Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gary z miasteczka Gliwice. Mam przejechane 46545.42 kilometrów w tym 4148.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.38 km/h
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gary.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Rakoń 1876 m.n.p.m

Sobota, 12 kwietnia 2014 · dodano: 22.04.2014 | Komentarze 0

Chyba Deja Vu… Znów godzina 2:10, stoimy z Anią na Dworcu PKS w Katowicach i znów autobus się spóźnia, ale na szczęście do miejsca docelowego dojeżdżamy o czasie.
Po raz kolejny znajdujemy się w Zakopanym, gdzie od rana latają zakopiańskie sępy… może pokoik, może taksóweczka.
Taksóweczka jest super rozwiązaniem, ale drogim. Postanawiamy poszukać jeszcze z dwie osoby, aby było taniej.
Znajdujemy… jak się potem okazuje Adama i Natalię, z którymi spędzimy weekend.
Wsiadamy do taksówki i po parunastu minutach dojeżdżamy do Siwej Polany.
No cóż, w drogę. Po około półtorej godzinie szybkim tempem docieramy do Schroniska na Polanie Chochołowskiej (1146 m.n.p.m.).
Po drodze można było jeszcze zobaczyć krokusy.



W schronisku nowi znajomi rezerwują nocleg. My mieliśmy już prędzej zarezerwowany 14-osobowy pokój, ale bez problemu zmieniamy rezerwacje by dołączyć do ich 6-osobowego pokoju.
Przepakowanie plecaków, chwila odpoczynku, coś przekąsić i w drogę na Wołowiec. Idziemy z Anią dobrze już nam znanym żółtym szlakiem w kierunku Grzesia. Przed jedenastą docieramy na szczyt - 1653 m.n.p.m.
Gdyby nie nasi nowi znajomi naprawdę bym pomyślał że to deja vu.
Z Grzesia idziemy dalej niebieskim szlakiem, który pod śniegiem jest mało widoczny - na Rakoń (1879 m.n.p.m.).
Schodząc z Grzesia obniżamy się wśród kosodrzewiny w kierunku Długiego Upłazu.



Potem rozpoczynamy podejście na kolejny wierzchołek, dalej lekko schodzimy i zmierzamy prosto na Rakoń.



Po około dwóch godzinach zdobywamy szczyt.



Udaje się nam porobić parę zdjęć.



Niestety w oka mgnieniu naciągnęła mgła. Zrobiło się biało.



Pada pytanie:
- co robimy?
- nie ma sensu iść na Wołowiec...
Niestety wracamy. Nie ukrywam, że byłem rozczarowany.
Na pocieszenie robię super zdjęcie.



Do samego Grzesia wracamy we mgłe.



Do schroniska docieramy po szesnastej.
W schronisku obiad i wymarzony odpoczynek i zbieranie sił na jutrzejszy dzień...
A co będziemy robić jutro... ?
Opanowywać szczyty Tatr.

Kategoria Bez Roweru, Góry



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa baczy
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]