Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gary z miasteczka Gliwice. Mam przejechane 45122.12 kilometrów w tym 4148.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.06 km/h
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gary.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

România Dzień 5 Balea Lac - Negoiu - Lacul Călțun

Środa, 2 sierpnia 2017 · dodano: 22.09.2017 | Komentarze 0

Poranna pobudka i kolejny dzień słonecznej pogody bez ani jednej chmurki. Składanie namiotów i po siódmej ruszamy na szlak, który kiedyś już pokonywałem. Mniej więcej wiem co mnie czeka.
Zaczynamy dość strome podejście na Șaua Paltinului 2345 m n.p.m., zajmuje nam to około trzydziestu minut. Z przełęczy kierujemy się na Lacul Călțu. Po jakimś czasie dochodzimy do rozwidlenia szlaków, do wielkiej polany gdzie w lewo szlak prowadzi na Vf. Paltinu, a w prawo prowadzi nasz czerwony szlak. Przechodzimy polanę.



Schodzimy po rumowisku skalnym i znów czeka nas podejście. Mijamy po drodze parę miejsc eksponowanymi metalowymi linami i łańcuchami, gdzie po jednej stronie przepaść , a z drugiej ostro opadające zbocze.



Różnica poziomów nie jest wysoka, około 250 m, ale wspinaczka chwilami jest bardzo wymagająca.
Kolejne podejście, kolejna walka z samym sobą, chwila na oddech i dalej pod górę. Trawersujemy Șaua Laita 2390 m n.p.m. Docieramy na szczyt. Jest coś po dziesiątej. Piękne widoki. Widać prawie w całej okazałości to co nas czeka.



Chwila przerwy, parę zdjęć… Dziewczyny gdzieś się śpieszą , idą dalej, ja jeszcze chwilkę. W sumie i tak idziemy osobno… Więc co to za różnica. Dobrze wiedziały, że podejścia mam słabe. Teraz praktycznie z górki do Lacul Călțu.



Widać jezioro, schron, który dwa lata temu był budowany i dookoła góry. Chwila! Który jest ten szczyt? Będąc tu ostatnio, nie było widać szczytów, wszystko było zasłonięte chmurami, więc miałem trochę inne wyobrażenie, że ten szczyt na który idziemy jest w innym miejscu… Teraz mając mapę wiem gdzie go szukać.
W końcu docieramy do schronu przy jeziorze Lacul Călțu.
Jezioro lodowcowe
na wysokości 2 135 m, ma powierzchnię 7 751 m i maksymalną głębokość 11,8 m.
Schron wygląda jakby tydzień temu był oddany do użytku, a nie dwa lata temu. Nie popisany, nie poniszczony, czysto… szok.
Zostawiamy rzeczy w schronie, które są nam niepotrzebne na dalszą drogę… śpiwory, karimaty… Bierzemy tylko podstawowe… jakieś jedzenie i wodę.
Ruszamy dalej na lekko. Przed nami jeszcze jakieś 2,5 godziny drogi.
Krajobraz zmienia się radykalnie od poprzedniego.



Wspinamy się po ogromnych płytach, głazach na Portita Caltunului.
Trzeba uważać, by nie wpaść w jakąś szczelinę lub nie zabłądzić, chociaż oznakowane jest dobrze, ale można się zamotać.
Dziewczyny jak zwykle pognały do przodu, ja idę sobie swoim tempem, robiąc krótkie odpoczynki, przy okazji robiąc zdjęcia. Z przełęczy prowadzi już łagodny szlak,



który prowadzi do kolejnego rozejścia szlaków.



W prawo Strunga Dracului, w lewo Strunga Doamnei.
Szlak Strunga Dracului niestety jest zamknięty z powodu dużego niebezpieczeństwa osuwania się kamieni.
Wybieramy Strunga Doamnei,



gdzie od razu pokazuje się komin skalny ubezpieczony łańcuchami, jest dość krótki aby się nacieszyć wspinaczką.



Wchodzimy na przełęcz i idziemy dalej, wąską ścieżką z małymi skalnymi utrudnieniami. Po jakimś czasie wylania się królowa… Jest niedaleko, lecz wysoko. Ostatnie podejście…tym razem szlak prowadzi ostro w górę, po rumowisku skalnym. Duże i małe skałki osuwające spod nóg, trzeba bardzo uważać. Podejście na Prielom czyli słowacką Rohatkę to pryszcz w porównaniu co tu jest.
Walczę dzielnie…



ale z oddechem.
Lubię takie tereny… Wiec nie sprawia mi to aż tak wielkich trudności.
Szczyt jest coraz bliżej. Król został już zdobyty, teraz pora na królową. Do królowej dzieli mnie już kilka metrów. Jeszcze jeden krok i … O godzinie czternastej, zmęczony, ale szczęśliwy zdobywam drugi co do wysokości szczyt w Rumunii.
Zdobyłem Negoiu 2535 m .n.p.m.



Udało się. Ze szczęścia nie umiem sobie znaleźć miejsca by odpocząć, ale w końcu siadam.
Do okresu międzywojennego Negoiu uważano za najwyższy szczyt w Karpatach, z wyjątkiem Tatr. Jest znany jako biegun braku atmosfery w Rumunii.
Na szczycie jesteśmy godzinę. Kilkanaście zdjęć...



no i niestety pora na powrót, wracamy tą samą drogą.



Zejście mi idzie o wiele lepiej, dziewczyny w tyle. Czuję się jak kozica schodząc. Wracamy do schronu, mając nadzieję, że rzeczy w schronie jeszcze są. Powrót zajmuje około półtorej godziny. Wszystko jest. Tu już zostajemy.



Można było wrócić, bo jest przed piątą, ale po co? Jest taki klimat, że chce się tu zostać.



Jedzonko, relaks i spać…

Kategoria România 2017



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa tynie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]