Info
Ten blog rowerowy prowadzi gary z miasteczka Gliwice. Mam przejechane 46514.67 kilometrów w tym 4148.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.39 km/hWięcej o mnie.
Mój rower
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Październik5 - 0
- 2024, Wrzesień6 - 0
- 2024, Sierpień10 - 0
- 2024, Lipiec1 - 0
- 2024, Czerwiec1 - 0
- 2024, Maj11 - 0
- 2024, Kwiecień9 - 0
- 2024, Marzec3 - 0
- 2024, Luty2 - 0
- 2024, Styczeń4 - 0
- 2023, Grudzień6 - 0
- 2023, Listopad7 - 0
- 2023, Październik2 - 0
- 2023, Wrzesień8 - 0
- 2023, Sierpień24 - 0
- 2023, Lipiec13 - 0
- 2023, Czerwiec8 - 0
- 2023, Maj7 - 0
- 2023, Kwiecień12 - 0
- 2023, Marzec11 - 0
- 2023, Luty7 - 0
- 2023, Styczeń9 - 0
- 2022, Grudzień20 - 0
- 2022, Listopad24 - 0
- 2022, Październik12 - 0
- 2022, Wrzesień8 - 0
- 2022, Sierpień14 - 0
- 2022, Lipiec19 - 0
- 2022, Czerwiec8 - 0
- 2022, Maj8 - 0
- 2022, Kwiecień1 - 0
- 2022, Marzec2 - 0
- 2022, Luty4 - 0
- 2022, Styczeń6 - 0
- 2021, Listopad2 - 0
- 2021, Październik6 - 0
- 2021, Wrzesień5 - 0
- 2021, Sierpień10 - 0
- 2021, Lipiec5 - 0
- 2021, Czerwiec12 - 0
- 2021, Maj6 - 0
- 2021, Kwiecień1 - 0
- 2021, Luty2 - 0
- 2020, Grudzień5 - 0
- 2020, Listopad3 - 0
- 2020, Październik2 - 0
- 2020, Lipiec2 - 0
- 2020, Czerwiec2 - 0
- 2020, Maj1 - 0
- 2020, Kwiecień3 - 0
- 2019, Grudzień5 - 0
- 2019, Październik1 - 0
- 2019, Wrzesień2 - 0
- 2019, Sierpień8 - 0
- 2019, Lipiec3 - 0
- 2019, Czerwiec4 - 0
- 2019, Maj7 - 0
- 2019, Kwiecień6 - 0
- 2019, Luty2 - 0
- 2018, Listopad1 - 0
- 2018, Sierpień12 - 2
- 2018, Lipiec7 - 0
- 2018, Czerwiec12 - 0
- 2018, Maj5 - 0
- 2018, Kwiecień2 - 0
- 2018, Styczeń1 - 0
- 2017, Grudzień2 - 2
- 2017, Listopad2 - 0
- 2017, Październik2 - 0
- 2017, Wrzesień2 - 0
- 2017, Sierpień11 - 1
- 2017, Lipiec7 - 0
- 2017, Czerwiec7 - 0
- 2017, Maj12 - 0
- 2017, Kwiecień8 - 0
- 2017, Marzec6 - 0
- 2017, Luty3 - 0
- 2017, Styczeń3 - 0
- 2016, Grudzień11 - 0
- 2016, Listopad6 - 0
- 2016, Październik3 - 0
- 2016, Wrzesień6 - 0
- 2016, Sierpień21 - 0
- 2016, Lipiec9 - 0
- 2016, Czerwiec10 - 3
- 2016, Maj12 - 0
- 2016, Kwiecień6 - 0
- 2016, Marzec9 - 2
- 2016, Luty4 - 1
- 2016, Styczeń5 - 2
- 2015, Grudzień4 - 3
- 2015, Listopad1 - 0
- 2015, Październik3 - 0
- 2015, Wrzesień4 - 0
- 2015, Sierpień3 - 0
- 2015, Lipiec7 - 0
- 2015, Czerwiec9 - 0
- 2015, Maj7 - 0
- 2015, Kwiecień5 - 0
- 2015, Marzec6 - 0
- 2015, Luty4 - 0
- 2014, Listopad2 - 0
- 2014, Październik9 - 2
- 2014, Wrzesień11 - 0
- 2014, Sierpień17 - 0
- 2014, Lipiec17 - 0
- 2014, Czerwiec20 - 3
- 2014, Maj17 - 0
- 2014, Kwiecień18 - 0
- 2014, Marzec17 - 0
- 2014, Luty20 - 0
- 2014, Styczeń10 - 2
- 2013, Grudzień16 - 0
- 2013, Listopad13 - 0
- 2013, Październik14 - 0
- 2013, Wrzesień18 - 3
- 2013, Sierpień6 - 0
- 2013, Lipiec1 - 0
- 2013, Kwiecień1 - 0
- 2013, Marzec19 - 0
- 2013, Luty20 - 0
- 2013, Styczeń22 - 0
- 2012, Grudzień14 - 0
- 2012, Listopad16 - 0
- 2012, Październik24 - 0
- 2012, Wrzesień21 - 10
- 2012, Sierpień24 - 1
- 2012, Lipiec28 - 0
- 2012, Czerwiec26 - 1
- 2012, Maj25 - 1
- 2012, Kwiecień17 - 0
- 2012, Marzec25 - 3
- 2012, Luty4 - 0
- 2012, Styczeń14 - 0
- 2011, Grudzień16 - 0
- 2011, Listopad19 - 3
- 2011, Październik24 - 0
- 2011, Wrzesień20 - 0
- 2011, Sierpień28 - 0
- 2011, Lipiec25 - 4
- 2011, Czerwiec25 - 0
- 2011, Maj26 - 0
- 2011, Kwiecień19 - 0
- 2011, Marzec25 - 0
- 2011, Luty16 - 0
- 2011, Styczeń9 - 0
- 2010, Grudzień18 - 0
- 2010, Listopad26 - 0
- 2010, Październik3 - 0
- 2010, Wrzesień18 - 0
- 2010, Sierpień27 - 0
- 2010, Lipiec29 - 0
- 2010, Czerwiec29 - 0
- 2010, Maj25 - 0
- 2010, Kwiecień26 - 0
- 2010, Marzec22 - 0
- 2010, Luty20 - 0
- 2010, Styczeń16 - 0
- 2009, Grudzień17 - 0
- 2009, Listopad27 - 0
- 2009, Październik25 - 0
- 2009, Wrzesień21 - 0
- 2009, Sierpień26 - 1
- 2009, Lipiec28 - 0
- 2009, Czerwiec24 - 0
- 2009, Maj25 - 1
- 2009, Kwiecień29 - 0
- 2009, Marzec23 - 0
- 2009, Luty18 - 0
- 2009, Styczeń18 - 0
- 2008, Grudzień13 - 0
- 2008, Listopad18 - 0
- 2008, Październik25 - 1
- 2008, Wrzesień28 - 0
- 2008, Sierpień22 - 0
- 2008, Lipiec19 - 2
- 2008, Czerwiec5 - 0
- 2008, Maj27 - 2
- 2008, Kwiecień27 - 1
- 2008, Marzec26 - 0
- 2008, Luty17 - 0
- 2008, Styczeń27 - 1
Dane wyjazdu:
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Świnica i Orla Perć
Niedziela, 19 czerwca 2016 · dodano: 18.07.2016 | Komentarze 0
I nastał dzień, w którym miałem zmierzyć się z
Orla Percią. Byłem podekscytowany, a zarazem pełen obaw.
Trasa Orla Perć została wytyczona w latach 1903-1906 przez ks. Walentego Gadowskiego według pomysłu Franciszka Nowickiego. W 1932 roku zamknięty został odcinek pomiędzy Krzyżnem a Polaną pod Wołoszynem (ścisły rezerwat przyrody). W ramach uczczenia ukończenia szlaku, w ścianie Zawratowej Turni została umieszczona figurka Matki Boskiej, która zachowała się do dziś. Obecnie przebieg Orlej Perci różni się od oryginalnego projektu sprzed ponad 110 lat.
Pobudka o trzeciej i już w pół do czwartej wyruszamy z Arturem w drogę. Spod schroniska "Murowaniec" na Hali Gąsienicowej podążamy żółtym szlakiem na południowy zachód w stronę Kasprowego Wierchu. Podczas drogi na Kasprowy Wierch zastał nas wschód słońca.
Szlak na szczyt biegnie po solidnej, kamienistej ścieżce niemal równolegle do wyciągu krzesełkowego. W pół do piątej docieramy na Suchą Przełęcz (1950 m).
Obieramy kierunek na najłatwiejszy dwutysięcznik… Beskid (2012 m), często wchodzą na niego turyści przyjeżdżający kolejką na Kasprowy Wierch.
Dość szybko mijamy Beskid (tutaj znajduje się granica pomiędzy Tatrami Zachodnimi a Wysokimi ) po czym schodzimy na Przełęcz Liliowe (1952 m). Za przełęczą spotykamy pierwsze turystki.
Wędrujemy szeroką ścieżką wyłożoną kamiennymi płytami w wielu miejscach. Trawersujemy zbocza najpierw Skrajnej Turni, a nieco później po skalnych blokach obchodzimy prawą stroną Pośrednią Turnie. Na Świnicką Przełęcz docieramy po piątej i tu kolejna niespodzianka: Tatrzańska rodzinka w komplecie.
Przez Świnicka Przełęcz (2050 m) odchodzi czarny szlak do schroniska Murowaniec, my jednak idziemy prosto, szlakiem czerwonym. Zaczynamy strome podejście po kamiennych stopniach, które prowadzą blisko krawędzi grzbietu, następnie zakosami przechodzimy na prawo. Idąc skalnym chodnikiem dochodzimy do rynny, która ubezpieczona jest łańcuchami. Czeka nas teraz wspinaczka wąską kamienną ścieżką. Trzymając się łańcuchów przechodzimy przez Żleb Blatona. Po kilku minutach skręcamy w lewo i trzymając się łańcucha przechodzimy przez wyraźne wcięcie zwane, Wrótkami. Dalej ponownie czeka nas kurs po kamiennym i piarżystym zboczu po stronie Cichej Doliny Liptowskiej. Po kilkunastu metrach pojawiają się ponownie łańcuchy ułatwiające wspinaczkę po skalnych płytach. Dochodzimy do rozstaju szlaków (w prawo, za strzałką prowadzi szlak na Zawrat). Chwytając łańcuch rozpoczynamy ostateczne podejście na szczyt. Szlak zakręca w lewo, wchodzimy po głazach i skośnych skałach. Jeszcze chwila i jest!!! Po godzinie szóstej zdobywam Świnice!
Zimą nie dala się okiełznać, ale w końcu się udało Mój kolejny dwutysięcznik. Moja Świnka.
Świnica to jeden z symboli Tatr – piękna, niebezpieczna i majestatycznie królująca nad otoczeniem góra. Widoczna z daleka, wznosi się na głównej grani Tatr, w miejscu jej załamania pod kątem niemal 90 stopni i skrzyżowania z granią Orlej Perci. Świnica osiąga wysokość 2301 m, przez co jest zdecydowanie najwyższym szczytem w okolicy i trzecim co najwyższym punktem w Polsce, dostępnym znakowanym szlakiem. Góra składa się z dwóch wyraźnie wyodrębnionych wierzchołków. Niższy ma 2291 m i bywa nazywany „taternickim”, gdyż kończy tu swój bieg wiele tras wspinaczkowych.
Świnica góruje nad trzema walnymi dolinami: Gąsienicową, Cichą, a także nad Doliną Pięciu Stawów. Z kilku przyczyn ta piękna góra owiana jest złą sławą. Po pierwsze, bliskość Kasprowego Wierchu, na szczyt którego wyjechać można kolejką, powoduje, iż na Świnicę wybiera się wielu początkujących turystów. Tymczasem droga od Świnickiej Przełęczy – mimo iż łatwiejsza niż podejście od Zawratu – jest solidnie eksponowana i najeżona trudnościami technicznymi, które niejednego mogą przerosnąć. Po drugie, w czasie burzy Świnica– jako najwyższa góra w okolicy – przyjmuje rolę odgromnika. Po trzecie wreszcie, miejsce to umiłowali sobie desperaci chcący skończy ze swym życiem, przez co Świnica czasami bywa nazywana „górą samobójców”. Wszystko to spowodowało, że w rejonie szczytu i na drogach dojściowych – odkąd prowadzone są statystyki – miało miejsce już około 30 śmiertelnych wypadków.
Roztacza się stąd piękny widok na większą część Tatr – od sielankowo wyglądających, trawiastych grzbietów Tatr Zachodnich, aż po groźne zbocza najdalszych zakątków Tatr Wysokich. Wśród znawców nie ma zgodności co do tego, skąd wzięła się nazwa tej góry. Jedni twierdzą, że wymyślili ją dawni górale, którym boczna grań, odchodząca w stronę Zawratu, z wyglądu przypominała świnię. Jest to wersja bardziej prawdopodobna. Inna mówi, że nazwa wiąże się z odczuciami prekursorów turystyki górskiej, dla których góra była wyjątkowo trudna do zdobycia, co miało świadczyć o jej „świńskim charakterze”.
Wracamy tą samą drogą do rozstaju szlaków. Następnie kierujemy się do przełęczy Zawrat. Droga na Zawrat przewija się przez skalne żeberko i sprowadza niżej systemem łańcuchów, również kilka klamer. Najbardziej emocjonującym miejscem jest długi komin skalny. Dalej już łatwą wąską percią wśród skał i trawek. Jest ubezpieczona w niektórych miejscach łańcuchami ze względu na dużą, choć ukrytą ekspozycję — pokonujemy zbocze wysoko nad Dolinką pod Kołem, w dole Zadni Staw Polski (1890 m n.p.m.). Następnie niezbyt stromym podejściem, trawersując zbocze Zawratowej Turni (2247 m n.p.m.) osiągamy przełęcz — Zawrat 2159 m n.p.m.Jest coś koło siódmej trzydzieści, więc tempo jest nawet dobre.
Chwila przerwy i … idziemy dalej. Już tu kiedyś byłem, więc wiem czego mam się spodziewać.
Zaczynamy od prostego podejścia na Mały Kozi Wierch. Idziemy przez głazowisko, wkrótce pojawiają się pierwsze łańcuchy. Następnie po krótkim odcinku graniowym zaczynamy wspinaczkę na szczyt. Po przejściu szczytu pokonujemy krótki fragment grani i po chwili przy pomocy łańcuchów schodzimy do Zmarzłej Przełączki Wyżniej. Jest dość stromo i wąsko. Z jednej strony łańcuchy, a z drugiej przepaść. Następnie przechodzimy na północną część grani. Wędrujemy teraz kilkanaście metrów w dół bardzo wymagającym skrajem Żydowskiego Żlebu, nazywanym też Honoratką. Na końcu tego etapu jest groźne urwisko. Wychodząc ze żlebu skręcamy w prawo i zaczynamy wąski trawers, który prowadzi nas do ukośnych i spadzistych płyt Zmarzłych Czub, po czym następuje zejście do Zmarzłej Przełęczy. Cały czas asekurujemy się łańcuchami i klamrami. Obok nas specyficzna formacja skalna (chłopek), która z daleka wydaje się wisieć w powietrzu.
Później idziemy w dół jednym z tarasów Zamarłej Turni (omijamy ten szczyt), a wkrótce znowu podejście po skałach (szlak zawija w prawo). Niebawem jesteśmy naprzeciwko ściany zabezpieczonej drabinką z klamer. Zaraz potem najbardziej emocjonujące miejsce na tym odcinku… Drabinka .
Krawędzią z łańcuchem w dłoniach docieramy do silnie eksponowanej metalowej drabinki. Dalej robi wrażenie. Za drabinką kolejne łańcuchy. Tym razem zwracamy się mocno w dół. Po pewnym czasie Orla Perć łączy się z żółtym szlakiem. Wchodzimy na wąskie wcięcie Koziej Przełęczy. W lewo prowadzi szlak do doliny Gąsienicowej.
Przed dziewiąta z Koziej Przełęczy (2137 m) schodzimy żlebem (razem z żółtym szlakiem) kilkanaście metrów w kierunku Dolinki Pustej. Idąc stromo w dół pokonujemy również spadzisty kominek. Dalej szlaki rozłączają się – żółty biegnie do Doliny Pięciu Stawów Polskich, zaś czerwony (Orla Perć) odbija w lewo. Pniemy się w górę na Kozie Czuby. Dochodzimy do charakterystycznej półki, za którą wspinamy się po niemal pionowej skale. Po przebyciu dość krótkiego odcinka przez piarżysko kontynuujemy wspinaczkę. Tuż przed zdobyciem najwyższego wierzchołka Kozich Czubów wchodzimy po skalnej płycie. Wcześniej kroczymy po stromych, dużych i nieregularnych stopniach. Na tym etapie towarzyszą nam wspaniałe krajobrazy, szczególnie fascynuje widok na kominek prowadzący na Kozi Wierch. Z daleka drabinka robi jeszcze większe wrażenie.
Teraz przed nami bardzo trudne i wymagające sporej ostrożności zejście przepaścistą rynną do Wyżniej Koziej Przełęczy.
Czeka nas dużo łańcuchów i klamer.
Na przełęczy, z której w obie strony spadają urwiste żleby jest bardzo mało miejsca do zejścia.
Na koniec zostaje nam wejście ubezpieczonym i długim kominkiem na szczyt. Tutaj niestety brak łańcuchów w górnej kopule szczytowej. Po wspinaczce zakręcamy w prawo. Dalej szlak prowadzi nas w lewo. Dookoła piarżysko, po chwili dochodzimy do najwyższego punku Orlej Perci - Koziego Wierchu (2 291 m)
Witaj ponownie… Miałem zaszczyt już tu być, ale zimą.
Nazwa szczytu pochodzi od często pasących się na jej zboczach stad kozic, zwłaszcza na jego łagodniejszych, południowych stokach. Stosowana była ona od dawna przez pasterzy wypasających w Dolinie Pięciu Stawów Polskich, pasterze z Doliny Gąsienicowej nazywali ten szczyt natomiast Czarnymi Ścianami.
U góry rozpościera się piękna panorama Tatr.
Kontynuujemy wyprawę Orlą Percią. Z Koziego Wierchu schodzimy nieco spadzistą dróżką, wokoło dużo gruzu i kamieni. Przechodzimy na południową stronę grani, niebawem czarny szlak odłącza się od czerwonego, który kieruje się w prawo, do Doliny Pięciu Stawów Polskich.
Dalej idziemy trawersem po piargach, pokonujemy kilka skalnych żeberek. Po jakimś czasie dochodzimy pod Buczynową Strażnicę. Następnie osiągamy wąską Przełączkę nad Dolinką Buczynową. Na przełączce szlak skręca w lewo, schodzimy Żlebem Kulczyńskiego.
Jest dość stromo, brak jakichkolwiek sztucznych ułatwień. Do tego luźne kamienie. Następnie stajemy na skrzyżowaniu szlaków. W dół odchodzi czarno znakowana trasa na Halę Gąsienicową (przez Kozią Dolinkę). My jednak zwracamy się w prawo, przed nami Czarne Ściany.
Teraz pokonujemy najciekawsze przejście przez stromy 20-metrowy komin Czarnego Mniszka. Podczas wspinaczki niezwykle przydatne okazują się liczne łańcuchy i klamry.
Po pokonaniu kominka wyłania się ogromna przepaść, dlatego też przechodzimy od razu na prawą stronę. Później już bez większych problemów idziemy, aż do Granatów. Perć aktualnie wiedzie skalistymi zboczami Czarnych Ścian.
Wkrótce na moment łączymy się z zielonym szlakiem, który prowadzi znad Zmarzłego Stawu, po czym wkraczamy na grań i zaraz potem meldujemy się na Zadnim Granacie (2240 m).
Chwila odpoczynku i nasuwa się pytanie… Czy idziemy dalej? Bo dopadało mnie już zmęczenie. Idziemy!
Czeka nas teraz zejście z Zadniego Granatu. Schodzimy z grani na prawą stronę, musimy uważać, bo jest dosyć stromo. Pokonujemy zbocze bardzo wąską ścieżką, po prawej towarzyszy nam duża przepaść, a na szlaku pojawia się coraz więcej drobnych kamieni. Dochodzimy pod Pośrednią Sieczkową Przełączkę. Czeka nas teraz krótka wspinaczka. Zaraz za Przełączką skręcamy w prawo.
Szlak chwilowo zaczyna się wznosić. W pewnym momencie wchodzimy na wąską ścieżkę, która kończy się urwiskiem, dlatego musimy przejść na lewo. Przed nami strome zejście z Pośredniego Granatu po głazach. Momentami jest stromo.
Dalej kolejne zejście pośród nieregularnych skał. Dochodzimy do wąskiej półki skalnej, której przejście ułatwia zamocowana klamra. Kawałek dalej stajemy nad kilkunastometrową szczeliną. Robimy duży krok i z pomocą łańcucha przechodzimy na drugą stronę.
Jesteśmy na Skrajnej Sieczkowej Przełączce. Na zachód opada Żleb Drege’a, na pierwszy rzut oka łagodny, acz śmiertelnie niebezpieczny. Pod żadnym pozorem nie wolno zbaczać z wytyczonej trasy!
Nadciągają chmury… w tym czasie wchodzimy na Skrajny Granat (2226 m).
Jest już koło godziny… nawet nie wiem może przed czternastą, może po… Robimy kolejny odpoczynek.
Zmęczenie dopada mnie coraz bardziej, w dodatku kończą się zapasy wody… Bicie się z myślami czy iść dalej, czy schodzić żółtym szlakiem w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego. Jestem już o krok pokonania całej Orlej Perci. Jeszcze chwila odpoczynku. I co robić? No i postanowione…
Kontynuujemy wyprawę Orlą Percią, którą dojdziemy na Krzyżne. Należy pamiętać, że będziemy mogli zejść dopiero po osiągnięciu wspomnianej przełęczy i jest jeszcze ostatni odcinek znacznie trudniejszy od przebytego, ale wtedy nie wiedziałem co mnie jeszcze czeka.
Zaczynamy od zejścia ze Skrajnego Granatu. Ostrożnie kroczymy nad Dolinką Buczynową. Już od początku towarzyszą nam łańcuchy, które pomagają zejść po skalnych płytach. Szlak zakręca i rozpoczynamy trudny trawers po skośnej ścianie, jest bardzo stromo. Skręcamy w lewo i podążamy wąską i kruchą ścieżką. Kawałek dalej szlak zakosami schodzi w kierunku Granackiej Przełęczy. Dolna część zejścia jest niewygodna ze względu na piarżysko. Z wąskiej przełęczy wchodzimy do żlebu znajdującego się po stronie Doliny Pańszczycy. Schodzimy przy ścianie trzymając się łańcuchów, po kilku metrach pojawia się dwumetrowa dziura, nad którą przechodzimy opierając się o skalne półeczki. Orla Perć odbija w prawo. Robi się bardzo przepaściście.
Niekiedy przejście staje się niezwykle wąskie. Cały czas towarzyszą nam łańcuchy, które prowadzą do 4-metrowej drabinki. Z lewej rozpościera się urwisko. Teraz czeka nas podejście skalnym gzymsem na Orlą Przełączkę Niżnią, Kolejny raz zmieniamy stronę grani. Wędrując prostą, ale eksponowaną ścieżką, chwilę później omijamy wierzchołek Orlej Baszty. Wnet dochodzimy do kilkunastometrowego, wąskiego kominka. Trudne i strome zejście.
Wychodzimy na trawiaste zbocze, które prowadzi nas do Pościeli Jasińskiego (przełęcz). Następnie idziemy w dół po gruzowisku. Orla Perć nie daje nam odpocząć, czeka nas teraz trudny i wymagający trawers Buczynowych Czub. Trzymając się łańcucha przesuwamy się po skośnych płytach. Dochodzimy do wysokiego i stromego skalnego koryta. Jest bardzo wąsko! Kroczymy tuż przy czeluści. Po wspinaczce kierujemy się na południowe zbocze. Cały czas poruszamy się z użyciem zabezpieczeń. Jesteśmy na Przełęczy Nowickiego. Za wspomnianą przełęczą przechodzimy po skośnych płytach i skręcamy w lewo. Przed nami wąska i przepaścista trasa, na przeszkodzie stają kamienie i skalne rynny. Aktualnie względnie swobodnie maszerujemy po wygodnej ścieżce. Mijamy z lewej Wielką Buczynową Turnię i dochodzimy do kolejnych utrudnień. Czekają nas teraz wąskie, ciekawe przejścia wśród skał, które są ubezpieczone łańcuchami, a po prawej stronie urwisko. Szlak staje się niewygodny i piarżysty. Osiągamy stok, który spada do długiego i kruchego żlebu. Schodzimy powoli uważając, aby nie strącić kamieni. Pojawiają się łańcuchy, schodzimy teraz po głazach w formie kominka. Po trudnym zejściu szlak zakręca w lewo. Czeka nas teraz stroma wspinaczka żlebem poniżej Buczynowej Przełęczy.
Skalny i niewygodny szlak zabezpieczony jest mnóstwem łańcuchów. Spotkamy kilka miejsc gdzie trzeba się podciągać, a siły już coraz mniej. Po długiej i wymagającej wspinaczce dochodzimy do skalnego żeberka, przechodzimy je i skręcamy w prawo. Wydostajemy się na grzbiet przez wąskie, skalne żebro w pobliżu Małej Buczynowej Turni. Szlak skręca w prawo, przez chwile maszerujemy wąską granią. Wędrujemy teraz po południowej stronie, trawiastymi zboczami omijamy skaliste turnie Ptaka i Kopę nad Krzyżnem. Jeszcze chwila wędrówki kamienną i niewygodną ścieżką osiągamy Krzyżne (2112 m.)
Krzyżne od dawna należy do najbardziej znanych punktów widokowych w Tatrach. Roztacza się z niego rozległy widok na Tatry Wysokie i Bielskie. Z powodu zachmurzenia nie było mi to pisane. Może innym razem. Nazwa Krzyżne pochodzi od położenia w miejscu, w którym krzyżują się trzy grzbiety. Zmęczony, wyczerpany, ale szczęśliwy osiągnąłem to co jeszcze rano nie byłem sobie wyobrazić. Świnica i Orla Perć zdobyte. Do tej pory nie umiem w to uwierzyć. Nie wiem jak to zrobiłem.
Najtrudniejszy odcinek Orlej według mnie to odcinek z Granatów na Krzyżne, ale prawdopodobnie dlatego, że zmęczenie brało już górę i trzeba było się chwilami bardzo skupić, żeby bezpiecznie zejść, czy podejść z łańcuchami. Za chwilę wybije godzina siedemnasta. Zostało już tylko zejście… Kierunek - żółty szlak do Murowańca. Niby dwie godziny i dwadzieścia minut. Schodzimy po stromym rumowisku, trzeba uważać łatwo o upadek, a w dodatku zmęczenie robi swoje. Niebawem nachylenie dróżki sukcesywnie się zmniejsza i zamienia się w płaską kamienna drogę. Artur maszeruje daleko przede mną, próbuje go dogonić, ale nic z tego. Droga się dłuży… Idę, idę i końca nie widać.
Upłynęła godzina, może dwie, albo cała wieczność. Szlak raz się lekko wznosi, a raz opada. Po jakimśczasie docieram do Czerwonego Stawu Pańszczyckiego (1656 m). Po dwóch godzinach docieram do rozwidlenia szlaków Zadni Upłaz (1628 m.). Przede mną jeszcze godzina marszu. Jeszcze jedna mała górka, jeszcze jedno zejście małe podejście… z daleka widać już schronisko. Niby tak blisko, a jednak daleko. W końcu po siedemnastu godzinach wędrówki docieram do Schroniska. Padnięty, ale zadowolony. Naprawdę było warto. Czy bym to powtórzył? Pewnie tak.
Następnego dnia budzę się po szóstej. Wyspany, wypoczęty i o dziwo nic mnie nie boli. Chyba jeszcze jestem pod wpływem wczorajszych emocji. Pakujemy się i opuszczamy schronisko i kierujemy się na Kuźnice, a potem kierunek dom.
Opis szlaków i szczytów zaczerpnięty ze stron natatry.pl i portaltatrzański.pl
FOTO
Trasa Orla Perć została wytyczona w latach 1903-1906 przez ks. Walentego Gadowskiego według pomysłu Franciszka Nowickiego. W 1932 roku zamknięty został odcinek pomiędzy Krzyżnem a Polaną pod Wołoszynem (ścisły rezerwat przyrody). W ramach uczczenia ukończenia szlaku, w ścianie Zawratowej Turni została umieszczona figurka Matki Boskiej, która zachowała się do dziś. Obecnie przebieg Orlej Perci różni się od oryginalnego projektu sprzed ponad 110 lat.
Pobudka o trzeciej i już w pół do czwartej wyruszamy z Arturem w drogę. Spod schroniska "Murowaniec" na Hali Gąsienicowej podążamy żółtym szlakiem na południowy zachód w stronę Kasprowego Wierchu. Podczas drogi na Kasprowy Wierch zastał nas wschód słońca.
Szlak na szczyt biegnie po solidnej, kamienistej ścieżce niemal równolegle do wyciągu krzesełkowego. W pół do piątej docieramy na Suchą Przełęcz (1950 m).
Obieramy kierunek na najłatwiejszy dwutysięcznik… Beskid (2012 m), często wchodzą na niego turyści przyjeżdżający kolejką na Kasprowy Wierch.
Dość szybko mijamy Beskid (tutaj znajduje się granica pomiędzy Tatrami Zachodnimi a Wysokimi ) po czym schodzimy na Przełęcz Liliowe (1952 m). Za przełęczą spotykamy pierwsze turystki.
Wędrujemy szeroką ścieżką wyłożoną kamiennymi płytami w wielu miejscach. Trawersujemy zbocza najpierw Skrajnej Turni, a nieco później po skalnych blokach obchodzimy prawą stroną Pośrednią Turnie. Na Świnicką Przełęcz docieramy po piątej i tu kolejna niespodzianka: Tatrzańska rodzinka w komplecie.
Przez Świnicka Przełęcz (2050 m) odchodzi czarny szlak do schroniska Murowaniec, my jednak idziemy prosto, szlakiem czerwonym. Zaczynamy strome podejście po kamiennych stopniach, które prowadzą blisko krawędzi grzbietu, następnie zakosami przechodzimy na prawo. Idąc skalnym chodnikiem dochodzimy do rynny, która ubezpieczona jest łańcuchami. Czeka nas teraz wspinaczka wąską kamienną ścieżką. Trzymając się łańcuchów przechodzimy przez Żleb Blatona. Po kilku minutach skręcamy w lewo i trzymając się łańcucha przechodzimy przez wyraźne wcięcie zwane, Wrótkami. Dalej ponownie czeka nas kurs po kamiennym i piarżystym zboczu po stronie Cichej Doliny Liptowskiej. Po kilkunastu metrach pojawiają się ponownie łańcuchy ułatwiające wspinaczkę po skalnych płytach. Dochodzimy do rozstaju szlaków (w prawo, za strzałką prowadzi szlak na Zawrat). Chwytając łańcuch rozpoczynamy ostateczne podejście na szczyt. Szlak zakręca w lewo, wchodzimy po głazach i skośnych skałach. Jeszcze chwila i jest!!! Po godzinie szóstej zdobywam Świnice!
Zimą nie dala się okiełznać, ale w końcu się udało Mój kolejny dwutysięcznik. Moja Świnka.
Świnica to jeden z symboli Tatr – piękna, niebezpieczna i majestatycznie królująca nad otoczeniem góra. Widoczna z daleka, wznosi się na głównej grani Tatr, w miejscu jej załamania pod kątem niemal 90 stopni i skrzyżowania z granią Orlej Perci. Świnica osiąga wysokość 2301 m, przez co jest zdecydowanie najwyższym szczytem w okolicy i trzecim co najwyższym punktem w Polsce, dostępnym znakowanym szlakiem. Góra składa się z dwóch wyraźnie wyodrębnionych wierzchołków. Niższy ma 2291 m i bywa nazywany „taternickim”, gdyż kończy tu swój bieg wiele tras wspinaczkowych.
Świnica góruje nad trzema walnymi dolinami: Gąsienicową, Cichą, a także nad Doliną Pięciu Stawów. Z kilku przyczyn ta piękna góra owiana jest złą sławą. Po pierwsze, bliskość Kasprowego Wierchu, na szczyt którego wyjechać można kolejką, powoduje, iż na Świnicę wybiera się wielu początkujących turystów. Tymczasem droga od Świnickiej Przełęczy – mimo iż łatwiejsza niż podejście od Zawratu – jest solidnie eksponowana i najeżona trudnościami technicznymi, które niejednego mogą przerosnąć. Po drugie, w czasie burzy Świnica– jako najwyższa góra w okolicy – przyjmuje rolę odgromnika. Po trzecie wreszcie, miejsce to umiłowali sobie desperaci chcący skończy ze swym życiem, przez co Świnica czasami bywa nazywana „górą samobójców”. Wszystko to spowodowało, że w rejonie szczytu i na drogach dojściowych – odkąd prowadzone są statystyki – miało miejsce już około 30 śmiertelnych wypadków.
Roztacza się stąd piękny widok na większą część Tatr – od sielankowo wyglądających, trawiastych grzbietów Tatr Zachodnich, aż po groźne zbocza najdalszych zakątków Tatr Wysokich. Wśród znawców nie ma zgodności co do tego, skąd wzięła się nazwa tej góry. Jedni twierdzą, że wymyślili ją dawni górale, którym boczna grań, odchodząca w stronę Zawratu, z wyglądu przypominała świnię. Jest to wersja bardziej prawdopodobna. Inna mówi, że nazwa wiąże się z odczuciami prekursorów turystyki górskiej, dla których góra była wyjątkowo trudna do zdobycia, co miało świadczyć o jej „świńskim charakterze”.
Wracamy tą samą drogą do rozstaju szlaków. Następnie kierujemy się do przełęczy Zawrat. Droga na Zawrat przewija się przez skalne żeberko i sprowadza niżej systemem łańcuchów, również kilka klamer. Najbardziej emocjonującym miejscem jest długi komin skalny. Dalej już łatwą wąską percią wśród skał i trawek. Jest ubezpieczona w niektórych miejscach łańcuchami ze względu na dużą, choć ukrytą ekspozycję — pokonujemy zbocze wysoko nad Dolinką pod Kołem, w dole Zadni Staw Polski (1890 m n.p.m.). Następnie niezbyt stromym podejściem, trawersując zbocze Zawratowej Turni (2247 m n.p.m.) osiągamy przełęcz — Zawrat 2159 m n.p.m.Jest coś koło siódmej trzydzieści, więc tempo jest nawet dobre.
Chwila przerwy i … idziemy dalej. Już tu kiedyś byłem, więc wiem czego mam się spodziewać.
Zaczynamy od prostego podejścia na Mały Kozi Wierch. Idziemy przez głazowisko, wkrótce pojawiają się pierwsze łańcuchy. Następnie po krótkim odcinku graniowym zaczynamy wspinaczkę na szczyt. Po przejściu szczytu pokonujemy krótki fragment grani i po chwili przy pomocy łańcuchów schodzimy do Zmarzłej Przełączki Wyżniej. Jest dość stromo i wąsko. Z jednej strony łańcuchy, a z drugiej przepaść. Następnie przechodzimy na północną część grani. Wędrujemy teraz kilkanaście metrów w dół bardzo wymagającym skrajem Żydowskiego Żlebu, nazywanym też Honoratką. Na końcu tego etapu jest groźne urwisko. Wychodząc ze żlebu skręcamy w prawo i zaczynamy wąski trawers, który prowadzi nas do ukośnych i spadzistych płyt Zmarzłych Czub, po czym następuje zejście do Zmarzłej Przełęczy. Cały czas asekurujemy się łańcuchami i klamrami. Obok nas specyficzna formacja skalna (chłopek), która z daleka wydaje się wisieć w powietrzu.
Później idziemy w dół jednym z tarasów Zamarłej Turni (omijamy ten szczyt), a wkrótce znowu podejście po skałach (szlak zawija w prawo). Niebawem jesteśmy naprzeciwko ściany zabezpieczonej drabinką z klamer. Zaraz potem najbardziej emocjonujące miejsce na tym odcinku… Drabinka .
Krawędzią z łańcuchem w dłoniach docieramy do silnie eksponowanej metalowej drabinki. Dalej robi wrażenie. Za drabinką kolejne łańcuchy. Tym razem zwracamy się mocno w dół. Po pewnym czasie Orla Perć łączy się z żółtym szlakiem. Wchodzimy na wąskie wcięcie Koziej Przełęczy. W lewo prowadzi szlak do doliny Gąsienicowej.
Przed dziewiąta z Koziej Przełęczy (2137 m) schodzimy żlebem (razem z żółtym szlakiem) kilkanaście metrów w kierunku Dolinki Pustej. Idąc stromo w dół pokonujemy również spadzisty kominek. Dalej szlaki rozłączają się – żółty biegnie do Doliny Pięciu Stawów Polskich, zaś czerwony (Orla Perć) odbija w lewo. Pniemy się w górę na Kozie Czuby. Dochodzimy do charakterystycznej półki, za którą wspinamy się po niemal pionowej skale. Po przebyciu dość krótkiego odcinka przez piarżysko kontynuujemy wspinaczkę. Tuż przed zdobyciem najwyższego wierzchołka Kozich Czubów wchodzimy po skalnej płycie. Wcześniej kroczymy po stromych, dużych i nieregularnych stopniach. Na tym etapie towarzyszą nam wspaniałe krajobrazy, szczególnie fascynuje widok na kominek prowadzący na Kozi Wierch. Z daleka drabinka robi jeszcze większe wrażenie.
Teraz przed nami bardzo trudne i wymagające sporej ostrożności zejście przepaścistą rynną do Wyżniej Koziej Przełęczy.
Czeka nas dużo łańcuchów i klamer.
Na przełęczy, z której w obie strony spadają urwiste żleby jest bardzo mało miejsca do zejścia.
Na koniec zostaje nam wejście ubezpieczonym i długim kominkiem na szczyt. Tutaj niestety brak łańcuchów w górnej kopule szczytowej. Po wspinaczce zakręcamy w prawo. Dalej szlak prowadzi nas w lewo. Dookoła piarżysko, po chwili dochodzimy do najwyższego punku Orlej Perci - Koziego Wierchu (2 291 m)
Witaj ponownie… Miałem zaszczyt już tu być, ale zimą.
Nazwa szczytu pochodzi od często pasących się na jej zboczach stad kozic, zwłaszcza na jego łagodniejszych, południowych stokach. Stosowana była ona od dawna przez pasterzy wypasających w Dolinie Pięciu Stawów Polskich, pasterze z Doliny Gąsienicowej nazywali ten szczyt natomiast Czarnymi Ścianami.
U góry rozpościera się piękna panorama Tatr.
Kontynuujemy wyprawę Orlą Percią. Z Koziego Wierchu schodzimy nieco spadzistą dróżką, wokoło dużo gruzu i kamieni. Przechodzimy na południową stronę grani, niebawem czarny szlak odłącza się od czerwonego, który kieruje się w prawo, do Doliny Pięciu Stawów Polskich.
Dalej idziemy trawersem po piargach, pokonujemy kilka skalnych żeberek. Po jakimś czasie dochodzimy pod Buczynową Strażnicę. Następnie osiągamy wąską Przełączkę nad Dolinką Buczynową. Na przełączce szlak skręca w lewo, schodzimy Żlebem Kulczyńskiego.
Jest dość stromo, brak jakichkolwiek sztucznych ułatwień. Do tego luźne kamienie. Następnie stajemy na skrzyżowaniu szlaków. W dół odchodzi czarno znakowana trasa na Halę Gąsienicową (przez Kozią Dolinkę). My jednak zwracamy się w prawo, przed nami Czarne Ściany.
Teraz pokonujemy najciekawsze przejście przez stromy 20-metrowy komin Czarnego Mniszka. Podczas wspinaczki niezwykle przydatne okazują się liczne łańcuchy i klamry.
Po pokonaniu kominka wyłania się ogromna przepaść, dlatego też przechodzimy od razu na prawą stronę. Później już bez większych problemów idziemy, aż do Granatów. Perć aktualnie wiedzie skalistymi zboczami Czarnych Ścian.
Wkrótce na moment łączymy się z zielonym szlakiem, który prowadzi znad Zmarzłego Stawu, po czym wkraczamy na grań i zaraz potem meldujemy się na Zadnim Granacie (2240 m).
Chwila odpoczynku i nasuwa się pytanie… Czy idziemy dalej? Bo dopadało mnie już zmęczenie. Idziemy!
Czeka nas teraz zejście z Zadniego Granatu. Schodzimy z grani na prawą stronę, musimy uważać, bo jest dosyć stromo. Pokonujemy zbocze bardzo wąską ścieżką, po prawej towarzyszy nam duża przepaść, a na szlaku pojawia się coraz więcej drobnych kamieni. Dochodzimy pod Pośrednią Sieczkową Przełączkę. Czeka nas teraz krótka wspinaczka. Zaraz za Przełączką skręcamy w prawo.
Szlak chwilowo zaczyna się wznosić. W pewnym momencie wchodzimy na wąską ścieżkę, która kończy się urwiskiem, dlatego musimy przejść na lewo. Przed nami strome zejście z Pośredniego Granatu po głazach. Momentami jest stromo.
Dalej kolejne zejście pośród nieregularnych skał. Dochodzimy do wąskiej półki skalnej, której przejście ułatwia zamocowana klamra. Kawałek dalej stajemy nad kilkunastometrową szczeliną. Robimy duży krok i z pomocą łańcucha przechodzimy na drugą stronę.
Jesteśmy na Skrajnej Sieczkowej Przełączce. Na zachód opada Żleb Drege’a, na pierwszy rzut oka łagodny, acz śmiertelnie niebezpieczny. Pod żadnym pozorem nie wolno zbaczać z wytyczonej trasy!
Nadciągają chmury… w tym czasie wchodzimy na Skrajny Granat (2226 m).
Jest już koło godziny… nawet nie wiem może przed czternastą, może po… Robimy kolejny odpoczynek.
Zmęczenie dopada mnie coraz bardziej, w dodatku kończą się zapasy wody… Bicie się z myślami czy iść dalej, czy schodzić żółtym szlakiem w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego. Jestem już o krok pokonania całej Orlej Perci. Jeszcze chwila odpoczynku. I co robić? No i postanowione…
Kontynuujemy wyprawę Orlą Percią, którą dojdziemy na Krzyżne. Należy pamiętać, że będziemy mogli zejść dopiero po osiągnięciu wspomnianej przełęczy i jest jeszcze ostatni odcinek znacznie trudniejszy od przebytego, ale wtedy nie wiedziałem co mnie jeszcze czeka.
Zaczynamy od zejścia ze Skrajnego Granatu. Ostrożnie kroczymy nad Dolinką Buczynową. Już od początku towarzyszą nam łańcuchy, które pomagają zejść po skalnych płytach. Szlak zakręca i rozpoczynamy trudny trawers po skośnej ścianie, jest bardzo stromo. Skręcamy w lewo i podążamy wąską i kruchą ścieżką. Kawałek dalej szlak zakosami schodzi w kierunku Granackiej Przełęczy. Dolna część zejścia jest niewygodna ze względu na piarżysko. Z wąskiej przełęczy wchodzimy do żlebu znajdującego się po stronie Doliny Pańszczycy. Schodzimy przy ścianie trzymając się łańcuchów, po kilku metrach pojawia się dwumetrowa dziura, nad którą przechodzimy opierając się o skalne półeczki. Orla Perć odbija w prawo. Robi się bardzo przepaściście.
Niekiedy przejście staje się niezwykle wąskie. Cały czas towarzyszą nam łańcuchy, które prowadzą do 4-metrowej drabinki. Z lewej rozpościera się urwisko. Teraz czeka nas podejście skalnym gzymsem na Orlą Przełączkę Niżnią, Kolejny raz zmieniamy stronę grani. Wędrując prostą, ale eksponowaną ścieżką, chwilę później omijamy wierzchołek Orlej Baszty. Wnet dochodzimy do kilkunastometrowego, wąskiego kominka. Trudne i strome zejście.
Wychodzimy na trawiaste zbocze, które prowadzi nas do Pościeli Jasińskiego (przełęcz). Następnie idziemy w dół po gruzowisku. Orla Perć nie daje nam odpocząć, czeka nas teraz trudny i wymagający trawers Buczynowych Czub. Trzymając się łańcucha przesuwamy się po skośnych płytach. Dochodzimy do wysokiego i stromego skalnego koryta. Jest bardzo wąsko! Kroczymy tuż przy czeluści. Po wspinaczce kierujemy się na południowe zbocze. Cały czas poruszamy się z użyciem zabezpieczeń. Jesteśmy na Przełęczy Nowickiego. Za wspomnianą przełęczą przechodzimy po skośnych płytach i skręcamy w lewo. Przed nami wąska i przepaścista trasa, na przeszkodzie stają kamienie i skalne rynny. Aktualnie względnie swobodnie maszerujemy po wygodnej ścieżce. Mijamy z lewej Wielką Buczynową Turnię i dochodzimy do kolejnych utrudnień. Czekają nas teraz wąskie, ciekawe przejścia wśród skał, które są ubezpieczone łańcuchami, a po prawej stronie urwisko. Szlak staje się niewygodny i piarżysty. Osiągamy stok, który spada do długiego i kruchego żlebu. Schodzimy powoli uważając, aby nie strącić kamieni. Pojawiają się łańcuchy, schodzimy teraz po głazach w formie kominka. Po trudnym zejściu szlak zakręca w lewo. Czeka nas teraz stroma wspinaczka żlebem poniżej Buczynowej Przełęczy.
Skalny i niewygodny szlak zabezpieczony jest mnóstwem łańcuchów. Spotkamy kilka miejsc gdzie trzeba się podciągać, a siły już coraz mniej. Po długiej i wymagającej wspinaczce dochodzimy do skalnego żeberka, przechodzimy je i skręcamy w prawo. Wydostajemy się na grzbiet przez wąskie, skalne żebro w pobliżu Małej Buczynowej Turni. Szlak skręca w prawo, przez chwile maszerujemy wąską granią. Wędrujemy teraz po południowej stronie, trawiastymi zboczami omijamy skaliste turnie Ptaka i Kopę nad Krzyżnem. Jeszcze chwila wędrówki kamienną i niewygodną ścieżką osiągamy Krzyżne (2112 m.)
Krzyżne od dawna należy do najbardziej znanych punktów widokowych w Tatrach. Roztacza się z niego rozległy widok na Tatry Wysokie i Bielskie. Z powodu zachmurzenia nie było mi to pisane. Może innym razem. Nazwa Krzyżne pochodzi od położenia w miejscu, w którym krzyżują się trzy grzbiety. Zmęczony, wyczerpany, ale szczęśliwy osiągnąłem to co jeszcze rano nie byłem sobie wyobrazić. Świnica i Orla Perć zdobyte. Do tej pory nie umiem w to uwierzyć. Nie wiem jak to zrobiłem.
Najtrudniejszy odcinek Orlej według mnie to odcinek z Granatów na Krzyżne, ale prawdopodobnie dlatego, że zmęczenie brało już górę i trzeba było się chwilami bardzo skupić, żeby bezpiecznie zejść, czy podejść z łańcuchami. Za chwilę wybije godzina siedemnasta. Zostało już tylko zejście… Kierunek - żółty szlak do Murowańca. Niby dwie godziny i dwadzieścia minut. Schodzimy po stromym rumowisku, trzeba uważać łatwo o upadek, a w dodatku zmęczenie robi swoje. Niebawem nachylenie dróżki sukcesywnie się zmniejsza i zamienia się w płaską kamienna drogę. Artur maszeruje daleko przede mną, próbuje go dogonić, ale nic z tego. Droga się dłuży… Idę, idę i końca nie widać.
Upłynęła godzina, może dwie, albo cała wieczność. Szlak raz się lekko wznosi, a raz opada. Po jakimśczasie docieram do Czerwonego Stawu Pańszczyckiego (1656 m). Po dwóch godzinach docieram do rozwidlenia szlaków Zadni Upłaz (1628 m.). Przede mną jeszcze godzina marszu. Jeszcze jedna mała górka, jeszcze jedno zejście małe podejście… z daleka widać już schronisko. Niby tak blisko, a jednak daleko. W końcu po siedemnastu godzinach wędrówki docieram do Schroniska. Padnięty, ale zadowolony. Naprawdę było warto. Czy bym to powtórzył? Pewnie tak.
Następnego dnia budzę się po szóstej. Wyspany, wypoczęty i o dziwo nic mnie nie boli. Chyba jeszcze jestem pod wpływem wczorajszych emocji. Pakujemy się i opuszczamy schronisko i kierujemy się na Kuźnice, a potem kierunek dom.
Opis szlaków i szczytów zaczerpnięty ze stron natatry.pl i portaltatrzański.pl
FOTO