Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gary z miasteczka Gliwice. Mam przejechane 45122.12 kilometrów w tym 4148.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.06 km/h
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gary.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Montenegro Dan 7 Žabljak Crno Jezero

Czwartek, 16 sierpnia 2018 · dodano: 19.09.2018 | Komentarze 0

Piwo i rozmowy prawie do pierwszej. Krótki sen, bo jakoś nie mogłem spać. Budzę się po siódmej. O dziewiątej grupa chętnych wyrusza nad Jezioro. Ja z dziewczynami idę na śniadanie do pobliskiej restauracji.
Omlet z serem, naleśnik i herbata, full wypas. Po śniadaniu ruszamy w stronę centrum. To jedyny dzień, w którym jest czas na kupienie jakiś suverirów. Najpierw spacerkiem zamierzamy dojść nad jezioro, jest niedaleko jakieś dwa kilometry od centrum Žabljaka, takiego mini naszego Zakopanego.
Miasto znajduje się w centrum górskiego regionu Durmitor, na wysokości 1456m n.p.m. i jest najwyżej położonym miastem na Bałkanach.
Pierwsza, słowiańska nazwa tej miejscowości brzmiała „Varezina Voda” prawdopodobnie z powodu występowania silnego źródła wody pitnej w pobliżu, co umożliwiło założenie w tym miejscu osady. Później miasto zostało przemianowane na „Hanovi” (oryginalnie „Anovi”), gdyż było to miejsce, w którym odpoczywały karawany. Współczesna nazwa pochodzi z 1870, kiedy to w ciągu jednego dnia rozpoczęto budowę szkoły, kościoła i domu kapitana. Jednak prawie wszystkie oryginalne budynki zostały zniszczone w czasie wojen bałkańskich. Jedynie pozostał stary kościół św. Preobraženje (Przemienienia Pańskiego), zbudowany w 1862 roku jako pomnik zwycięstwa Czarnogóry w walce z Turkami.
Zabljak w 1880 roku stał się miastem z rynkiem, jednocześnie uzyskał miano centrum administracyjnego regionu.
Przed II wojną światową, Zabljak było małym miasteczkiem z typową górską architekturą. Podczas II wojny światowej, Zabljak spłonął prawie do fundamentów. Po wojnie został odbudowany i stał się ośrodkiem sportów zimowych Czarnogóry.
Wzdłuż głównej drogi, jest kilka kiosków z suvenirami, pełno firm turystycznych z ofertami jednodniowych wycieczek i ludzi, którzy sprzedają swoje specjały takie jak miód czy nalewki. Z głównej drogi wchodzimy na asfaltowy deptak, który biegnie nad jezioro. Zaraz skojarzył mi się z drogą na Morskie Oko. Ale tu akurat droga jest naprawdę płaska i o wiele krótsza. Na końcu drogi ukazuje się Crne Jezero.



Crne Jezero leży na wysokości 1416 m n.p.m. Jest to najgłębsze jezioro w Durmitorze – 49 metrów. Składa się z dwóch zbiorników, połączonych wąskim przesmykiem o nazwie Struga, które w lecie wysycha. Powstają wtedy dwa jeziora: Wielkie (Veliko) i Małe (Malo). Różnią się wtedy poziomem wody o około 4 metry.
Postanawiamy obejść jezioro dookoła, czas przejścia według drogowskazu to dwie i pół godziny. Widoki fajne, ale jeśli mam być szczery to Morskie Oko jest o wiele ciekawsze i robi większe wrażenie.



Obchodzących jezioro turystów znacznie mniej niż na deptaku. W drodze powrotnej znad jeziora zaglądamy do restauracji na małe co nieco. Każdy coś zamawia. Ja biorę zupę pomidorową. Bardziej to krem, ale niesamowity w smaku. Potem już tylko pozostało pokupować suveriry. W sumie w tylko jednym miejscu są takie godne kupienia.
Zaczyna padać... Od dłuższego czasu deszcz wisiał w powietrzu. I nagle lunęło. Stoimy przed kioskiem i zastanawiamy się co robić, decydujemy się wrócić taksówką.
Jedzie, machamy. Pojechała, ale zaraz wróciła. Wsiadamy w czwórkę i jedziemy prowadząc taksówkarza gdzie ma jechać, bo nikt z nas nie znał dokładnego adresu. Okazuje się, że taksówkarz pracował w Polsce, gdzieś koło Poznania. W ciągu kilku minut jesteśmy na miejscu i płacimy trzy euro.
Pozostaje po wczorajszej przygodzie ogarnąć ubłocony rower. Padający deszcz na szczęście trochę go umył. Wystarczyło tylko wyczyścić i nasmarować łańcuch.
Około dziewiętnastej ruszamy znów na miasto, na kolację do restauracji, w której już dziś byliśmy.



Zamawiam krem pomidorowy, pierś z kurczaka, frytki i sałatkę. Nie powiem porcja była bardzo duża i bardzo smaczna.
Najedzeni ruszamy do pobliskiego marketu na zakupy, które zamierzam zabrać do kraju i coś na jutrzejsze śniadanie…

Więcej zdjęć
Kategoria Montenegro 2018



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ylisz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]