Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gary z miasteczka Gliwice. Mam przejechane 46545.76 kilometrów w tym 4148.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.37 km/h
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gary.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
59.71 km 0.00 km teren
03:12 h 18.66 km/h:
Maks. pr.:42.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Pławniowice i Toszek

Sobota, 2 sierpnia 2014 · dodano: 07.08.2014 | Komentarze 0

Miał być wyjazd na Jurę, ale złożyło się parę czynników i w końcu nie pojechaliśmy.
Leniwie dziś wstałem, prawie po dziesiątej. Jemy z Anią śniadanie i zbieramy się w drogę. Kierujemy się na Pławniowice, a dokładniej na Zespół Pałacowo-Parkowy w Pławniowicach.



Pławniowice to wieś leżąca w gminie Rudziniec, po raz pierwszy została opisana w 1317 roku. Na wschód od miejscowości odkryto ślady grodu kultury łużyckiej sprzed 2500 lat. W XVIII i I poł. XIX wieku zajmowano się tu hutnictwem żelaza. W 1738 roku. wieś została kupiona przez barona Franciszka Wolfganga von Stechow, który do posiadłości dokupił Biskupice i Rudy. Zleceniodawcą wybudowania pałacu w latach 1882–1885, na miejscu wcześniejszego, należącego do Zygmunta Mikołaja von Gderz, był żyjący w latach 1834–1910 Franciszek Ballestrem – przewodniczący Reichstagu w latach 1898–1906. Budowniczym obiektu został Carl Heidenrich pochodzący z Kopic. Pałac tkwił w swej niezmienionej formie do roku 1945. Po natarciu wojsk radzieckich, urzędujący w pałacu Mikołaj Ballestrem został zmuszony do opuszczenia go. Uciekł do Drezna, w którym zginął podczas nalotu dywanowego. Natomiast w pałacu rozgościł się marszałek Iwan Koniew. Po wojnie zrujnowany już obiekt został przekazany władzom kościelnym. Po roku 1992 został własnością Diecezji Gliwickiej, jako dom rekolekcyjny. Od 1993 roku po wieloletnich staraniach proboszcza prowadzone są prace, mające na celu całkowitą renowację obiektu. Pałac służy dziś diecezji gliwickiej jako Zespół Edukacyjno-Formacyjny.
Pałac usytuowany jest na planie podkowy, z dwoma skrzydłami zwróconymi ku tyłowi, zawiera również siedem wież: przy przedniej części wschodniego skrzydła wieża na planie kwadratu, wyższa od całego budynku, zwieńczona czterospadowym dachem; w części tylnej tego skrzydła wieża znacznie niższa od poprzedniej, na planie kwadratu, zwieńczona cebulowo. W wewnętrznej części podkowy znajdują się trzy wieże okrągłe o różnej średnicy z dachem stożkowym. Po prawej stronie frontu wieża kwadratowa z nakryciem cebulastym. Oprócz wymienionych wież zauważyć możemy szereg małych wieżyczek. Uroku całości nadaje kolorystyka: cegła skontrastowana z piaskowcem oraz duża ilość sztukaterii. Frontowe wejście podkreśla posadowiony na kolumnach balkon. Z tyłu pomiędzy skrzydłami rozpościera się dziedziniec, na którym w centralnym punkcie stoi fontanna.



Po zwiedzeniu Pałacu kierujemy się na Toszek.
Nie do psychiatryka, a szkoda, bo komuś by się przydał.



Jedziemy na zamek.

Zamek w Toszku powstał w XV w. Właścicieli miał wielu. W 1429 roku został uszkodzony przez husytów, jednak odbudowano go. Dotknęły go dwa poważne pożary. Z jednym z nich wiążą się nawet legendy.
Podobno 29 marca 1811 roku, w pierwszy dzień Wielkiej Nocy, w lewym skrzydle zamku wybuchł wielki pożar. W owym czasie zamkiem władał hrabia Leopold von Gaschin, a jego małżonką była księżniczka Gisela.
Ponoć w dniu ślubu małżonek ofiarował jej najcenniejszą pamiątkę rodzinną. Tą pamiątką była złota kaczka siedząca w srebrnym gnieździe na jedenastu złotych, wypełnionych dukatami jajach. Owa kaczka przekazywana była z pokolenia na pokolenie w rodzie Gaschinów - Gaszyńskich. Pożar wybuchł w tym właśnie skrzydle zamku, gdzie znajdowała się sypialnia hrabiny. Gdy obudziła się, na ratunek było już za późno. Klatka schodowa ogarnięta była płomieniami. Hrabina przypomniała sobie jednak o ukrytym przejściu, wiodącym do podziemi. Schwyciła zatem swój skarb - złotą kaczkę – i zbiegła do lochów.
U góry szalał pożar, a Gisela tułała się tunelami.
Nie potrafiła znaleźć wyjścia. Rano następnego dnia, znaleziono ją w miejscu odległym o kilka kilometrów od zamku. Była nieprzytomna i nie odzyskawszy zmysłów zmarła.
Złota kaczka siedząca na jedenastu złotych jajach, pozostała w podziemiach i wciąż czeka na śmiałka, który się po niego wyprawi.

Pora wracać do domu ... Jedziemy przez Pyskowice. Pięć minut po tym jak weszliśmy do domu zaczęło padać.






Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa tylke
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]