Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gary z miasteczka Gliwice. Mam przejechane 46514.67 kilometrów w tym 4148.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.39 km/h
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gary.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Pilsko 1557 m.n.p.m.

Niedziela, 8 września 2013 · dodano: 10.09.2013 | Komentarze 0

Już w środę padł pomysł, żeby jechać w góry na Baranią Górę. To znaczy na Babią Górę, nie wiem czemu mi się one zawsze ze sobą mylą... O pomyśle poinformowaliśmy naszych znajomych - Kubę i Iwonę, którzy chętnie się zgodzili. Jednak pojawił się mały problem - Ania w sobotę pracowała, więc chcieliśmy jechać w niedzielę, jednak w jeden dzień ciężko dojechać na Krowiarki i wrócić naszą cudowną komunikacją... Ania wpadła jednak na pomysł, żeby wybrać się na Pilsko (1557 m.n.p.m.). Nikt nie protestował, więc postanowione.
Nastała więc niedziela, pobudka o 4:30, poranna toaleta, coś na ząb, plecaki na plecy (na szczęście spakowaliśmy się już wczoraj) i na pociąg, który mieliśmy o 5:30 do Żywca.
Podjechał pociąg, żadnej informacji, wsiedliśmy do jeszcze nie oznakowanego, ale potem okazuje się, że to ten. Kuba i Iwona coraz bardziej się spóźniali, ale dotarli na ostatnią chwilę.
Pociąg, który jeszcze nie ruszył, miał już 7 minut opóźnienia.
Dotarliśmy do Żywca o 7:21, gdzie mieliśmy ok. 1,5 godziny czasu na busa do Korbielowa. Postanowiliśmy się przejść ulicami Żywca gdzie nie ma praktycznie żywej duszy, ani otwartego sklepu. Ale jednak nie, znajdujemy Żabkę, drobne zakupy, do zapłaty 4,99 zł. Daję 5 zł a pani nie ma wydać...
Powiedziałem swoje i wyszliśmy.
Idąc dalej natrafiamy na mini market. Można się napić czegoś ciepłego, jedni piją kawę, a ja z Anią gorącą czekoladę z gratisowym batonikiem. Pora zbierać się na przystanek.
Wracając mijamy znów Żabkę. Hmm, postanawiam wejść.
Wchodzę i mówię:
- Czy ma pani już tego grosza?
Zdziwiona pani mówi:
- Tak, tak - wyciągając 1 grosz z kasy.
- Dziękuję - powiedziałem i wyszedłem.
Stoimy już na przystanku. Podjeżdża bus, wsiadamy i jedziemy. Po około 40 minutach jesteśmy w Korbielowie Kamienna.
Kiedyś tu byłem, jakieś 20 parę lat temu, ale nie pamiętam praktycznie nic.
Startujemy zielonym szlakiem, który prowadzi do Schroniska na Hali Miziowej.
Po drodze już pierwsze atrakcje.



Koniki, które trzeba było nakarmić i dać trochę cukru.
Kolejną atrakcją były borówki – tak mówił Kuba, ale dla mnie to były jagody, do których dziewczyny się dorwały.



No i sesja zdjęciowa z kolejnymi konikami.





Około godziny dwunastej docieramy do Schroniska na Hali Miziowej położonym na wysokości 1330 m n.p.m.



Pierwsze plany budowy schroniska w okolicach Pilska powstały już w 1912 roku.
Wybuch I wojny światowej uniemożliwił zrealizowanie tych zamiarów. Dopiero w 1927 oddział babiogórski Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego przygotował projekt.
Budowa trwała 3 lata. Drewno na budowę uzyskano od arcyksięcia Habsburga, ówczesnego właściciela Żywiecczyzny.
20 lipca 1930 uroczyście otwarto nowy obiekt. Był to piętrowy drewniany budynek utrzymany w stylu architektury góralskiej, z przeszkloną werandą zapewniającą gościom interesującą panoramę Beskidu Żywieckiego. Obiekt był w tamtym czasie uważany za najładniejszy w tej części Beskidów.
19 marca 1953 wybuchł pożar, który strawił główny budynek. Ocalały tylko zabudowania gospodarcze – szopa i stajnia. Nie zdecydowano się na odbudowę – w zabudowaniach gospodarczych urządzono tymczasowy bufet i miejsca noclegowe dla 50 osób.
Prowizorka okazała się bardzo trwała – dopiero w 1994 rozpoczęto budowę nowego, dużego obiektu turystycznego, który z racji wyglądu i warunków pełni rolę hotelu górskiego. Nowe schronisko otwarto w październiku 2003, pół wieku po pożarze. W czerwcu 2004 zamknięto stare schronisko i częściowo rozebrano. W pozostałej części starego schroniska urządzono niewielki bufet.

Tu robimy dłuższą przerwę. Jemy i odpoczywamy, odpoczywamy i jemy.



Z Anią idziemy jeszcze po obowiązkową pieczątkę.
Jeszcze parę zdjęć na tle Bara... Babiej Góry...



i ruszamy dalej. Czarnym szlakiem na Pilsko.





Po około 20 minutach docieramy do granicy polsko-słowackiej na 1535 m.n.p.m.



Chwila odpoczynku, kilka zdjęć i ruszamy dalej.



W końcu dochodzimy na Pilsko 1557 m.n.p.m., drugi po Babiej Górze co do wysokości szczyt górski w Beskidzie Żywieckim.

Na szczycie robimy wspólne zdjęcie.







Odpoczynek i powrót.

Wracamy szlakiem żółtym, gdzie pokonujemy małe trudności.





Dochodzimy do schroniska...



... parę oddechów i dalej w dół.
Zrobiły się dwie grupki, Iwona z Kubą pognali do przodu, a ja z Anią nieco zostaliśmy z tylu. Był to dobry czas by sobie porozmawiać.
Schodziliśmy w sumie nie spiesząc się, bo busa mieliśmy dopiero o 18:20, a czasu prawie dwie godziny.
Mógłby to już być koniec wyprawy... ale co to za wyprawa bez słodkich owieczek.





Jedna nawet nas polubiła.



W końcu dochodzimy do ulicy. Zakupy w małym miejskim sklepiku. Iwonie zachciało się oscypka. Akurat się udało, że z jednym z domów babka sprzedawała.
18.20 - bus podjeżdża punktualnie, wszystko było by super, gdyby nie jeden kłopot. Zawsze coś musi być. O 19.07 z Żywca mamy pociąg do Katowic, zaczyna się walka z czasem na która nie mamy żadnego wpływu.
Podjeżdżamy niemal o czasie, w którym ma jechać pociąg. Wysiadamy, biegniemy nie tylko my... pociąg rusza.... Pan, który był przede mną może z 30 metrów odpuszcza. Ja biegnąc dalej krzycząc:
- Biegnij dalej, może się zatrzyma, a jak nie to pod tory…
I co? - zapytacie.
Pociąg, który ruszył zatrzymał się. Wsiedliśmy, a z nami jeszcze z 5 osób.
Nie ma to jak szczęśliwe zakończenie. O czasie dojechaliśmy do Katowic.
Ciekawe kiedy kolejna wycieczka, już nie mogę się doczekać...
Wycieczka bardzo udana i z przygodami.
Kończąc to co zacząłem napiszę jedno - takie wycieczki czynią cuda...
Kategoria Góry, Bez Roweru



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa orzon
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]