Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gary z miasteczka Gliwice. Mam przejechane 45122.12 kilometrów w tym 4148.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.06 km/h
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gary.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Prielom 2288 m

Poniedziałek, 8 sierpnia 2016 · dodano: 26.09.2016 | Komentarze 0

Kolejny i chyba ostatni dzień podbojów.
Dziś wstajemy dość późno, ale szybko się zbieramy i ruszamy.
Dojeżdżamy do Starego Smokovca. Zostawiamy auto na parkingu i idziemy na elektrické železnice, którą dojeżdżamy po dziewiątej na Tatranská Polianka. Tu znajduje się początek dzisiejszej wycieczki. Ta trasa jest dobrze mi znana, gdyż parę lat temu pokonywałem ją rowerem. Teraz przyszło mi pokonać ją pieszo.
Ruszamy więc zielonym szlakiem w stronę Doliny Wielickiej. Szlak w paru miejscach przecina asfaltową drogę prowadzącą do Śląskiego Domu, która w końcu przed jedenastą doprowadza nas nad Wielicki Staw. Nad stawem znajduje się wspomniany Śląski Dom (Sliezky Dom) - na wysokości 1665 m n.p.m. Nie którzy myślą, że to schronisko, lecz niestety, to duży hotel.



Schronisko nad Wielickim Stawem nie miało szczęścia. Pierwszy mały kamienny budynek postawił na wschodnim brzegu już w 1871 roku taternik i zarządca Starego Smokowaca - Eduard Blásy. Fundusze pozyskano na drodze składki przeprowadzonej wśród gości i przedsiębiorców tej miejscowości. Jednak już po trzech latach schronisko zostało zniszczone przez lawinę.
W latach 1876-78 na Wyżnej Wielickiej Polanie (Mokrej Polanie) nowe schronisko powstało za sprawą Węgierskiego Towarzystwa Turystycznego (MKE). Miało kamienne fundamenty i drewnianą konstrukcję, kuchnię, świetlicę, magazyn, noclegownię, werandę i ogrzewanie w postaci pieców. Jego fundamenty, pozostałe po pożarze, który zniszczył budynek w 1913 roku, można do dziś zobaczyć idąc Magistralą na Hrebienok. Schronisko to nazywane było Hunfalvyho chata - na cześć pochodzącego z Wielkiego Sławkowa węgierskiego geografa, Jana Hunfalvy'ego (1820-1888).
W związku ze wzrostem ruchu turystycznego Schronisko Hunfalvy'ego nie mogło pomieścić wszystkich chętnych i wrocławska sekcja MKE już w latach 1894-95 wybudowała w obecnym miejscu nowy obiekt (stąd nazwa Śląski Dom). Inwestorem był także Pavol Weszter, właściciel Tatrzańskiej Polanki. Budynek miał osiem pomieszczeń, a w latach 1907, 1942, 1958 dodano mu nowe części, tak że mogło pomieścić ponad 100 osób. Piękne, utrzymane w stylu alpejskim schronisko o stromo opadającym dachu z mansardami spłonęło w w nocy z 29 na 30 listopada 1962 roku. Przez kolejne lata turystów obsługiwał jedynie prowizoryczny bufet. Obecny budynek wzniesiono w latach 1965-68. Niestety hotel często był zamknięty, gdyż właściciel nie miał pieniędzy na jego prowadzenie. Od 2001 roku obecny właściciel (SDG) przebudował hotel na potrzeby niepełnosprawnych i rozwija zaplecze gastronomiczne. W 2008 stworzono centrum odnowy biologicznej wraz z sauną, jacuzzi i masażami.
Właściwie ze schroniskiem górskim w starym stylu ma to już niewiele wspólnego.
Jesteśmy w Dolinie Wielickiej (Velicka dolina) – jednej z najmniejszych dolin walnych w całych Tatrach, u stóp Gerlacha (2655 m) – najwyższego masywu tatrzańskiego. Robimy tu dłuższą przerwę. Po dwunastej ruszamy dalej, Idziemy zielonym szlakiem, wzdłuż brzegu Wielickiego Stawu (Velické pleso, 1663 m) w stronę skalnego progu odgradzającego wyższe piętro Doliny Wielickiej. Szlak pnie się do góry. Przechodzimy pod przewieszoną mokrą ścianą, z której nawet podczas suchego lata kapie woda. Jest to Granatnica – albo Mokra Wanta, po słowacku Vécny dážď. Ponad progiem, z którego spada największy wodospad Doliny Wielickiej (Velický vodopád), znajduje się płaski taras z bujną roślinnością nazywany Wielickim Ogrodem (Kvetníca, 1820- 1840 m) Szlak podchodzi na drugą, nieco mniejsza, łąkę – zwaną Wyżnim Ogrodem Wielickiem (Vyšná Kvetnica, 1890 m), a następnie wznosi się na górne piętro Doliny Wielickiej, ograniczone masywem Suchej Kopy (Gulʹatý kopec, 2125 m) W piarżystej kotlinie, pomiędzy Suchą Kopą a Gerlachem, leży Długi Staw (Dlhé pleso, 1945 m). Jego powierzchnię zmniejszają kamienie, które spadają Żlebem Karczmarza, tworząc ogromne stożki. Żleb Karczmarza (Krčmárov žlʼab) opada z Lawiniastej Przełączki (Lavínová lávka, 2545 m) i jest najdłuższym żlebem w Tatrach – ma około 800 m długości i średnie nachylenie ok. 45⁰. Właśnie tym żlebem Janusz Chmielowski z towarzyszami dokonał pierwszego zimowe wejścia na Gerlach.
Było to w styczniu 1905 roku. (www.tatryinietylko.pl).
Długi Staw zostaje w tyle.



Szlak staje się stosunkowo stromy, wiodąc wśród rumowisk oraz dużych bloków skalnych.
Ostatni odcinek szlaku, prowadzi wąską ścieżką nad obrywami skalnymi, ubezpieczony jest łańcuchami.



Przed piętnastą zdobywamy Polski Grzebień 2200 m n.p.m. (Pol'sky Hrebeń).



Jest to szeroka przełęcz w grani głównej Tatr Wysokich, pomiędzy dolinami Białej Wody (Bielovodská dolina), dokładniej jej odgałęzieniem Doliną Świstową (Svišťová dolina), i Wielicką (Velická dolina). To szerokie i dość głębokie przejście było znane i używane od dawna przez myśliwych. Pierwszymi znanymi turystami na Polskim Grzebieniu byli Mück, Wilhelm Roxer, Stolzenberg, Titus Szentiványi i Wadovszky 7 sierpnia 1840 r. Pierwsze przejście zimowe: Theodor Wundt, Jakob Horvay,
17 kwietnia 1884 r. W XVIII wieku używano nazwy Grzebień w odniesieniu do długiego odcinka grani, później dodano przymiotnik Polski. W połowie XIX wieku została zawężona do przełęczy.
Na przełęczy natrafimy na choinkę szlaków. Na niej znajdziemy drogowskaz z zaczynającym się w tym miejscu żółtym szlakiem, wiodącym na Małą Wysoką.
Małą Wysoką mieliśmy w planie, lecz z powodu później już godziny rezygnujemy. Przed nami jeszcze sporo drogi.
Parę zdjęć na tle wielkiego masywu Gerlacha i otaczających nas dolinek.



Zdjęcia zrobione więc ruszamy dalej w drogę. Przed szesnastą schodzimy zielonym szlakiem z Polskiego Grzebienia na stronę Doliny Litworowej.



Nie docieramy jednak do jej dna, tylko do roztaju szlaków - Zamrznutý kotol pod Poľským hrebeňom 2089 m. gdzie nasz dotychczasowy, zielony szlak, kończy się.
W lewo, w dół, odchodzi droga do doliny Białej Wody - niebieski szlak. W prawo, również niebieski, wiedzie na Rohatkę i to tam się kierujemy. Trasa prowadzi wśród głazów i piargów.



Trawersujemy zbocza Malej Wysokiej. Jest coraz stromiej, kamienie usuwają się spod nóg. W końcu dochodzimy do bardzo stromego żlebu, który zabezpieczony jest łańcuchami i klamrami.



Jeszcze chwila spinaczki i … Prawie o siedemnastej zdobywamy Rohatke (Prielom 2288m).



Jest to przełęcz w głównej grani Tatr pomiędzy Małą Wysoką (Východná Vysoká) i Dziką Turnią (Divá veža), dokładniej Turnią nad Rohatką.
Ta wąska i głęboka przełęcz była używana już w XIX wieku. Istniejący, znakowany szlak turystyczny został wytyczony w 1912. Rohatka jest najwygodniejszym przejściem łączącym Dolinę Staroleśną z Doliną Białej Wody. Witold Henryk Paryski nazwał ją jednym z najważniejszych przejść przez główną grań Tatr. Węgierska nazwa przełęczy oznacza karb, wrąb – podobnie jak nazwy słowacka i niemiecka. Polska forma miała powstać na wzór węgierskiej wskutek nieporozumienia. Według Józefa Nyki wywodzenie nazwy z formy węgierskiej jest błędne. Na przełomie XIX i XX wieku łączono też nazwę przełęczy ze słowem rogatka, co miało sugerować położenie na granicy.
Na przełęczy nie ma żywej duszy. Nikt nie wchodzi, nikt nie schodzi. Jesteśmy sami. Można się rozkoszować ciszą i widokami, podziwiając z jednej strony dolinę Litworową z dużym Zmarzłym Stawem i wspaniałymi ścianami skalnymi ograniczającymi Dolinę Białej Wody.



Z drugiej – Staroleśną, jej rozlicznymi zbójnickimi stawami, oraz wspaniały szereg szczytów: Jaworowy, Lodowy, Łomnica, Pośrednia Grań.



Chciałem tu już zostać i posiedzieć godzinę lub dwie, a nawet trzy, ale trzeba było schodzić, gdyż słońce coraz mniej oświetlało okoliczne szczyty. Droga w dół początkowo jest dość stroma, a na wijącej się zakosami ścieżce leży sporo ruchomych kamieni i wystających prętów. Wkrótce jednak szlak robi się wygodny i przyjemny, mniej skośny. Idziemy dnem Dolinki pod Rohatką, pośród ogromnych głazów. Po drodze spotykamy kamziki.



Po dziewiętnastej docieramy do Zbójnickiej Chaty. Chwile zostajemy, podziwiając czerwono kolorowe niebo nad doliną.



Trzeba iść. Schodzimy już prawie po ciemku Dolinią Staroleśną (Veľká Studená dolina). Tępo mamy dość szybkie, nie wiem czy z powodu późnej pory, czy dlatego, że nie chcemy napotkać jakiegoś zwierzątka.
W oddali wspaniały nocny widok na miasto Poprad. Można by patrzyć przez całą noc.



W końcu nasz niebieski szlak się kończy i krzyżuje się z czerwonym z Magistralą Tatrzańską . Zostało dojść tylko na Hrenienok. Po dwudziestej trzeciej docieramy na parking w Starym Smokowcu.
W następnym dniu myśleliśmy o wyprawie nad Krywań, ale ja już byłem naprawdę wykończony. Cały tydzień, dzień w dzień przepiękne wędrówki, magia Tatr.
Może faktycznie można było spróbować wybrać się na Krywań?
Ale trudno, czasu już nie cofnę. Po dziesiątej zbieramy się i jedziemy na Szczyrbskie Jezioro (Štrbské Pleso).



Jest to miejscowość u podnóża Tatr Wysokich. Położone na południowym brzegu jeziora o tej samej nazwie. Jezioro otoczone jest lasem świerkowym, zniszczonym jednak bardzo przez huraganowy wiatr w 2004. Znajduje się tu ośrodek turystyczny i sportów zimowych. Osada jest położona na wysokości 1315-1385 m n.p.m. W miejscowości znajdują się dwie skocznie narciarskie: duża skocznia narciarska – nieczynna K120 oraz normalna K90, na których w 1970 roku rozgrywano Mistrzostwa Świata w Skokach Narciarskich.

Niestety, jak wszystko co dobre, tak i nasze podróże kiedyś muszą się skończyć. Na następny dzień wracamy do domu, robiąc po drodze moje standardowe słowackie zakupy.
Przebyłem ponad sto dziesięć kilometrów szlaków górskich w Tatrach Wysokich. Udało mi się zrobić coś niesamowitego, mam nadzieje, że kolejny urlop będzie również udany, może w innych górach… Ale do Tatr zawsze będę wracał.
Do zobaczenia gdzieś na szlaku…



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ycieu
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]