Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gary z miasteczka Gliwice. Mam przejechane 46545.42 kilometrów w tym 4148.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.38 km/h
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gary.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
37.71 km 0.00 km teren
03:44 h 10.10 km/h:
Maks. pr.:54.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Popradske Pleso - Strbske Pleso

Niedziela, 10 lipca 2011 · dodano: 11.07.2011 | Komentarze 4

Następny dzień naszego wypadu. Wstaliśmy dość późno, zjedliśmy śniadanie, zebraliśmy się i myśleliśmy nad trasą. Pierwotnie mieliśmy jechać do Śląskiego Domu (1665 m n.p.m.) u podnóża Gerlachu, jednak Ania nie była pewna, jeśli chodzi o to, czy dałaby radę, więc
postanowiliśmy wybrać się nad Popradskie Pleso i stamtąd nad Strbskie Pleso. Kierujemy się do kolejki i jedziemy do Popradskiego Plesa (zastavka).

Gerlach




Ze stacji cały czas podjazd do schroniska nad Popradskim Plesem.





Dojeżdżamy do rozejścia pod Symbolicznym Cmentarzem Ofiar Gór (1505 m. n.p.m.)



Postanawiamy wjechać (a raczej wejść z rowerami :)) i go obejrzeć. Znajdujemy się w tym momencie na najwyższej położonym punkcie naszej wycieczki, czyli na wysokości 1523 m n.p.m.



Następnie wracamy się i jedziemy do schroniska nad Popradskim Plesem, które znajduje się na wysokości 1500 m. n.p.m.



Z widokiem na Ostervę




Po odpoczynku kierujemy się w stronę Strbskiego Plesa. Jedziemy czerwoną magistralą, ale jak się dziś okazało - nie jest to szlak, gdzie są dopuszczane rowery. Trudno też się dziwić, nie był bardzo przejezdny, zwłaszcza na początku się trochę nanosiliśmy tych rowerów.





Goniła nas też wielka chmura, w oddali było słychać grzmoty, aż w końcu złapała nas ulewa, na szczęście nie trwało to zbyt długo. Im niżej schodziliśmy, tym droga była coraz lepsza, tzn. bardziej przejezdna, więc w końcu wsiedliśmy na rowery i powoli zjeżdżaliśmy do Strbskiego Plesa.





Już niedaleko widać było Strbskie Pleso.



Zjechaliśmy w końcu, jednak objechać jeziorka nie zdążyliśmy, bo czas nas gonił, bo była już 15, a myśmy musieli jeszcze dojechać do Nowego Targu na pociąg na 21...

Także ostatnie zdjęcie i w tle Rysy :)


A potem już kolejką do Tatrzańskiej Łomnicy.



Bardzo się zachmurzyło, a z kolejki mieliśmy świetny widok na błyskawice w oddali... Trochę też znów popadało. W Tatrzańskiej Łomnicy wysiedliśmy, zrobiliśmy ostatnie zakupy i w drogę. Niestety pozytywnie już nie było, bo mieliśmy niecałe 4h na dotarcie do Zakopanego, żeby zdążyć na pociąg, my byliśmy zmęczeni, a Anię jeszcze zaczął boleć ząb. Ale jechaliśmy, jeszcze nas burza złapała, jednak na szczęście mocno nie padało. Ale postanowiliśmy złapać jakiś autobus i dostać się jak najbliżej Nowego Targu/Zakopanego. Za miejscowością Zdiar zatrzymał się na przystanku autokar, który akurat jechał do Zakopanego. Kierowca zlitował się nad nami i wziął nas razem z rowerami. Także trochę oszukaliśmy, bo nie przejechaliśmy tego, co mieliśmy, ale trudno. Dojechaliśmy do Zakopanego, tam odpoczynek w McDonaldzie, przebranie się i umycie w toalecie, jedno zdjęcie na tle Giewontu na Krupówkach i na pociąg, który był o 21.00.



Wagony pełne ludzi, na szczęście udało nam się wstawić rowery do "specjalnie przystosowanego przedziału" (który był kiepsko umiejscowiony i na dodatek były tylko 3 miejsca na rowery...), a my siedliśmy sobie obok, między innymi z parą z Łodzi, która też była z rowerami.



O 1.31 mieliśmy przesiadkę w Krakowie. Ten tobor już nie był taki fajny, bo miejsca na rowery brak, a tym pociągiem jechało jeszcze 11 osób z rowerami... Kierownik pociągu miał problem z tym, że rowery stoją w przejściu, chciał wzywać policję, potem straszył, że wysadzi nas i reszte osob na nastepnej stacji. Na szczęście jakoś dojechaliśmy. Przed 3.00 w nocy w końcu dotarliśmy do Katowic, Ania wysiadała, a ja jechałem jeszcze do Gliwic.

#lat=49.1368&lng=20.10996&zoom=13&type=0


Komentarze
gary
| 13:23 wtorek, 12 lipca 2011 | linkuj Ee ja chciałem napisać :P
ale dodam tylko tyle ze na upartego dało by się przejechać 90 procent trasy rowerem
daniel3ttt
| 08:39 wtorek, 12 lipca 2011 | linkuj To teraz już inaczej wygląda:) Wiele razy tam chodziłem i przyznam że nieraz mnie kusiło żeby tam kiedyś na rowerze przejechać:)
mycha89
| 06:50 wtorek, 12 lipca 2011 | linkuj Jechaliśmy tak jak jest na mapce, czyli Popradske (zastavka) - Popradske Pleso - Strbske Pleso. I zgadza się, jechaliśmy (a własciwie część szliśmy) czerwonym szlakiem, moja wina, nie pomyślałam, że tam może być zakaz. Początek przejechać na rowerze jest niewykonalne (jak piszesz, że znasz okolice, to wiesz jakie są kamienie :) ), ale potem już przy zjeździe dało radę :) W Strbkim Plesie wsiedliśmy do kolejki i podjechaliśmy do Tatranskiej Lomnicy i stamtąd już rowerem do miejscowości Zdiar. Wieczorem u mnie na blogu będzie relacja wraz ze zdjęciami :)
daniel3ttt
| 23:25 poniedziałek, 11 lipca 2011 | linkuj Naprawdę tak jechałeś? Pytam bo znam dobrze te okolice. Według zaznaczonej trasy musiałbyś jechać czerwonym szlakiem z Popradskiego "Magistralą" a tam jest zakaz dla rowerów (TANAP)
Poza tym w opisie napisałeś Popradske-Zdiar a na mapie Popradske (zastavka) - Popradske Pleso - Strbske Pleso
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa miesc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]