Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gary z miasteczka Gliwice. Mam przejechane 45122.12 kilometrów w tym 4148.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.06 km/h
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gary.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Diablak 1725 m.n.p.m.

Niedziela, 3 stycznia 2016 · dodano: 07.01.2016 | Komentarze 2

Nowy rok - nowe wyzwania. Plan: jechać w Tatry.
W ciągu paru dni w Tatrach było chyba z osiem wypadków śmiertelnych. TOPR-owcy ostrzegają przed wyjściem w Tatry.
Zdobycie Świnicy niestety muszę przełożyć na okres, gdy warunki się poprawia.
Późnym wieczorem z koleżanką zastanawiamy się co robić. Jechać czy nie jechać? Pogoda jest ładna, tylko te szlaki oblodzone. Mamy takie mieszane uczucia.
W końcu wpadam na pomysł. Tatry? Nie do końca wybieramy Tatry, lecz widok na nie. Jedziemy na Diablaka.

Wyruszam z Gliwic o drugiej i jadę w kierunku Żor. Przesiadka i dalej w drogę. Przed piątą docieramy na parking w Krowiarkach (1012 m n.p.m.)
Pogoda jest naprawdę całkiem fajna, jakieś minus piętnaście, jak nie lepiej.
No to w drogę - kierujemy się czerwonym szlakiem.
Na początku czeka nas wyczerpujące podejście na Sokolicę 1367 m.n.p.m. Na samym początku idziemy równym chodnikiem wyłożonym z dwóch stron świerkowymi balami, które pomału zamieniają się w długie schody. Po przejściu tego chodnika idziemy stromymi, świerkowymi schodkami, które dają w kość. Po dobrej godzinie wędrówki docieramy na szczyt najniższego z wierzchołków całego masywu - Sokolicę (1367 m n.p.m.).
Mały odpoczynek i wyruszamy w dalszą drogę babiogórskim grzbietem, teraz już w piętrze kosodrzewiny. Dochodzimy na Kępę (1530 m n.p.m.)
Widać piękny zarys Tatr.




Idąc dalej przechodzimy przez Gówniak ( 1617 m n.p.m.).
Gówniak jest ponoć często mylony ze szczytem Babiej (ja również myślałem że to już tu), zwłaszcza we mgle, kiedy nie widać wierzchołka właściwego. Od Gówniaka pozostaje już tylko "atak szczytowy", który odbywa się częściowo w skalistym terenie.
Chyba pięć minut przed wschodem słońca jesteśmy na szczycie.
Sesja zdjęciowa… Coś pięknego…






Babia Góra inaczej nazywana również Diablakiem to masyw górski, którego zwieńczeniem jest szczyt Babiej Góry o wysokości 1725 m n. p. m. Położony jest we wschodniej części Beskidu Żywieckiego, a zarazem jest jego najwyższym wzniesieniem. Z najwyższego wierzchołka Babiej Góry roztacza się przepiękna panorama we wszystkich kierunkach. Możemy podziwiać ze szczytu większość pasm Beskidów (Śląski, Żywiecki, Makowski, Mały, Wyspowy, Gorce, Tatry oraz góry Słowacji, a także kotlinę Orawsko-Nowotarską). Diablak znany jest z bardzo kapryśnych warunków atmosferycznych, gdzie pogoda potrafi zmienić się w ciągu kilkunastu minut.Diablak, Diabelski Zamek, Królowa Beskidów, Matka Niepogód, Orawska Święta Góra - na tyle sposobów nazywa się najwyższy szczyt Beskidów Zachodnich (1725 m n.p.m.). Jest to także najwyższe wzniesienie Polski położone poza Tatrami.



A dlaczego Diablak?
Według legendy wracający z Orawy zbójnik postanowił odpocząć na szczycie Babiej Góry. Wtem - ktoś podchodzi - ludzka postać, ale z ogonem, rogami i kopytami. Zbójnik szybko zorientował się, że ma do czynienia z Diabłem! Bies zaproponował chłopu interes - za oddanie duszy wieczną szczęśliwość :) Zbójnik przystał na układ, ale pod jednym warunkiem - Diabeł ma zbudować na szczycie Babiej Góry wielki zamek z kamieni. Diablisko wzięło się do roboty. Dźwiga ciężkie kamienie, bo wie, że czasu ma tylko do świtu, gdyż wtedy tryska jego moc. Chłop nie jest głupi. kiedy Bies kończy budowę, ten wymyśla coraz to nowe zadania - to o jedną wieżę za mało, to rów za płytki, mur za niski.... Kiedy w końcu Szatan ustawia ostatni kamień, słychać pianie koguta w Zawoi. Na to zbójnik w śmiech - umowa to umowa, Diabeł nie dostanie duszy. Rozwścieczony Bies ze złości machnął ogonem i zburzył zamek, który przygniótł zbójnika. Obecnie tylko czasem jeszcze słychać, jak pomiędzy skałami świszcze wspomnienie o zbójniku...



Jesteśmy tam z dwadzieścia minut, robi się chłodno, więc trzeba wracać.



Wracamy tym samym szlakiem, robiąc po drodze dużo zdjęć.



Do domu docieram po czternastej.
Kategoria Góry



Komentarze
gary
| 19:13 wtorek, 16 lutego 2016 | linkuj Oj tego nie wiem ale było zimno :)
Pixon
| 13:56 wtorek, 16 lutego 2016 | linkuj Nigdzie nie doczytałem, jaką mieliście temperaturę na górze? :) My ostatnim razem przy wejściu mieliśmy na dole na parkingu -25°C.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa slanc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]