Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gary z miasteczka Gliwice. Mam przejechane 45122.12 kilometrów w tym 4148.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.06 km/h
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gary.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:-15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Starorobociański Wierch 2176 m.n.p.m.

Niedziela, 17 stycznia 2016 · dodano: 23.01.2016 | Komentarze 0

Są chwile, które nigdy nie wrócą, lecz w pamięci będą trwać wiecznie.
Tak mogę zakończyć tamten rok.
Ale cóż, mamy nowy już.
Nowy Rok - nowe wyzwania, nowe problemy, których ostatnio jest za dużo…
Ale takie jest życie. Część ludzi chowa się w domach, inni uciekają tam, gdzie czują się wyjątkowo.
Ja to miejsce nazywam Tatrami.
Tam ostatnio właśnie czuję się jak kozica – wolny.
Tatry w tym roku już widziałem, ale z daleka, bo z Diablaka. A dziś będę tam osobiście.
Umawiam się z Krzyśkiem o w pół do pierwszej. Jedziemy w Tatry Zachodnie.
Przed czwartą dojeżdżamy na Siwą Polanę. Na zewnątrz niby minus dziewięć stopni.
No to w drogę. Tempo szybkie, bo w ciągu godziny jesteśmy już przy Polanie Trzydniówka. Skręcamy w lewo i wchodzimy na czerwony szlak. Po przysypanych śniegiem śladach stwierdzamy, że tego dnia jesteśmy pierwsi na szlaku.
Pierwszy etap wejścia prowadzi korytem Krowiego Żlebu.
Od samego początku ścieżka praktycznie cały czas pnie się ku górze, jednak jej nachylenie na tym etapie nie jest jeszcze zbyt ostre. Kiedy jednak ścieżka skręca gwałtownie w lewo opuszczając żleb, zaczynają się schody - dosłownie i w przenośni.
Zaczyna się dość długie i strome podejście krótkimi zakosami na grzbiet Kulowca.

Czym bliżej jesteśmy Trzydniowiańskiego, tym bardziej się rozjaśnia, chmury powoliustępują, odsłaniając nam szczyty.



W końcu po dwóch i pół godzinie docieramy na szczyt Trzydniowiańskiego Wierchu - 1758 m.n.p.m. na spóźniony wschód słońca.



Chmury mamy u stóp.



Chwila odpoczynku i idziemy dalej. Kierunek - Kończysty Wierch.
Dalsza droga wiedze zielonym szlakiem przez północną grań Kończystego Wierchu.
Przecieramy szlak, chyba dawno tu nikogo nie było, w dodatku wieje zimny wiatr. Chwilami mamy śnieg do kostek, a nawet do kolan.
Po półtorej godziny docieramy na Kończysty Wierch - 2002 m.n.p.m.



Tu już wieje nieźle i trochę zimno się robi, nawet herbata nie pomaga.
Parę zdjęć, mała walka Krzyśka z samym sobą, czy iść dalej czy wracać.
Dawaj, idziemy!
Palce u nóg już lekko zimne, nie wspominając o rękach. Idziemy na Starorobociański.



Podejście z Kończystego na Starorobociański Wierch trwa około 55 minut, ale chyba latem. Nam zajmuje to półtora godziny.
Najpierw schodzimy do Starorobociańskiej Przełęczy (1975 m n.p.m.), skąd czeka nas nieco męczące podejście o ponad 200 m na sam szczyt. Krzysiek troszkę pognał do przodu.



Starorobociański Wierch widziany od tej strony ma prawie idealnie trójkątny kształt, przypominający piramidę.

W końcu osiągam swój kolejny dwutysięcznik - Starorobociański Wierch (2176 m.n.p.m.).



Polska nazwa szczytu pochodzi od dawnej Hali Stara Robota, położonej w Dolinie Starorobociańskiej, która jest największym z odgałęzień Doliny Chochołowskiej. Nazwa stara robota oznacza nieczynne wyrobiska – w dolinie tej wydobywano rudę żelaza prawdopodobnie już w XVI wieku. W dokumentacji górniczej notowany jest w 1766 r.
Na szczycie mroźno i wietrznie, chowamy się za skałami, gdzie jest nawet przyjemnie. Trzeba się posilić, lecz niestety chleb nam zamarzł. Całe szczęście batony da się jeszcze gryźć.
Rozpoczynamy zejście… w stronę Siwego Zwornika.






Z Siwego Zwornika (1965 m.n.p.m.) zaczynamy zejście w stronę Siwej Przełęczy. Jest to chyba najbardziej niebezpieczny odcinek, który pokonujemy tego dnia - dość stromo.
Po niecałej godzinie jesteśmy na Siwej Przełęczy (1812m.n.p.m.). Jest godzina prawie czternasta.
Teraz zastanawiamy się jak iść - czy na Iwaniacką Przełęcz czy Doliną Starorobociańską.
Zmęczenie jednak bierze górę i wybieramy krótszy wariant i obieramy kierunek czarnego szlaku, czyli Doliną Starorobociańską.
Rozpoczynamy zejście, które jest dość łagodne, ale po kilku chwilach daje nam ostro popalić przez zalegającą grubą warstwę śniegu. Zapadamy się to po kolana, to po pas. Często też prezentujemy dziwne układy choreograficzne, co wygląda raczej dość komicznie, ale nam wcale do śmiechu nie jest. Nasze wymęczone już nogi skazane są na dodatkowy wysiłek podczas wygrzebywania się ze śniegu.
Druga połowa szlaku prowadzi już po równym, można było odetchnąć z ulgą.
Po dobrych dwóch godzinach w końcu docieramy do Drogi do Doliny Chochołowskiej - Wyżna Brama Chochołowska (1040 m.n.p.m.).
Teraz kierunek auto…
Po prawie czternastu godzinach wyprawy docieramy o osiemnastej do auta. Lekko przemarznięci i zmęczeni… Auto odpaliło, trzeba było chwilę poczekać zanim się zagrzało i dopiero wtedy można było się przebrać i ruszyć w kierunku domu.
Kategoria Góry, Tatry



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa bezmy
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]