Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gary z miasteczka Gliwice. Mam przejechane 46548.59 kilometrów w tym 4148.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.37 km/h
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gary.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2016

Dystans całkowity:468.17 km (w terenie 100.00 km; 21.36%)
Czas w ruchu:24:32
Średnia prędkość:19.08 km/h
Maksymalna prędkość:43.40 km/h
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:36.01 km i 1h 53m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Vysoké Tatry 2016 Slovenský raj - Suchá Belá

Poniedziałek, 1 sierpnia 2016 · dodano: 28.08.2016 | Komentarze 0

Plany na ten rok urlopowy były dość ambitne: Rumuńskie góry i Przełęcz Stelvio rowerem, ale cóż, tak czasami w życiu bywa...
I nastał ten oczekiwany dzień urlopu.
Już myślałem, że w tym roku urlop spędzę w domu, bo wszystko po kolei się waliło. Na szczęście udało się, jadę.
W sumie jedziemy razem.
A z kim?
Z Wiolą.
Nasz wspólny plan był prosty, ale jednocześnie dość ambitny… Czy damy rade? Chyba nie do końca myśleliśmy o tym, czy damy mu radę.Ważne było to, że jedziemy w Tatry…
Wyjazd po pierwszej w nocy i kierunek Słowacja.
Droga na Słowacje była dość kiepska. Okropny deszcz utrudniał jazdę autem, a prognozy nie były zbyt optymistyczne. Pochmurno, deszcz i nie wiadomo co jeszcze. W planach na dziś miał być Slavkovský štít (broni się skubany – mam z nim małe porachunki).
I co tu robić… Slovenský raj był najlepszym rozwiązaniem. Wiola nie miała tu przyjemności być, a ja z miłą chęcią przejdę się jeszcze raz i pokaże Wioli ten Raj, Słowacki Raj.
Około siódmej docieramy do miejscowości Podlesok u wrót Słowackiego Raju, gdzie zaczyna się szlak Suchá Belá. Na początku siedzimy w aucie i myślimy co robić. Deszczyk nie odpuszcza. W końcu po długiej chwili postanowione. Przebieramy się i idziemy na szlak w tym lekkim deszczyku, który miał swój urok. Po wejściu do rezerwatu idziemy po drewnianych kładkach, które sprawiają duża frajdę.



Po około trzydziestu minutach docieramy pod pierwsze wodospady nazwane Misowymi Wodospadami (słow. Misové vodopády), które dla pierwszych wędrowców okazały się ograniczeniem nie do pokonania.



Czy dla Wioli będzie to przeszkodą? Drabinka jest podobna do tej co jest na orlej perci. Ten sam materiał wykonania, tez się lekko telepie. Dla ciekawostki Misowe Wodospady spadają w dół kilkoma kaskadami z wysokości 29,5 metrów do kolejnych kotłów eworsyjnych zwanych potocznie misami. No niestety, od tego miejsca musimy zaprzyjaźnić się z wysokimi stalowymi drabinami i łańcuchami. No to w drogę.



Wspinamy się przytrzymując się pomocami, dalej mamy bardziej pionowe drabinki i chwytamy się bezpośrednio jej szczebelków. Za drabinkami mamy pierwsze metalowe półeczki przytwierdzone do skały zwane po słowacku stúpačky.



Przechodzimy po nich między skałami i dostajemy się na kolejną drabinkę, a następnie na metalową platformę i kolejną drabinkę. Byłem lekko zestresowany, ale nie potrzebnie Wiola doskonale daje sobie radę.
Podążając dalej w górę kanionu wchodzimy niebawem na zwężenie tzw. Kaskad, czyli mniejszych wodospadzików.



Wciąż do góry, poprzez nadal wartki potok, choć już mniej zasobny w wodę. Powyżej źródełka wchodzimy na dróżkę z żółtym szlakiem. Wychodzimy na polankę Suchá Belá (959 m.n.p.m.). Chwila przerwy i szansa by przebrać się w suche ciuchy. Schodzimy niebieskim szlakiem w stronę parkingu.
Doskonały dzień na rozgrzanie się przed Taterkami, mimo że pogoda nie dopisała. W końcu musiałem rozruszać stare kości…
Po powrocie na parking wyruszamy poszukać noclegu na dwa dni, bo nasza rezerwacja jest dopiero od środy. Kierunek: dobrze mi znana Nová Lesná.
Postanowiliśmy podjechać, może akurat się uda. Okazuje się, że nasza pani gospodyni ma wolny pokój. Nie zastanawiając się wprowadzamy się do naszego pokoju…


Dzień 2