Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gary z miasteczka Gliwice. Mam przejechane 46545.42 kilometrów w tym 4148.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.38 km/h
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gary.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

România 2017

Dystans całkowity:b.d.
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:0
Średnio na aktywność:0.00 km
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

România Dzień 3 Capana Podragu - Moldoveanu

Poniedziałek, 31 lipca 2017 · dodano: 09.10.2017 | Komentarze 0

Pobudka dość wcześnie, ale i tak wychodzimy po siódmej. Kierujemy się na przełęcz Podragului, tam gdzie wczoraj zakończyliśmy wędrówkę i schodziliśmy do schroniska. Z przełęczy wędrujemy dalej kontynuując czerwony szlak. Mijamy po południowej stronie skalistą grań nad kotłem Podu Giurgiuliu,



a potem trawersujemy trawiaste zbocza szczytów Tărâţa 2414m n.p.m. i Corabia 2407 m n.p.m.



Szlak powoli wznosi się coraz wyżej, ale prowadzi w miarę łagodnie, ale i tak odczuwam zmęczenie. Omijamy szczyt Ucea Mare 2434 m n.p.m. i dochodzimy do przełęczy Ucişoara 2312 m n.p.m. Południowym zboczem omijamy Ucişoare 2418 m n.p.m. Kierujemy się do przełęczy Orzănelei 2305m n.p.m. Widoki coraz ciekawsze.



Z przełęczy czeka ostatnie podejście gdzie trzeba pokonać strome zakosy, czyli wdrapać 222 metrów w górę.



Strome podejście, które wysysa ze mnie ostatnie , coraz wolniej i z przyśpieszonym oddechem zbliżam się na szczyt... Przede mną już mniejsza połowa. Dziewczyny znikają, pewnie czekają już na szczycie. W końcu po jedenastej docieram na Viștea Mare 2527 m n.p.m., który jest trzecim co do wysokości szczytem Rumunii. Na szczycie chwila odpoczynku. Chwila na złapanie oddechu. Woda schodzi mi jak paliwo z czołgu. Zmęczony już, lekko wyczerpany.... Zamiast siąść i odpocząć... Nie... Nosi mnie. Dach Rumunii jest tak blisko jak nigdy dotąd. Dosłownie na wyciągnięcie ręki...



Mówię: ,,Idę powoli, dogonicie mnie”... Ruszam. Ale zamiast iść wolno zaczynam przyśpieszać. Szczyt przyciąga mnie jak magnes. Z Viștea Mare jest około dwadzieścia minut na... Szlak prowadzi wąskim grzbietem i wymaga pokonania Szczerbaty Spintecătura Moldoveanului i łańcuchów.



Ale jest dość łatwo. Jeszcze chwilka… Dziewczyny zostały spory kawałek w tyle. Szczyt przyciąga coraz bardziej, nie wiem skąd te siły. Zaczynam ostatkiem sił przyśpieszać... Nie umiem tego opisać co wtedy czułem... Trzy... Dwa... Jeszcze jeden krok i… Jest... Udało się... Coś niemożliwego stało się możliwym. Po dwunastej zdobywam Króla i dach Rumunii Moldoveanu. Mój Moldoveanu 2543 m n.p.m.



Są niesamowite emocje. Na twarzy zmęczenie, w oczach łzy szczęścia. Dach Rumunii zdobyty i mało tego jest to najwyższy szczyt zdobyty przeze mnie.
Niektórzy historycy twierdzą, że nazwa szczytu pochodzi od szwedzkiego szczeniaka, po czym zwano także regionem Mołdawii. Kilku naukowców odrzuciło ten idee i twierdzi, że imiona szczytów w masywie Fagaras zostały wydane po pseudonimach pasterzy, jedynych, którzy wspinali się po tych górach ponad 80 lat temu . W ten sposób Moldoveanu Peak został ochrzczony przez pseudonim pasterza, który miał ten górzysty teren.
Dziewczyny przychodzą parę chwil później... Na szczycie spędzamy trochę czasu... Robiąc zdjęcia i rozkoszując się widokami.



Godzina mija jak pięć minut... Dziewczyny zbierają się i zaczynają schodzić. Może to dla nich tylko fajka odhaczona na kartce z nazwą szczytu. Jestem jeszcze chwilę na szczycie. Naprawdę nie chce mi się schodzić, nie z powodu zmęczenia, ale z powodu tego piękna, które mnie otacza... Nie umiem opisać tego co czuję, tego co przeżyłem. Ktoś się zastanowi... Idzie szczyt, męczy się, ma dość, a mino to idzie dalej... Jak to jest? A po wszystkim wraca szczęśliwy. Po prostu trzeba kochać góry. Nadchodzi ta chwila, której nie lubię... Jeszcze raz spojrzenie na szczyt i zaczynam schodzić. Dochodzę do dziewczyn, które czekały już na Viștea Mare. W między czasie nadciągają piękne białe chmury, nie burzowe, ale białe, które wyglądają cudnie...



W oddali widzę królujący szczyt Moldoveanu, który przez chwilę był tylko mój... Schodzimy. Wracamy tą sama droga na przełęcz Podragului. Zmęczenie dawało w kość, nie mówiąc o podejściach. W końcu koło osiemnastej docieramy do schroniska.



W schronisku zasłużony obiad - sarmale czyli gołąbki po rumuńsku... A potem już tylko relaks, nawet nie wiem kiedy usnąłem, był to naprawdę dzień pełen wrażeń.
Kategoria România 2017


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

România Dzień 2 Balea Lac - Capana Podragu

Niedziela, 30 lipca 2017 · dodano: 10.10.2017 | Komentarze 0

Dziś ruszamy na podbój Munții Făgăraș czyli górFogarskich.
Polodowcowe jeziorka urokliwie wciśnięte między potężne szczyty; długie, ostre i eksponowane granie, ale także liczne stada owiec pasących się na przepastnych zielonych halach pod czujnym okiem ciobanów.
Zwarty masyw górski, jaki stanowią Fogarasze, ciągnie się przez ponad 70 kilometrów między przełomem Czerwonej Wieży (Tornu Roşu),a przełęczą Curmâtura Foii oddzielającą go od łańcucha gór Piatra Craiului. Z najwyższymi szczytami Rumunii Moldoveanu2544 m n.p.m. oraz Negoiu2535 m n.p.m. jest to najwyższe pasmo Karpat Południowych oraz całej Rumunii. Główny grzbiet wznosi się na około 2000 metrów nad poziom morza i biegnie równoleżnikowo z zachodu na wschód. Jest dość kręty, co zapewnia rozległe malownicze panoramy ze wszystkich niemal szczytów.
W sezonie zimowym Góry Fogarskie stanowią poważne wyzwanie.
Pierwszego zimowego przejścia głównej grani tych gór, obejmującej 6 szczytów o wysokości powyżej 2500 m n.p.m. i 30 szczytów powyżej 2300 m n.p.m. dokonali w dniach 7–18 lutego 1972 roku alpiniści niemieccy i czechosłowaccy: Fritz Bender, Ivan Dieška, Gustav Ginzel, Dieter List, Zdeněk Lukeš, František Pulpan, Jan Šváb i Václav Širl.
Od rana pogoda zachwyca, ani jednej chmurki i pomimo że jest siódma rano to jest ciepło. Trzeba się zbierać i wyruszać. Samochód zostawiamy na parkingu koło hotelowego schroniska. No i w drogę z ciężkimi plecakami. Mój waży chyba z szesnaście kilogramów, jeszcze przed wyjazdem ważyłem go.
Wchodzimy na niebieski szlak trójkąta, który rozpoczyna się na brzegu jeziora Balea i przechodzi przez sztormy Vaiagea i Góry Iezerul Caprei. Im wyżej, tym bardziej stromo. Za nami widać całe Balea Lac i TrasęTransfăgărășan.



Po niecałej godzinie docieramy na Șaua Caprei 2315m n.p.m.
Z przełęczy schodzimy w kierunku jeziora Capra, które widać z przełęczy.



Nieopodal jeziora znajduje się obelisk. Wzniesiono go, by upamiętnić czterech turystów, którzy wracając po pierwszym zimowym przejściu grani Creasta Arpăşelului zginęli porwani przez lawinę 7 lutego 1963 roku. Przy jeziorze widać również kilka rozbitych namiotów i schodzące owce z góry, te to mają zdrowie. Najfajniejsze jest to że w tych górach można się rozłożyć z namiotem gdzie się chce.
Ruszamy dalej za czerwonymi znakami trawersując Kozi Szczyt (Varful Capra -2494m n.p.m.) i turnię Vârtopel (2385m n.p.m.).



Gdy szlak zaczyna nieco opadać docieramy do charakterystycznego Smoczego Okna (Fereastra Zmeilor).



Jest coś koło dwunastej. Słońce nieźle grzeje.
Chwila odpoczynku. Niebieski szlak odbija do schroniska Podragu. Podobno szybszy i łatwiejszy szlak. My jednak ruszamy dalej szlakiem czerwonym.
Trawersujemy Custura Arpaşului. Idziemy odcinkiem nazywanym „La trei paşi de morte” (3 kroki od śmierci).



Nazwa tej części czerwonego szlaku może budzić obawy…W trzech miejscach założono tu łańcuchy. Przejście nie jest trudne, ale trzeba pamiętać że plecaki swoje ważą i mocno przenoszą środek ciężkości, dlatego o nieprzewidziany krok nie trudno. Ale bez większych problemów go pokonujemy.
Następnie wędrujemy zboczem Arpaşu Mic.



Po prawej stronie rozciąga się kocioł, w którym dostrzegamy jeziorko Buda. Idąc dalej dochodzimy do przełęczy Vârtopului 2287m n.p.m. Tu robimy kolejną przerwę… Dalej wędrujemy stokiem Arpaşu Mare 2468m n.p.m. i



granią docieramy na Mircii 2461 m n.p.m. Tu zastanawiamy się gdzie ta przełęcz, która góra ta czy następna i gdzie to schronisko… Zmęczenie mnie dopada…a upał nie odpuszcza. Ale trzeba iść dalej.
Ze szczytu Mircii 2461 m n.p.m schodzimy do jeziora Podu Giurgiului 2140 m n.p.m. Bardzo strome zejście trochę męczące , osuwające się kamienie spod stóp. Dochodzimy do jeziora.



Nad jego brzegiem znajdują się ruiny schronu. Stamtąd kolejne podejście na przełęcz,
mam wrażenie jakbym cztery razy zdobył dziś Świnicę. Jest koło siedemnastej, docieramy do przełęczy Podragului 2301 m. n.p.m.
Nagle ukazuje mi się z daleka schronisko…



jest to schronisko co do niedawna mogłem oglądać tylko na zdjęciach, a dziś widzę na własne oczy… Z przełęczy mamy niecałą godzinę do schroniska. Do Cabana Podragu docieramy około godziny osiemnastej, które
znajduje się w Dolinie Podrag , na wysokości 2136m. n.p.m.



W 1885 r . Transylwaniczne Towarzystwo Karpackie w Sibiu zbudowało kamienne schronienie w Jeziorze Podragu , które wkrótce zostało wyburzone.
W latach 1937-1939 klub Turinga w Rumunii podjął decyzję o wybudowaniu domku turystycznego nad jeziorem Podragu, za który wynajmował niezbędne grunty od mieszkańców gminy Ucea de Sus . Domek został ukończony w Tălmaciu , a następnie został przetransportowany w kawałkach i zamontowany w siedzibie. Jednocześnie TCR zapoczątkowało rozmieszczenie drogi, która prowadziła od Doliny Podrag do jeziora, ale stowarzyszenie zrzekło się pierwotnego projektu i przeprowadziło domek w pobliżu szczytu Suru , montując go w miejscu o nazwie "Front Księżyca".
Obecne schronisko Podragu zostało zbudowane w latach 1948-1949 przez Narodowy Bank Rumuński dla swoich pracowników i oddany do użytku w latach pięćdziesiątych. Chata została później przejęta przez Centralną Radę Związków Zawodowych i wykorzystywana jako schronisko do dziś.
Na Internecie piszą o tym schronisku dość źle, uważam że przesadzają. Gospodyni bardzo miła, bufet nie poraża może ilością potraw, tradycyjne ciorby, fasolka, a rano sadzone jajko z branzą.
Trochę mało i drogie, ale za to bardzo smaczne…
…biorąc pod uwagę, że transport żywności, paliwa, drewna i prawie wszystkich rzeczy odbywa się na plecach osiołków. Dlatego z tego powodu Podragu jest w stanie hibernacji od listopada do maja.
W zimie jedynie można korzystać wyłącznie z przybudówki-schronu.
Ubikacja jest, chyba nowa, prysznic też, lecz… Woda lodowata jest, jak na biegunie, za to po kąpieli, czuję się jak nowo narodzony…Nic tylko zacisnąć zęby i się umyć. Zimna woda zdrowia doda, czy coś w tym stylu.
Schronisko z pewnością nie jest miejscem dla osób, które nie wyobrażają sobie dnia bez prysznica i golenia. Wszystko, na co można liczyć, to metalowa, piętrowa prycza, we wspólnym pokoju, micha ciepłej zupy, owocowa herbata, i ciepły, choć gryzący koc. Ale i tak śpiwór mam. Nie ma co narzekać, dla mnie jest super, wygody nie są mi potrzebne. Ważne ze jestem w górach. Takie prawdziwe schronisko daleko od cywilizacji. Niesamowity klimat.
Po całym ciężkim dniu pora spać. Jutro czeka mnie i resztę wielki dzień…




Kategoria România 2017


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

România Dzień 1 Balea Lac

Sobota, 29 lipca 2017 · dodano: 09.10.2017 | Komentarze 0

Kolejny urlop, kolejne marzenia. Pomysł, by jechać w rumuńskie góry zrodził się jakiś rok temu… Były plany jechać wcześniej, ale nie udało się. Nie było chętnych. W tym roku postanowione, za wszelką cenę muszę pojechać.
Już po raz trzeci wybieram się do Rumunii, pierwszy raz był to wyjazd rowerowy, pełen przygód. Potem autem, taka objazdówka. Teraz chciałem zrobić coś, co stało się moim marzeniem… ale to potem.
Teraz pytanie: jak kogoś znaleźć na wspólną wyprawę?
Nie jest to takie łatwe. Daje ogłoszenia na różne portale podróżnicze... Dużo zainteresowanych, bardziej ciekawskich… Zero konkretnych osób. Proponuję jeszcze rożnym znajomym wspólny wyjazd, niby tak, niby nie. Zainteresowała się jedna koleżanka Anna, która jest chętna na wyjazd. Parę tygodni przed wyjazdem odezwała się Mirela z nad morza z któregoś z portali turystycznych. Jadę. Zebrała się ekipa. Dwie kobiety i ja?! Cieszyć się czy już płakać?
Nadchodzi dzień wyjazdu. Kończę pracę o dwudziestej drugiej i szybko kierunek dom, ostatnie przygotowania do wyjazdu. Po północy podjeżdża po mnie Anna, pakujemy się do jej auta i ruszamy… po Mirelę, która czeka na nas w Rydułtowach.
Obieramy kierunek România.
Przed nami około dwunastogodzinna jazda. Przejeżdżamy Słowację, Węgry i wjeżdżamy do… Jeszcze tylko kontrola graniczna, która w sumie wygląda jakby jej nie było i… Bine ați venit în România.
Koło dziesiątej przekraczamy granicę w Borș-Ártrand. Gdzie czas zmienia się na jedenastą. Jeszcze tylko kupno winiety i w drogę.
Trasa przebiega bez żadnych problemów. Miejscami, zwłaszcza na drodze 76 remonty, gdzie chwilami asfalt się urywa…
W końcu wjeżdżamy na Transfăgărășan, czyli Drogę Transfogaraską -drogę krajową DN7C. Tak dla przypomnienia trochę historii.
Droga Transfogaraska prowadzi przez Góry Fogaraskie – najwyższe pasmo górskie Rumunii. Łączy ona dawne krainy historyczne: Wołoszczyznę z Transylwanią. trasa o długości około 90 km w swym najwyższym punkcie sięga wysokości 2034 m n.p.m., a nad nią górują wyższe o 500 m szczyty Karpat. Jest to druga pod względem wysokości droga w Rumunii, ta pierwsza – Transalpina czeka jeszcze na przygodę… Trasa ze względu na swoją wysokość jest zamknięta w okresie jesienno-zimowym i czynna jest jedynie w cieplejszych okresach roku, choć i w sierpniu potrafi leżeć tu śnieg. W jej najwyższym punkcie znajduje się również najdłuższy w Rumunii tunel o długości 884m.
Droga Transfogaraska została zbudowana na polecenie Nicolae Ceausescu w latach 1970-1974. Ówczesny dyktator pokazał gdzie chce mieć drogę, wskazując wysokie góry i nie było mowy, żeby przeciwstawić się temu szaleńczemu pomysłowi. To tak jakby przez nasze Tatry kazać zrobić drogę na Słowację i poprowadzić ją przez Kasprowy Wierch. Początkowo droga miała znaczenie militarne i miała służyć do szybkiego przerzutu wojsk na wypadek inwazji ze strony Związku Radzieckiego. Budowa drogi pochłonęła 6000 ton dynamitu, mnóstwo pieniędzy i niestety kosztowała życie co najmniej 40 żołnierzy, którzy ją budowali. Choć domniemywa się, że liczba ofiar była zdecydowanie większa.



I tu się zaczynają zakręty w prawo, w lewo, na początku jedziemy lasem, ale jakiś czas potem pokazują się piękne widoki.
Jadąc zastanawiam się czy jeszcze stoi… Tak jest.
Ten sam wesoły pan, który stoi na tej trasie z Miere czyli miodem. Nie wiem czy mnie poznał (chociaż wątpię, albo lubi Polaków), ale dostałem w prezencie miód … Chwila rozmowy i dalej do góry. Odsłania się po chwili cała północna trasa Fogarskiej.



Szczyty gór zasłonięte chmurami, podobno jeszcze tu dziś padało.
Koło dwudziestej docieramy na Bâlea Lac (2034 m.n.p.m.).
Bâlea – jezioro polodowcowe w rumuńskich górach fogaraskich, położone na wysokości 2034 m n.p.m. Jego powierzchnia wynosi 4,65 ha, maksymalna głębokość 11,35 m.
Nad jeziorem znajdują się dwa całoroczne schroniska turystyczne i stacja meteorologiczna. W sezonie zimowym 2005/2006 powstał pierwszy w tej części Europy hotel zimowy z lodu i śniegu.
Jutro stąd będziemy ruszać. Rozbijamy namiot i idziemy spać…


Kategoria România 2017