Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gary z miasteczka Gliwice. Mam przejechane 45122.12 kilometrów w tym 4148.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.06 km/h
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gary.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Via Ferrata Kysel

Czwartek, 15 czerwca 2017 · dodano: 10.07.2017 | Komentarze 0

Plany na długi czerwcowy weekend były już w lutym… Via ferrata w Słowackim Raju i grań Rohaczy…
Wreszcie nadszedł ten dzień. Wybieram się z Wiolą, bo reszta ekipy się posypała. Wyjeżdżamy koło czwartej i kierujemy się na Stary Smokovec. W Starym Smokowcu robimy krótki postój by kupić ubezpieczenie na kolejny rok - tylko siedemnaście euro. Jednak zastanawiamy się co robić dalej, bo znów pogoda krzyżuje plany. Szlaki na Słowacji dopiero jutro będą otwarte powyżej schronisk, a z drugiej strony jest dość późno by iść w góry .Obieramy kierunek na Podlesok czyli na Słowacki Raj, trzymamy się planu.
Auto zostawiamy na parkingu kupujemy bilety do Parku i osobno na Ferratę. Więc w drogę. Musimy się dostać najpierw na Kláštorisko, obieramy niebieski szlak przez Prielom Hornádu.



Szlak wiedzie obok rzeki gdzie znajdują się łańcuchy i stupaczki, czyli stalowe kładki wbite w skałę. Po drodze mijamy miejsce gdzie siedemnastego lipca 2015 roku doszło do tragedii, rozbił się śmigłowiec Horskiej Zachrannej Sluzby.
Po godzinie docieramy do rozwidlenia szlaków przy wielkim moście.



Chwile przerwy parę zdjęć i ruszamy dalej. Ruszamy na żółty szlak. Tempo mamy dobre bo już po dwudziestu minutach docieramy do ruin klasztoru. Przechodzimy przez polanę do Chaty pod Klastoriskom. Na chwilę zatrzymujemy się.
Na polanie znajdują się ruiny klasztoru kartuzów z przełomu XIII i XIV stulecia. W przeszłości znajdowała się tam osada zakonna, istniał też mały gród określany w dokumentach jako castrum Lethon ("zamek letański"). Podczas najazdu tatarskiego w 1241 był schronieniem mieszkańców okolicznych wiosek, stąd nazwano później okolicę Lapis Refugii ("Skała schronienia"). Później gród przejęli kartuzi, którzy wybudowali tam swój klasztor (ok. 1307). W XV wieku klasztor zniszczyli husyci, ale zdołano go odbudować. Położenie klasztoru, z dala od innych siedzib ludzkich, sprawiło, że obiekt ten co jakiś czas padał ofiarą napadów rabunkowych. Ostatecznie w lipcu 1543 na polecenie władz biskupich ze Spiskiej Kapituły klasztor zniszczono, a zakonnicy przenieśli się do Czerwonego Klasztoru, gdzie również mieli swoją siedzibę. Pozostałe budynki popadły w ruinę i nic z nich do dzisiaj nie pozostało.
W 1922 r. oddział Karpathenvereinu ze Spiskiej Nowej Wsi wybudował pierwsze, dość prymitywne schronisko na Klasztorzysku, nazwane następnie schroniskiem Béli Hajtsa. W krótkim czasie Klasztorzysko stało się głównym ośrodkiem ruchu turystycznego w Słowackim Raju. 16 maja 1926 r. przy udziale delegacji turystów z całej Czechosłowacji i wielu mieszkańców okolicznych miejscowości położony został na Klasztorzysku kamień węgielny pod nowe schronisko górskie KČST, które zostało oddane do użytku pod koniec 1929 r. Spłonęło ono podczas słowackiego powstania narodowego 14 października 1944 r., ostrzelane przez hitlerowców. Odbudowano je po wojnie.
Ruszamy dalej, najpierw idziemy niebieskim szlakiem, gdzie na rozwidleniu wybieramy żółty szlak i schodzimy ostro w dół.



Szlak chwilami jest ubezpieczony łańcuchami. W końcu docieramy… Jeszcze przechodzimy drewniana kładkę ido miejsca gdzie widnieje tablica z informacją o Via Ferracie Kysel.
Po czterdziestoletniej przerwie ponownie otwarto szlak przez wąwóz Kysel w Słowackim Raju. Zamknięto go po pożarze w 1976 roku.
Kierujemy się szlakiem… zielony kwadrat z linią diagonalną w środku. Samo wejście na drogę, gdzie wiedzie szlak jest mało widocznie, ale udaje się wśród zarośli go znaleźć.
Przechodzimy kawałek i już ukazuje się ferrata. W końcu możemy użyć naszego sprzętu. Szybkie szkolenie Wioli bo jest pierwszy raz na ferracie. Ja już miałem do czynienia z ferratą… Martinské hole, ale nie była ona jakąś super. Zobaczymy jak tu będzie. No i co? Nauczeni, przygotowani… Wpinamy się do stalowych lin umocowanych do skał i ruszamy.



Metalowe klamry, po których wiedzie ferrata są umieszczone maksymalnie około trzech metrów nad dnem wąwozu.



Ten odcinek prowadzi przez najpiękniejsze skalne szczeliny w Słowackim Raju - tzw. Ciemnicę.





Chwilami ferrata się kończy i trzeba iść dnem Wąwozu, pokonując stosy powalonych pni.



Potem dłuższy odcinek prowadzi do Obrovskiego wodospadu.



Tutaj też znajduje się miejsce z najwyżej położonymi klamrami nad dnem wąwozu - dwadzieścia metrów wysokości…





wchodzimy do góry i tu ferrata się kończy. Ferrata nie jest trudna, ale o wiele ciekawsza od tej ferraty Martinskéhole.
Dalej trasa prowadzi żółtym, a potem niebieskim szlakiem do Klasztorzyska. Wracamy na parking na Podlesok.
Na parkingu zastanawiamy się co jutro robić ? Prognozy zapowiadają się mało ciekawie. Deszcz, a w wyższych partiach śnieg.
Postanawiamy jechać na Nova Lesna, ale przed tym jeszcze robimy słowackie zakupy… Nadchodzi wieczór. Siedzimy w pokoju zastanawiając się co jutro robić. Z Rohaczy rezygnujemy. Pomysłu zbytnio nie ma…
Wstaniemy wcześnie rano i podejmiemy decyzje…
Kategoria Góry, Slovensky Raj



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa rwowa
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]