Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gary z miasteczka Gliwice. Mam przejechane 46545.76 kilometrów w tym 4148.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.37 km/h
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gary.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Stezka v oblacích i Zamek Moszna

Niedziela, 15 maja 2016 · dodano: 29.05.2016 | Komentarze 0

Budzę się rano chwilę po ósmej, za oknem świeci słonko. Pogoda super - może rower?
Niestety nie było chętnych.
A może spontaniczny wyjazd do Czech na „Ścieżkę w obłokach”?
Daje post na spontaniczne wypady: Naprawdę spontaniczny wypad bo jak najszybciej start z Gliwic. W ciągu chwili jest chętna osoba. Szybko się zbieram i w drogę…
Po dwunastej docieramy na miejsce. Z daleka wygląda to jak aquapark na górce.



Kupujemy bilety na kolejkę linowa i na Ścieżkę w obłokach.



Ścieżka w obłokach to efekt ciężkiej pracy i zaciętości czeskich inżynierów. Piątego grudnia 2015 roku ta wyjątkowa budowla została przedstawiona wszystkim w całej swej okazałości.
Stezka v oblacích to budowla niezwykła. Wzniesiono ją na wysokości 1116 m. n.p.m. na szczycie Slamnik, tuż obok górnej stacji kolejki Sněžník. Całość ma wysokość około 55 metrów, a ze szczytu rozpościera się piorunujący widok na dolinę Dolnej Morawy, sporą część Jeseników oraz Orlické hory, zaś przy dobrej widoczności można dostrzec zarys Karkonoszy z charakterystyczną Śnieżką.
Trudno tę konstrukcję nazwać klasyczną wieżą widokową.



Jest to raczej przepiękne połączenie trzech wież, promenady i… zjeżdżalni, ale o niej później. Obiekt jest wykonany z drewna modrzewiowego i stali. Wznosi się ponad porastającym górę świerkowym lasem. Wędrując po tej ścieżce w drodze na szczyt pokonujemy odległość 750 metrów oraz 38 m przewyższenia.



Drogę między poszczególnymi poziomami można pokonać także w rękawie z siatki (w obie strony), a z góry na dół można zjechać w 101-metrowej stalowej rurze
Zresztą – nie ma sensu dłużej się rozpisywać – to trzeba zobaczyć!



Pogoda nie rozpieszcza, wieje lodowaty wiatr i pada śnieg.
Nadchodzi pora by wracać …
Wracając już w kierunku domu przypadkowo zahaczamy o zamek w Mosznej.



Moszna położona jest na szlaku komunikacyjnym łączącym Prudnik z Krapkowicami. Nazwa wioski pochodzi prawdopodobnie od nazwiska Moschin, rodziny przybyłej do parafii Łącznik w XIV wieku. Jak głosi legenda, Moszna w średniowieczu należała do Zakonu Templariuszy.
Na stronie National Geographic Polska została opisana bogata historia zameczku:
„Jedni mówią o nim: kicz, inni: Disneyland. Tak czy inaczej, budowla robi wrażenie. Ma 365 pomieszczeń – tyle, ile jest dni w roku – i 99 wież. A w maju w pałacowym ogrodzie kwitną setki azalii, zachwycając zapachem.
Choć potocznie bywa nazywany zamkiem, nigdy nie pełnił funkcji obronnych. Zbudował go pod koniec XIX w. Franz Hubert von Tiele-Winckler, syn niezbyt bogatego porucznika i dziedziczki olbrzymiej fortuny. Państwo von Tiele-Wincklerowie mieli, oprócz fabryk i kopalni, także 33 posiadłości ziemskie. Do pełni szczęścia brakowało im tylko hrabiowskich tytułów i okazałej siedziby.
Niewielki pałac w Mosznej nie spełniał oczekiwań rodu. Kiedy rezydencja spłonęła, Franz Hubert zaczął realizować swoje marzenia. Prace budowlane, których efektem jest bajkowy zamek z oranżerią, rozpoczęto w 1896 r. Franz kazał ozdobić budowlę 99 wieżami, tyle bowiem posiadał majątków. Gdyby miał ich sto, musiałby utrzymywać garnizon wojska. Hrabia (tytuł uzyskał w 1895 r.) wolał wydawać pieniądze na zaspokojenie własnych potrzeb. Franz Hubert robił wszystko, aby tylko ściągnąć do Mosznej cesarza. W parku stworzył sieć kanałów, polecił poprowadzić linię kolejową łączącą Mosznę z resztą świata. W 1911 r. cesarz Wilhelm II odwiedził posiadłość Wincklerów. Rok później uczestniczył w wielkim polowaniu w Mosznej, podczas którego ustrzelono 2 839 sztuk zwierzyny. Królem polowania został oczywiście sam cesarz. Podobno pewnego wieczora stanął w oknie swego apartamentu i zapytał hrabiego Franza Huberta: Jak ci się udało tak szybko zbudować taki pałac?– Panie, pomógł mi szatan – odpowiedział hrabia i koło zamkowej kaplicy kazał postawić figurę diabła. Do dziś w oranżerii stoi wypchany muflon, który pamięta czasy wielkich polowań.



Opowieści z Mosznej pełne są duchów i mrożących krew w żyłach wydarzeń. Jedna z nich jest związana z angielską guwernantką, która prosiła, by po śmierci mogła spocząć na wyspie, w ojczystym kraju. Tymczasem Wincklerowie pochowali ją na wyspie, ale w pałacowym parku. Od tamtej pory straszy. Więcej problemów nastręcza jednak duch służącej-samobójczyni. Legenda mówi, że antenat właścicieli pasjami uwodził służące. Jedna z nich zaszła w ciążę, a gdy arystokrata odmówił uznania dziecka, z rozpaczy powiesiła się w parku. Nie wiadomo, ile prawdy jest w legendzie. Winckler, o którym mowa, podobno nie mógł mieć dzieci. Ale czymże byłby zamek bez duchów i mrocznych opowieści?”
Kategoria Bez Roweru



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zniem
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]