Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gary z miasteczka Gliwice. Mam przejechane 46545.42 kilometrów w tym 4148.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.38 km/h
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gary.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Kráľova hoľa

Sobota, 17 czerwca 2017 · dodano: 10.07.2017 | Komentarze 0

Wpada mi do głowy kolejny pomysł. Jedziemy na Królewską Hale.
Mowa o górze - Kráľova hola, którą zdobywałem rowerem w tamtym roku, ale zabrakło mi około pięciuset metrów. Było tyle śniegu że droga nie była przejezdna, a dreptanie w śniegu w butach SPD nie miało sensu. Tym razem atak pieszy.
Kráľova hoľa 1946,1 m n.p.m. jest to szczyt w Tatrach Niżnych w Centralnych Karpatach Zachodnich w Słowacji. Obok tatrzańskiego Krywania druga narodowa góra Słowaków, uwieczniona w wielu legendach i opowieściach.
Według legendy nazwa szczytu wywodzi się od węgierskiego króla Marcina Korwina, który był pod wielkim wrażeniem tutejszej przyrody i uwielbiał polować w tym regionie. Obok Krywania, jest to druga góra narodowa Słowaków.
Jej piękno opiewa m.in znana w całym kraju piosenka Na Kralovej Holi, której słowa miał napisać šumiacky żołnierz postrzelony podczas walk na froncie rosyjskim, kiedy zrozumiał, że najprawdopodobniej już nigdy nie ujrzy domu.
Góra jest ważnym punktem triangulacyjnym i źródłowym. Spod szczytu wypływają najważniejsze rzeki Słowacji: Hornad, Hnlica, Czarny Wag, który po połączeniu z białym zamienia się w największą rzekę kraju, oraz Hron, od którego wzięła się nazwa regionu Horehronie.
Na szczyt prowadzi kilka znakowanych szlaków. Od północy zielony z Liptovskiej Teplicky, od południa czerwony i zielony z Telegartu, oraz niebieski z miejscowości Sumiac, z której wyruszamy.
Podejście jest dosyć zacne, bo ma aż 1000 metrów przewyższenia. Na chwilę odsłania się szczyt, a w sumie potężna bryła stacji przekaźnikowej TV z wysokim masztem nadajnika, która dominuje na szczucie od 1960 roku. Długi na 137,5 metrów maszt widać z odległości kilkudziesięciu kilometrów. Niestety po chwili znika w chmurach.
Jeśli dodać do niego wysokość góry, na której stoi (1946 m), wychodzi na to, że Kralova Hola, od której wzięła się nazwa wschodniej części Niżnych Tatr, wyprzedza najwyższy w całym paśmie Dumbier o 40 metrów. Przynajmniej w teorii…
Do stacji, wiedzie wąska droga o długości 11,5 km – w górnej części, powyżej granicy lasu asfaltowa, w dolnej zaś szutrowa. Droga jest zamknięta dla ruchu publicznego z wyjątkiem rowerów. Szczyt wyznacza betonowy słup triangulacyjny, usytuowany na zachód od masztu nadajnika. Drogę przecina niebieski szlak…



Po dobrych trzech godzinach docieramy na… górę? Nic nie widać. Taka mgła że nie wiadomo, czy to już tu czy jeszcze… Z ciekawości sprawdzam GPS-a – niby już prawie jesteśmy. I faktycznie po chwili dochodzimy do drogowskazu. Do szczytu, pięć minut. No to w drogę… Po chwili we mgle wyłania się dość zniszczony, opustoszały budynek,



nikogo niema, do tego ta mgła i mocny świszczący porywisty wiatr… Sceneria jak z filmu grozy.
Nasuwa się pytanie co będzie dalej.



Czy wyskoczy jakiś świr z piłą czy inwazja zombie. Wiatr chwilami prawie przewracał, jedynie budynek dawał nam jakąś ochronę, ale tylko przed wiatrem. Zdobywamy szczyt.



Parę zdjęć, chwilę jeszcze czekamy by zobaczyć wielki maszt, który znikał we mgle. W końcu po paru minutach cierpliwego czekania ukazuje się mam w całości,


ale tylko na moment...



Podchodzimy do stacji bliżej, chcę zajrzeć przez szybę, okazuje się że w budynku można się schronić w małym pomieszczeniu i tak robimy z myślą że się rozpogodzi.
Kralova Hola to świetny punkt widokowy. Panorama sięga 50-60 kilometrów i obejmuje kilkanaście grup górskich środkowej i wschodniej Słowacji. Przynajmniej tak twierdzą przewodniki i szczęśliwcy, którzy mieli okazję wspinać się podczas słonecznego dnia. Nam pozostało jedynie schronienie się przed wiatrem za masywnymi ścianami budynku i wpatrywanie się w mgiełkę chmurek, za którymi pochowały się Tatry. Siedzimy tam z godzinę, dwie, może cztery… Nie wiem czas się tam zatrzymał. Postanawiamy wracać. Mgliste chmury ani na chwilę nie pokazały co kryją, a mocny wiatr nie ustępował. Czym niżej tym wiatr mniejszy.



  Docieramy w końcu na parkingi na Novą Lesną.

Nic innego nie pozostaje spędzić ostatnią noc koło Tatr nie będąc w nich. Rano jeszcze była nadzieja że pogoda się poprawi na tyle by można było się wybrać… Wracamy do domu...
Kategoria Góry



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa alatd
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]