľká Biela voda) o nazwie Podlesok, należącym administracyjnie do wsi Hrabuszyce (słow. Hrabušice). Nasza trasa rozpoczyna się na wysokości 545 m n.p.m. koło kasy kempingu. Przez wąwóz Suchá Belá prowadzą zielone znaki jednokierunkowego szlaku. Zatem zaczynamy.
Najpierw idziemy ścieżką wzdłuż ogrodzenia kempingu, miedzy szosą a potokiem Suchá Belá do granicy lasu, gdzie rozpoczyna się strefa rezerwatu przyrody „Suchá Belá” (słow. Národná prírodná rezervácia Suchá Belá).
Po wejściu do rezerwatu idziemy po drewnianych kładkach i po drewnianych drabinkach.



Docieramy pod pierwszy wodospad nazwany Misowymi Wodospadami (słow. Misové vodopády) - te same, które dla pierwszych wędrowców okazały się przeszkodą nie do pokonania.



Misowe Wodospady spadają w dół kilkoma kaskadami z wysokości 29,5 metrów do kolejnych kotłów eworsyjnych zwanych potocznie misami. Od tego miejsca musimy zaprzyjaźnić się z wysokimi stalowymi drabinami i łańcuchami.



Wspinamy się przytrzymując się łańcuchami, dalej mamy bardziej pionowe drabinki i chwytamy się bezpośrednio jej szczebelków. Za drabinkami mamy pierwsze metalowe półeczki przytwierdzone do skały zwane po słowacku stúpačky. Przechodzimy po nich między skałami i dostajemy się na kolejną drabinkę, a następnie na metalową platformę i kolejną drabinkę.



Podążając dalej w górę kanionu wchodzimy niebawem na zwężenie tzw. Kaskad, czyli mniejszych wodospadzików. Wciąż do góry, poprzez nadal wartki potok, choć już mniej zasobny w wodę. Wąwóz jest jeszcze bardzo ciasny, pełen powalonych drzew, które spadły ze stromych zboczy wznoszących się ponad potokiem…



Powyżej źródełka wchodzimy na dróżkę z żółtym szlakiem. Wychodzimy na polankę Suchá Belá (959 m.n.p.m.).
Koło godziny siedemnastej kończymy wędrówkę.
Najwyższa pora poszukać noclegu, zastanawiamy się nad namiotem. Ale na namiot jeszcze za zimno i nie ma zbytnio gdzie. Postanawiamy szukać noclegu w jakimś domku. Na początku nie idzie nam to łatwo, ale po ponad godzinnym szukaniu, jadąc jakąś leśną droga docieramy do jakiegoś domku, gdzie myśleliśmy, że na pewno się uda, lecz niestety nie ma miejsc. Podają nam inny adres gdzie są wolne miejsca. Wracamy więc leśną drogą i jedziemy, jedziemy. Hmmm, i gdzie to jest?. Zrezygnowani już fuksem natrafiamy na prawidłową ulice.
Załatwiamy nocleg i szczęśliwi udajemy się jeszcze na zakupy.


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Zamek Ogrodzieniec

Niedziela, 3 maja 2015 · dodano: 11.06.2015 | Komentarze 0

Po dwóch dniach spędzonych w Popowicach na grillowaniu i leniuchowaniu czas wracać. Po drodze jedziemy jeszcze do Ogrodzieńca na zamek.



Ze względu na swoją nazwę, większość turystów błędnie twierdzi, iż jest on położony w miejscowości Ogrodzieniec. Naprawdę znajduje się we wsi Podzamcze, około 2 km na wschód od Ogrodzieńca
Zamek Ogrodzieniec w Podzamczu to prawdziwa perła Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej, wznosi się w środkowej części Jury, na najwyższym jej wzniesieniu - Górze Janowskiego, która ma wysokość 516 m n.p.m.
Nie ma zamku na Jurze, który robiłby większe wrażenie na turystach i przyciągał tak liczne rzesze odwiedzających. To największa budowla na Wyżynie, sięgająca czasów Kazimierza Wielkiego czyli początku XIV wieku.
W przeszłości, w XVI wieku właścicielami twierdzy byli Bonerowie, jeden z najbogatszych rodów w całej Polsce, który urządził sobie tutaj wspaniałą, renesansową rezydencję, przepychem i bogactwem równającą się z Zamkiem Królewskim na Wawelu.
Zamek w Ogrodzieńcu świetnie wkomponowany jest w naturalne masywy wapienne, które dodatkowo osłaniały budowlę.
Pierwsze umocnienia stanęły tu za panowania Bolesława Krzywoustego i przetrwały do 1241 r., kiedy to najazd tatarski zrównał je z ziemią. Na ich miejscu w połowie XIV w. zbudowano zamek gotycki – siedzibę rodu rycerskiego Włodków Sulimczyków. Warownia była doskonale wkomponowana w teren: z trzech stron osłaniały ją wysokie skały, a obwód zamykał kamienny mur, wjazd prowadził wąską szczeliną między skałami.



W 1470 r. zamek oraz przyległe dobra ziemskie kupili od Sulimów majętni mieszczanie krakowscy, Ibram i Piotr Salomonowie. Następnie od Salomonowiczów dobra Ogrodzienieckie przeszły na własność Jana Feliksa Rzeszowskiego proboszcza przemyskiego i kanonika krakowskiego z Przybyszówki. Właścicielami zamku byli w owym czasie również bracia Jana – Andrzej i Stanisław Rzeszowscy. Kolejnymi właścicielami zostali Pileccy, następnie Chełmińscy. W 1523 r. Zamek Ogrodzieniecki kupił Jan Boner, burgrabia, żupnik krakowski. Po śmierci Jana Bonera zamek objął jego bratanek Seweryn Boner i w latach 1530-1545 zbudował renesansowy zamek na miejscu dawnej warowni średniowiecznej.



Następnie w 1562 r. zamek przeszedł w posiadanie Jana Firleja, marszałka wielkiego koronnego, jako męża Zofii, córki Seweryna Bonera. W 1587 r. zamek został zdobyty przez wojska arcyksięcia Maksymiliana, pretendenta do tronu polskiego, a w 1655 r. został częściowo spalony przez wojska szwedzkie, które stacjonowały w nim prawie dwa lata, rujnując znaczną część zabudowań. Kolejnym właścicielem zamku został w 1669 r. Stanisław Warszycki, kasztelan krakowski. Zamek ogrodzieniecki za jego panowania został częściowo odbudowany po zniszczeniach dokonanych przez Szwedów.



Około 1695 r. zamek przeszedł w ręce Męcińskich. Następnie w 1702 r. znacznie ucierpiał w czasie pożaru wznieconego przez wojska szwedzkie Karola XII. Pożar strawił wówczas ponad połowę zamku. Praktycznie nie podjęto już jego odbudowy. Zamek około 1784 r. od rodziny Męcińskich odkupił Tomasz Jakliński, lecz nie dbając o jego stan techniczny, doprowadził do całkowitej ruiny. Ostatni mieszkańcy opuścili zrujnowaną warownię około 1810 r. Kolejnym właścicielem Ogrodzieńca był Ludwik Kozłowski. Ten zupełnie nie liczył się z zabytkową wartością budowli, niszcząc jej mury w celu pozyskania budulca i sprzedając zamkowe wyposażenie Żydom.
Ostatnim właścicielem warowni została pochodząca z pobliskiego zaścianka rodzina Wołczyńskich. Po wojnie obiekt znacjonalizowano. Prace konserwatorskie, zmierzające do zachowania zamczyska w formie trwałej ruiny i udostępnienia go dla zwiedzających, rozpoczęto w 1949 r., a ukończono w 1973 r.



Do domu wracamy około 20, no i cóż robić dalej?
Kategoria Bez Roweru