Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gary z miasteczka Gliwice. Mam przejechane 46545.76 kilometrów w tym 4148.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.37 km/h
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gary.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
48.32 km 0.00 km teren
03:38 h 13.30 km/h:
Maks. pr.:52.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1390 m
Kalorie: kcal

România - Dzień 10 Căpățânenii - Transfăgărășan

Sobota, 5 lipca 2014 · dodano: 04.08.2014 | Komentarze 0

Gdzieś koło 2:00 w nocy budzi mnie szczekanie psów. Na początku to zignorowałem, ale szczekanie było coraz bardziej agresywne, do tego jeszcze z oddali było widać, jak ktoś świeci latarką na wszystkie strony.
Chwytam za latarkę, otwieram namiot i co pierwsze zobaczyłem?
Gościa z wielkim rozżarzonym badylem, lecącego w stronę rzeczki. Po kilku setnych sekundy zobaczyłem wielkie świecące ślepia w zaroślach. Nagle te ślepia idą w kierunku naszego namiotu, ale po drugiej stronie rzeczki. Na początku myślałem, że to sarna, dzik, czy nawet wilk.
Po chwili dostrzegam całą sylwetkę tego osobnika. Mówię do Ani, żeby dała gaz, bo niedźwiedź idzie. Ania wpada w panikę, uspakajam ją. Trzymając w ręce gaz i latarkę obserwuje niedźwiadka. Ania się wychyla z namiotu... Może dziesięć, góra piętnaście metrów od nas mija nas mały niedźwiadek, no może średni niedźwiadek, spoglądając w naszą stronę.
Na pewno sobie pomyślał: czy możesz mi nie świecić po oczach?
Wrażenia bezcenne, nie ukrywam, że też byłem przerażony. 
Pisząc teraz tą relacje zastanawia mnie jedno - czy przypadkiem misiu nie był koło naszego namiotu? Ania przed usłyszeniem szczekania miała wrażenie jakby coś chodziło koło naszego namiotu.
Szczekanie ucichło, emocje opadły. Ania ze stresu szybko zasnęła, ja jeszcze chwile czuwałem.
Jak się rano okazało niedźwiadek chciał sobie pobuszować w koszu na śmieci i wszystkie kosze w okolicy były powalone.
Wstajemy rano o 7:30. Otwieram namiot i patrze, a moim oczom ukazuje się nasz nocny stróż.



Leżał chyba z dwa metry od naszego namiotu. Pilnował nas, więc też dostał zasłużone śniadanie.
Ruszamy i praktycznie od razu ukazują się nam na jednej z gór ruiny Zamku Poienari.



XVIII-wieczne legendy przypisują budowę twierdzy hospodarowi Władowi Palownikowi, pierwowzorowi słynnego Drakuli..
Na pytanie dlaczego to Bran jest komercyjną stolicą Transylwanii nietrudno znaleźć odpowiedź - Poienari jest ruiną... Nie zwiedzamy go, brak czasu i ktoś musiałby pilnować rowerów.
Jak wyczytałem - prowadzi tam ponad 1400 schodów.
Jedziemy dalej. Jesteśmy na Drodze Transfogaraskiej(Transfăgărășan) - drogi krajowej DN7C. Jest to najwyżej po Transalpinie położona droga Rumunii – osiąga 2034 m n.p.m.
Transfăgărăşan to długa 108 kilometrowa droga prowadząca przez najwyższe pasmo Gór Fogarskich, pasma Karpat.
Powstała w latach 1970-1974, a inicjatorem jej budowy był ówczesny komunistyczny przywódca Rumunii - Nicolae Ceauşescu (1918-1989). Z początku szosa ta miała znaczenie militarne, a jej budowa pochłonęła ogromne ilości pieniędzy i okupiona została dużymi stratami w ludziach. Obecnie droga ta stanowi jedną z ciekawszych atrakcji turystycznych Rumunii.
Szosa Transfogaraska łączy Siedmiogród (Transylwanię) na północy, z Wołoszczyzną na południu, przebiegając pomiędzy najwyższymi szczytami pasma: Moldoveanu (2544 m n.p.m.) i Negoiu (2535 m n.p.m.).







Jadąc od strony południowej dojeżdżamy do olbrzymiej, wysokiej na 160 metrów zapory na rzece Ardżesz (rum. Argeş).
Budowa zapory trwała cztery i pół roku i została ukończona w roku 1965. Następstwem budowy było powstanie na wysokości 839 m n.p.m. sztucznego jeziora Vidraru o powierzchni niecałych 9 km². Droga prowadzi krawędzią zapory. Z jednej strony jest przepaść,



a z drugiej piękne jezioro.



Jeszcze zdjęcie w tunelu, który prowadzi trasą w terenie.



Widok jest niesamowity.



Ruszamy dalej, raz pod górkę, a raz z górki, ale nie widać tych serpentyn.
Robimy przerwę serwisową, postanowiłem przesmarować łańcuchy, bo zaczęły lekko popiskiwać.
Nagle w krzaczkach pojawiają się małe pieski.



Prawda, że słodki?



Musimy jechać dalej. Mijają nas rowerzyści, którzy przez kolejne paręnaście kilometrów będą nam towarzyszyć, tzn. raz oni nas wyprzedzają, a raz my ich - i tak z kilka razy.
A serpentyn i tych wielkich gór nie widać. Do Bâlea Lac zostaje nam 15 kilometrów. Po lewej mamy jakieś zabudowania.
Tam postanawiamy znaleźć cazare. Zjeżdżamy w boczną uliczkę i znajdujemy nocleg za osiemdziesiąt lei.
Na wieczór jeszcze kolacyjka w restauracji z pseudo kelnerem.


Dzień 11
Kategoria România 2014



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa podcz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]