Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gary z miasteczka Gliwice. Mam przejechane 45122.12 kilometrów w tym 4148.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.06 km/h
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gary.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Téryho Chata 2015 m n.p.m.

Niedziela, 15 lutego 2015 · dodano: 23.02.2015 | Komentarze 0

Wpadłem na dość ambitny plan, by powtórzyć wyprawę do Schroniska Tery’ego, gdyż ydzień temu się nie udało z powodu śnieżycy.
Dziś wracamy na Słowację, by zdobyć schronisko - Terycho Chata. Zaczynamy o szóstej w Smokowcu ruszając zielonym szlakiem wzdłuż kolejki wagonikowej na Hrebienok. Dojście zajmuje nam niecałą godzinę.
Pogoda zapowiada się wspaniała.



Chwila odpoczynku, coś na ząb i ruszamy dalej w drogę czerwonym szlakiem do Zamkovskeho Chata (1475m n.p.m).
Dochodzimy tam po ósmej i zamawiamy Česneková polévka.



Terycho Chata i Zamkovskeho Chata, podobnie jak i Rainerova Chata, należą do grupy pięciu schronisk wysokogórskich, które do tej pory są zaopatrywane w jedzenie i inne artykuły przez Nosiczów (pozostałe to Chata pod Rysami – 2250 m n.p.m. i Schronisko Zbójnickie – 1960 m n.p.m.), gdyż dojazd do nich jest niemożliwy z uwagi na trudny teren i położenie. Nosicz to inaczej tatrzański tragarz, który jest charakterystyczny tylko dla Słowackich Tatr. Nosicze dostarczają do schronisk wszystko – od jedzenia po paliwo. Ich ładunki średnio ważą około 80 kilogramów, niezależnie od pory roku. Rekord pobił Laco Kulanga wnosząc do Chaty Zahorskogo 207kg. Nosicze znoszą również ze schronisk śmieci, warto więc zastanowić się zanim coś wyrzucimy do kosza przy schronisku w górach.
Przed dziewiątą ruszamy, wiemy że nie przeszkodzi nam już nic, by dziś dotrzeć do Tery’ego Chata.
Idziemy zielonym szlakiem przez Dolinę Zimnej Wody do podnóża masywnego podejścia dzielącego nas od widocznej już z daleka chaty Téryego. Zbliżamy się do najbardziej wyczerpującej części podejścia.



Pogoda rozpieszcza nas, jak na zimę było bardzo gorąco. Trzeba było ściągnąć kurtki i polary. Szkoda,  że nie mieliśmy krótkich spodenek, bo by się przydały.
Ten ostatni etap dał się nam mocno we znaki pod względem kondycyjnym,



aczkolwiek do schroniska dotarliśmy po dwunastej.
Téryho chata (2015 m.n.p.m.) zdobyta.



Zwana przez turystów "Terinką", położona w przepięknej Dolinie Pięciu Stawów Spiskich, czyli na górnym piętrze Doliny Zimnej Wody, jest punktem wyjścia na Przełęcz Lodową i Czerwoną Ławkę.
Ödön Téry (1856-1917) był założycielem i działaczem Węgierskiego Towarzystwa Turystycznego, które wzniosło schronisko w latach 1998-99. Budowa wymagała wielkiego nakładu sił i środków - kamienny materiał budowlany (ponad 50 tys. ton) wnoszono na plecach, braki finansowe na szczęście wyrównał swą darowizną projektant Gedeon Majunke. Pomysł nadania schronisku imienia pierwszego zdobywcy szczytów Pośredniej Grani i Durnego został wysunięty i jednogłośnie przyjęty podczas ceremonii otwarcia w dniu 21 września 1899.
W późniejszych latach schronisko kilkakrotnie rozbudowywano i modernizowano. W telefon i centralne ogrzewanie zostało wyposażone już w 1936 roku, obecnie zaś dysponuje najwyżej na Słowacji położoną elektrownią wodną.
Chata jest zaopatrywana tylko przez nosiczów - wszystko, co potrzebne schronisku, wnoszą oni na plecach. Mimo to ceny jadła i napitku nie są wygórowane.
W ubikacji znajduje się wiadro, na które należy uważać: nie służy ono do wyrzucania śmieci, ale pełni rolę spłuczki napędzanej siłą ludzkich mięśni.



Przed czternasta postanawiamy wracać. Zakładamy raki i w drogę.
Jest już chłodniej, ponieważ słońce schowało się za tą górą.



Do Schronisko Zamkovskiego przychodzimy o piętnastej, więc tempo było dobre. Chwila odpoczynku.
I piesek, który tydzień temu nas wystraszył, kiedy nagle pokazał nam się na szlaku.



 A to piesek był nosicza.
Po około 40 minut dochodzimy do Hrebieniaka, chcieliśmy zjechać na sankach, lecz niestety tyle ludu było jak na Krupówkach w porze obiadowej. I żadnych sanek już nie było.
Postanawiamy więc iść dalej, smutni, że w mino starego wieku nie możemy na sankach zjechać.
Docieramy do auta, przebieramy się i jedziemy, ale nie do domu, lecz do Popradu na zakupy.
Ania kupuje z 15 litrów Kofoli, a ja zaś przepyszne soki.
No to wracamy, ale trzeba było uczcić zdobycie, może nie szczytu, ale schroniska na wysokości 2015 m.
Jedziemy do Nowej Leśnej do dobrze znanej mam restauracji. Standardowo zamawiamy hranolky i vyprážaný syr…
Po dwudziestej drugiej dojeżdżamy do domu.
Kategoria Bez Roweru, Góry



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa stawy
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]