Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gary z miasteczka Gliwice. Mam przejechane 45122.12 kilometrów w tym 4148.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.06 km/h
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gary.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Zimowy Slovenský raj

Wtorek, 27 grudnia 2016 · dodano: 22.01.2017 | Komentarze 0

Dziś drugi dzień i …, co tu robić, pomysłu zbytnio nie ma. W Tatrach szaleje wiatr, więc nie ma się co pchać. Wpadam na pomysł by pojechać na dobrze mi znane tereny. Byłem już tam dwa razy, ale nigdy zimą. Postanowione. Jedziemy na Słowacki Raj - Podlesok. Przyjeżdżamy na parking, stąd prowadzi szlak w kierunku Sucha Bela. Ruszamy.
W sumie już na samym początku szlaku zakładamy raki, chwilami lód, a potem już tylko sam lód.



Pojawiają się pierwsze drewniane kładki, podesty. Ślisko trzeba uważać, rakiem trzeba dobrze celować w drewniane podesty, by nie wywinąć orła i nie zlecieć w dół.



W końcu docieramy do pierwszej drabinki przy Misowych Wodospadach (Misové vodopády). Wow, jakie fajne lodospady, myślę sobie fajnie by było się tam wdrapać. Lecz idziemy dalej, wchodzimy na drabinkę i pniemy się do góry… dalej,



dalej w górę potoku. Idąc pokonujemy kolejne drewniane podesty.
Nagle natrafiamy na to cudo… Nie ruszam się stąd !!! Muszę tam wleźć.
Piękny lodospad. Wyciągam swój czekan, biorę od Wioli jej czekan i zaczynam wspinaczkę. To jest coś pięknego. To mi się naprawdę podoba.



Choć bez zabezpieczeń, podoba mi się to bardzo, każdy ruch przemyślany trzy razy, wbijam czekan i pnę się w górę. Wspiąłem się prawie do połowy, chciałoby się wspinać wyżej, ale nasuwa się pytanie jak potem zejść… Dobra innym razem spróbuję z liną. Powoli schodzę w dół. Następny próbuje Krzysiek, ale szybko rezygnuje - brak zabezpieczenia, może to go przeraża. W sumie nie dziwię się. Nie każdy jest takim wariatem jak ja.
Potem Wiola…



Dobrze jej idzie, ale nie wchodzi dość wysoko. Ja idę jeszcze raz, naprawdę kręci mnie to… mógłbym tak cały dzień. Wspinam się jeszcze wyżej. Idę na żywioł. Tak wiem niektórzy pomyślą debil, świr i cholera wie co jeszcze. Szczerze mam to gdzieś. Każdy robi co lubi.



„No risk, no fun”. „W górach można stracić życie, na nizinach je przegapić”.
Jestem już dość wysoko, nie ma co przeginać. Schodzę. Schodzenie najgorsze. Wbijanie czekana przy schodzeniu… hmm. Trzeba użyć większej siły przy małym zamachu czekanem i potem się opuszczać, daje po rękach. W jednym kawałku schodzę na dół. Było extra. Ja chce jeszcze raz… Kiedy indziej.
Idziemy dalej, mijamy wąskie przejście i docieramy do kolejnej drabinki.



Krzysiek pognał gdzieś do przodu. Mijają nas jacyś ludzie. Docieramy do kolejnej drabinki i kolejnego przepięknego lodospadu. Nie podaruje muszę wejść. Wspinam się.



Dość krótki może z 10 max 15 metrów. Krzysiek idzie po drabince. Wiola też chce wejść, więc schodzę na dół by podać jej czekany. Co się stało chwilę potem chyba wszystkim zmroziło krew w żyłach. A najbardziej Wioli. Gdy schodzę w dół Wiola staje na lodzie. Pod cienką warstwą lodu płynie strumień. Nie widziałem tego jak wchodzi ale usłyszałem jak załamuje się pod nią lód. W tym momencie się obróciłem i widzę Wiole po pas w wodzie… Ale jak szybko wleciała tak szybko wyskoczyła. Dość zwinnie to zrobiła. Całe szczęście, że nic się nie stało, nawet nie zdążyła się przemoczyć. Jedynie trochę w butach mokro. No nie powiem, śmiechu trochę było, ale przez chwilę przerażenie też . Nawet się wspięła po lodospadzie, a potem ja jeszcze drugi raz.Wiola szybko się przebiera i ruszamy dalej. W końcu docieramy na polankę Suchá Belá (959 m.n.p.m.). Chwila przerwy i schodzimy niebieskim szlakiem w stronę parkingu.
Będąc na Słowacji nie można zapomnieć o Mojej tradycji. Jedziemy na zakupy, a potem do pensjonatu na zasłużony odpoczynek, bo dziś się działo…




Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa apust
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]