Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gary z miasteczka Gliwice. Mam przejechane 46545.42 kilometrów w tym 4148.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.38 km/h
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gary.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
44.47 km 0.00 km teren
03:02 h 14.66 km/h:
Maks. pr.:46.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:130 m
Kalorie: kcal

România - Dzień 12 Porumbacu de Jos - Sibiu

Poniedziałek, 7 lipca 2014 · dodano: 07.08.2014 | Komentarze 0

Pobudka o siódmej, tak przynajmniej Ania nastawiła budzik. Ja wstałem o siódmej trzydzieści. Oj, ciężko było. Wychodziło to już z nas - te zmęczenie.
Zbieramy się. Śniadania dziś nie ma! Zero zapasów.
Do Sibiu mamy z 32 kilometry. Na początku można powiedzieć, że z górki, no i trochę po płaskim.
Ale ten znak nas dobił.



Po około półtorej godziny docieramy na drogę do Sibiu. Ukazuję się znak "zakaz rowerów", ale nie mamy wyjścia - jedziemy.
Docieramy do Sibiu. Pierwsze co robimy, to kierujemy się do Auchan na zakupy, chcemy zjeść w końcu śniadanie.
Dalej jedziemy na stację kolejową. Pierwszym pomysłem było, aby jechać pociągiem do Oradei, lecz nie ma możliwości przewozów rowerów. Kolejny pomysł - jedziemy nazamek w Hunedoara, jednak i tu podobny problem - nie ma konkretnych połączeń. W końcu po długich namysłach kupujemy bilet do Alba Iulia.
Pociąg odjeżdża dopiero o 15:51, więc mamy z trzy godziny wolnego czasu. Jedziemy więc w kierunku rynku.



Chwilę siedzimy, ale słońce tak grzało, że się nie dało wysiedzieć. Wracamy więc z powrotem na dworzec.
Na dworcu zaczepia nas cyganka, mówi coś po rumuńsku. Ania po angielsku odpowiada, że nie rozumie, a ta cyganka zaczyna płynnie mówić po angielsku, oczywiście chce pieniądze. W końcu się odczepia. A my czekamy na pociąg.
Podjeżdża pociąg, coś w stylu naszego Elfa, pakujemy rowery i czekamy na odjazd. Coraz bardziej tłoczno się robi. W końcu ruszamy w gorącym pociągu. Nadchodzi konduktor, który sprawdza bilety jedna ręką, a drugą zbiera łapówki od gapowiczów.
O 18:37 punktualnie docieramy do Alba Iulia.
Idziemy pytać się o pociąg dalej. Okazuje się, że za niecałe dwadzieścia minut jedzie pociąg do Cluj Napoca, a tam przesiadka na Oradea. Przyjeżdża pociąg. Wagonu na rowery oczywiście brak, więc udajemy się na sam koniec. Pociąg rusza.
Po około dwóch i pół godzinie, czyli o 21:20 dojeżdżamy do Cluj Napoca.
Jedziemy oglądać centrum.



De facto plątamy się bez sensu po mieści, bo nie mamy żadnej mapy.



Robimy większe zakupy - kupujemy dobre ciastka i inne pyszności, a następnie wracamy na dworzec. Czekamy tam aż do drugiej trzynaście, żeby dotrzeć do Oradei.




Dzień 13
Kategoria România 2014



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa rdzik
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]